reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Mój mąż nie wykazuje zainteresowania

Dziękuję za odpowiedzi, nie wiem jak to działa, ale podniosłyście mnie na duchu :) Co do nacisku na męża to go w ogóle nie wywieram - kochamy się nadal i wciąż z przyjemnością i ani mu nie wspomniałam o swoich obawach i odczuciach już po dniach płodnych. Po prostu liczyłam, że inaczej się zachowa. Ale poczytałam trochę i faktycznie to chyba tak jest, że my kobiety odczuwamy to inaczej bo to w naszym organizmie wszystko się dzieje, na wszystko zwracamy baczniej uwagę - mi już się wydaje, że mam objawy ciąży ;) wiecie jak to jest. A faceci ponoć mieli seks i wiedzą jedynie, że może za miesiąc test wyjdzie pozytywny. Nawet o tym nie myślą. Porozmawiam z nim i wytłumaczę o co mi chodzi. Może wtedy bardziej spełnimy swoje oczekiwania w tym temacie, on moje, a ja jego.
Miłego dnia!
 
reklama
Ja na początku starań tez miałam objawy ciazy co miesiąc, tylko po to, by się cholernie rozczarować. Wiec tutaj tez bym była ostrożna bo wielka jest siła sugestii.
Dla facetów cała ciąża jest w większości abstrakcyjna. My czujemy różne bóle i bolączki a oni nie. My czujemy ruchy, oni nie. Widza nasz brzuch, ale nie zawsze do nich dociera. Patrzą na monitor usg i się zastanawiają, dlaczego obraz jest czarno biały a nie w kolorze :p Wielu z nich dopiero przegląda na oczy jak im się dziecko po raz pierwszy da na ręce. Wtedy do nich dociera co zmajstrowali i jak bardzo zmieni się ich życie.
Twoich tłumaczeń facet tez może nie zrozumieć. Dla nich to tez męki bo chcieliby nam pomoc, są bardzo zorientowani zadaniowo, ale nie mogą. Ja mojemu mężowi tylko powiedziałam ze jeśli będę płakać bez wyraźnego powodu będąc w ciazy to ma się nie pytać o nic tylko przytulać i podać, zależnie od potrzeb, herbatę, chusteczki, płytę ze wskazanym filmem, ciasto, pudło lodów, hamburgera lub nalać wody na kąpiel. Co on zrozumie z tego, ze mu powiem, ze czuje się nieatrakcyjna, spuchnięta, ze boli mnie głowa, ścięgna, kolano, nos, ząb, rozciągająca się macica? Może pokiwa głowa ale tak naprawdę nie pojmie w pełni problemu. Ale doskonale zrozumie ze potrzebna mi herbata, lody czy ulubiony film i będzie zadowolony ze udało mu się spełnić jakaś kobieca potrzebę.
 
Wiem, wiem, zajść za pierwszym razem i to na oko określając dni płodne (bez kalendarza i testów owulacyjnych) to byłby szok, ale wiadomo - nadzieja umiera ostatnia ;) Ja po prostu cały czas się zastanawiam, a co jeśli już tam jest ta mała fasolka? Czy te moje nerwy się na niej odbiją? Czy jej to zaszkodzi? Mega się przejmuję, ale po Waszych komentarzach staram się to wziąć na dystans i jakoś przeczekać, przeżyć we względnym spokoju.
 
Nie przeżyjesz całej ciazy ani razu się nie stresując. Zawsze znajdzie się jakiś powód. Za wysoki poziom tego, nieco za niski tamtego, nie ustąpiono ci miejsca w tramwaju, ktoś ci zajechał drogę...można by długo wymieniać.
Cały czas się zastanawiając „a co jeśli?” tez sobie nie pomagasz. Stresujesz się, ze sie stresujesz. Fasolki maja już niejaka odporność i zdrowa ciąża jest odporna na lekka dawkę stresu. Weź sobie pomysl, ze ja zanim się dowiedziałam o ciazy, obalilam połówkę piwa. Pelno alkoholowego. Bardzo mi smakowała, teraz już wiem dlaczego. :p Powinnam się z tego powodu zamartwiać bo wiadomo, wczesny okres jest najważniejszy. Nie zamierzam. Było co było i tego nie zmienię. Jedyne co mogę zrobić to przestać się zamartwiać. Poczytaj o wpływie kortyzolu na dziecko, powinno ci przejść niepotrzebne zamartwianie.
 
No właśnie :p:p
My na usg widzimy maleństwo, uszka po mamie, zarys szczęki po tacie, palce podobne do jednej babci a kształt stopek to wykapany dziadziuś od strony taty...
Oni widza plamy, nic nie widza, wskazują nie to, co trzeba albo sprawdzają jakiej marki jest ekran. Co zrobić? Ano niewiele można zrobić.
Mój mąż się przyznał, ze właśnie dopiero w szpitalu do niego dotarł ogrom odpowiedzialności jak mu mała dali w ramiona.
 
Do góry