Witajcie dziewczynki!
Przepraszam że tyle czasu się nie odzywałam ale przed świętami net nam wysiadł, jakaś awaria sieci a potem w piątek po pracy na działkę do poniedziałku, po śniadanku do teściów, wieczorem wróciliśmy, przygotować się do pracy, dziś praca i tak ciągle coś a czasu wciąż mało. Święta bardzo udane i smaczne. Objadłam się tak że...

Widziałam że
Marcii udało się na ts przekazać życzenia świąteczne od nas, chociaż coś, nie chcialam żebyście pomyślały ze Was olałam kochane;-)

Powiedzcie mi dziewczynki czy Waszym dzieciakom też takie marudery się włączyły, ja własnego dziecka nie poznaje,. wszystko na nie, piszczy, marudzi z byle powodu płacz no i kurde złośnik się z niego robi jak diabli jak coś nie po jego myśli to jak śwignie tym co trzyma w rączce to strach i do bicia się bierze tzn. jak zły to podnosi rączkę i trach w kogoś, oczywiście karcę, nie pozwalam ale jak grochem o ścianę, nie jest to nie wiadomo jak często ale jednak, ehhh może to skok jakiś czy coś. Ja juz poprosze moje grzeczne dziecie z powrotem

. Co do pobierania krwi to my odpukać ani razu jeszcze nie mieliśmy, no chyba że w szpitalu jako noworodek a tak to nie.
Do piątku pracowicie mam, w sobotę cały dzień spędzamy z Marcelkiem z kumpelą i jej 17 miesięcznym synkiem, a w niedzielę znów na działeczkę. Super bo mały zakochany w swej piaskownicy i tam to jakby dziecka nie było. Sorka za taki długaśny post.
Dobranoc;-)