reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Może porozmawiamy o współlokatorkach z sali??

Mamcia Paulinki

Fanka BB :)
Dołączył(a)
10 Grudzień 2008
Postów
200
Witam!
Chciałabym się pożalić ponieważ ja miałam 3 okropne współlokatorki.
Każda z nich urodziła 3 dziecko(ja pierwsze!) i tylko patrzyły co robię źle.Nawet mi nie pomogły,nie powiedziały co i jak,nawet ze mną nie rozmawiały.A ja czułam się kropnie,jakbym była najgorsza na świecie,czułam się jak taki śmieć.Jak ludzie potrafią doprowadzić innych to takiego samopoczucia?!
Tak więc doświadczone mamusie gdy będziecie widziały,że na sali leży młoda mama,która sobie nie radzi podajcie jej pomocną dłoń,a z pewnością i ona i Wy poczujecie się lepiej.
Pozdrawiam!
 
reklama
witam Cie!ja bylam w jednoosobowej sali ale doskonale wiem co czujesz bo jak ja bylam w szpitalu to tez wszystkie matki(prawie wszystkie)sie na mnie gapily jakbym nie wiem co robila na oddziale..moze wygladam mlodo ale takiej nienawisci w oczach u nie ktorych matek nie umiem zrozumiec...ale co tam bylo minelo;-):rofl2::rofl2::rofl2::rofl2:
 
A ja poznałam super dziewczyne, rodziła dzień po mnie i do tej pory mamy ze soba kontakt a latem nawet sie odwiedzilysmy, bardzo jest sympatyczna :-) Nawet poczucie humoru mamy podobne i az plakalysmy ze smiechu jak nas na zarty wzielo- mimo szwow nie moglysmy sie powstrzymac od smiechu do łez, w dodatku byla też jedna dziewczyna która nam pokazała jak zawinąc dziecko w tym rożku w szpitalu bo na początku to się bałam małego z tego odwiązać :) także ja poznalam super kobitki. Współczuje takich nie milych lokatorek ..... chyba by im cos powiedziala :-/
 
A ja miałam świetne współlokatorki. :-)

Jedna miała wczesniczka w innej sali więc, praktycznie wcale jej nie było.

A druga urodziła drugie dziecko. Na wstępie powiedziała, że jak chcę pytać to żebym sie nie krępowała. A poza tym nie wtroacala sie wcale i nie miała nic przeciwką że ją troche podpatruje :-)

Nie zawsze musi być źle :tak:
 
ja rodziłam 3 dziecko na sali były 2 dziewczyny ze mną ktore były pierworódki świetnie się nam rozmawiało pomagałyśmy sobie śmiałyśmy do łez rozmawiałyśmy o naszych rodzinach przeżyciach porodowych i było ok jeżeli tylko mogłam im pomóc to pomagałam a i one mi pomogły np z przystawieniem do piersi zaraz po porodzie (one rodziły dzień wcześniej) wymieniłyśmy się numerami dzwonimy do siebie piszemy smsy i jak tylko nadejdzie wiosna pewnie ruszymy gdzieś na spacerek mimo że jesteśmy z zupełnie innych dzielnic narawde oddalonych....więc można i takie kobitki spotkać
 
Chciałabym mieć tak sympatyczne lokatorki:tak:
Pozdrawiam cieplutko!
Może przy drugim się uda:-D
Współczuję Ci takich współlokatorek i nie pojmuję jak można się tak zachować. :szok:
U nas szpital ma 2 i 3 osobowe sale,ja leżałam w dwuosobowej z bardzo miłą dziewczyną.Też urodziła pierwsze dziecko więc podtrzymywałyśmy się na duchu.
W ogóle pobyt w szpitalu wspominam miło, pielęgniarki były świetne, bardzo pomagały tłumaczyły i często zaglądały żeby zapytać czy wszystko w porządku.
 
U mnie dramat! Baaardzo żałuję, że nie wzięłam dziecka i nie przeniosłam się do odpłatnej - jednoosobowej sali :-(


Leżałyśmy w trójkę. Jedna babka była tak trochę sobą rozżalona - ja rodziłam i jestem taaaaaaaaka słaba. ojej ale po za tym naprawdę w porządku.

za to druga!!! masakra. leżała ze mną dzień wcześniej na patologi ciąży. i w ciągu 30 minut poznałam jej cały życiorys. Papla, jakich mało. Kleiła bzdury, kupy się to nie trzymało, a ja nie mogłam się uwolnić, bo byłam uwiązana KTG!!!:szok:

po porodzie trafiłam do tej samej sali, co ona :szok:
Jej mały się darł w niebogłosy, dniem i nocą. Podczas, gdy mój spał i nawet jeść niechcaił. A ja nie spałam - mimo, że mogłambym sobie odpocząć po porodzie... A ona tylko: on ma traumę, po ciężkim porodzie...

My jej na to: dokam go, on jest glodny.
A ona: nie JA mam mleko. (trzeba dodać, że ja NIE mialam - czekałam 2 dni na wyrzut... i przez to byłam podejżaną matką)

Jak położne przyniosły jej mleko, to wylała do umywalki. W końcu moja mama oosobiście poszła po kieliszek i go nakarmiła. Mały przespal całą noc...:angry::angry::angry:


A majtek jednorazowych nie miała. Swoje dwie pary XXL z targu zapierała i suszyła na grzejniku!!!!!!!!:szok:

A do synka mówiła po nazwisku, bo ona chcaiła dziewczynkę i dla chłopca nawet imienia nie miała (dodam, że rodziłyśmy w lisotopadzie, a ona ostatnie USG miała z ... sierpnia :confused:)

A jeszcze na dobry kooniec powiedziała do mojego dzecka: "jak to dobrze, że masz fajną babcię, bo ta mama to..." (dlatego, że powiedzialam, żeby nie miziać do mijego dziecka "ojoj jaki śajny chjopćyk"


Żałuję z całego serca, że pierwszej nocy stamtąd nie uciekłam.............
 
asqua, współczucia! :szok:
Jakaś chora baba!

My leżeliśmy w sali największej w szpitalu, tzn. w pięcioosobowej, ale tak się składało, że zawsze nas było we trzy. Jedna babka powiła czwartą córę, która ciągle jej płakała, a ta zamiast się nią zająć, spała odwrócona do niej tyłkiem :no:
Druga babka była krótko, już wracała do domu kiedy my byliśmy na salce - fajna, spokojna, ale jakas nieco dzika dziewczyna, pierworódka, nieco damę zgrywała :p

Po niej przyszła kobieta, która 8 lat wcześniej rodziła i teraz było to jej drugie dziecko, popękała, ciężko jej było wstawać, pomagałam jej wstawać i prowadziłam do łazienki, poza tym dałam jej pampersa takiego dla dorosłych, bo mama mnie w nie zabezpieczyła w nadmiarze :-) a że były dla niej wygodne, to dałam jej pół paczki :blink:

Ogółem dobrze wspominam towarzystwo, ale myślałam że będzie mi nieco raźniej, a tak to nie miałam nawet z kim sobie pogadać :/
 
reklama
Ja leżałam po porodach w tej samej dwuosobowej sali i nawet an tym samym łóżku. współlokatorki miałam spoko ale ich osoby towarzyszące dawały czadu ;-) przy pierwszym porodzie miałam świetna współlokatorkę z bliźniaczkami :tak: tylko jej teściowa szurnięta na maksa ciągle zwracała uwagę synowej że źle trzyma dziecko, źle karmi itd.........ona ryczała , ze idzie do domu a ja że zostaje dzień dłużej :-p
A przy drugim porodzie trafiła mi się dziewczyna taka cicha spokojna ......ale jej mąż:szok::szok::szok::szok::szok::szok::szok: masakra przestudiował chyba wszystkie podręczniki na temat ciąży porodu i macierzyństwa :rofl2: wiedzę miał lepsza niż lekarz no i oczywiście w każdej kwestii rację :confused2:
 
Do góry