Witam... Kurczę dziewczyny ktoś dzisiaj mi chyba zauroczył Amelkę na spacerze... od godziny 14 strasznie płakała, nie chciała w ogóle wziąć butelki do buzi... ba! Cyca nawet nie.. Nie wiedziałam co się dzieje... Płakałam razem z nią... Nosiłam, bujałam, tuliłam i nic... Próbowałam nawet ze smoczka napełnionego mlekiem spuszczać jej go troszkę do buzi, nic nie dało, wszystko wypluła... Dopiero o 18 wpadłam na pomysł, że ktoś mógłby ją zauroczyć... Zdjęłam z siebie majtki, przetarłam jej po czółku kilka razy... Uspokoiła się... Włożyłam jej smoczek do buzi, zassała... Włączyłam radio, ponosiłam, pobujałam chwilę.. Myślę "zadziałało!".. Nakarmiłam ją piersią, a teraz śpi jak zabita... Nie życzę czegoś takiego nikomu!!!! ;-(