Witam. Może zacznę od tego, iż jestem mamą rocznej Julki. Mam wspaniałego narzeczonego, który robi wszystko, aby było nam jak najlepiej. Jest jednak małe "ale"...
Otóż mieszkamy osobno. Moi rodzice twierdzą, że dopóki on nie udowodni im że nas zasługuje to nici ze wspólnego mieszkania. Chłopak ma pracę, naprawdę się stara. Ja cały czas szukam. A muszę dodać, że moi rodzice za moim narzeczonym nie przepadają i nigdy go za bardzo nie lubili. Byliby zadowoleni, gdybyśmy się rozstali, a najlepiej to gdyby było to z jego winy (wtedy mogliby śmiało powiedzieć, że przecież mieli rację, mówiąc, że nie warto się z takim kimś wiązać). Ja mam już dość mieszkania z rodzicami, a przecież bez pracy i pieniędzy nigdzie nie pójdę. Na rodzinę narzeczonego też nie mamy co liczyć. Dlatego właśnie widujemy go tylko raz w tygodniu, bo pracuje w delegacji (po 15 godzin na dobę), abyśmy mogli odłożyć trochę pieniędzy i wreszcie poszukać własnego (nawet wynajętego) mieszkania.
Otóż mieszkamy osobno. Moi rodzice twierdzą, że dopóki on nie udowodni im że nas zasługuje to nici ze wspólnego mieszkania. Chłopak ma pracę, naprawdę się stara. Ja cały czas szukam. A muszę dodać, że moi rodzice za moim narzeczonym nie przepadają i nigdy go za bardzo nie lubili. Byliby zadowoleni, gdybyśmy się rozstali, a najlepiej to gdyby było to z jego winy (wtedy mogliby śmiało powiedzieć, że przecież mieli rację, mówiąc, że nie warto się z takim kimś wiązać). Ja mam już dość mieszkania z rodzicami, a przecież bez pracy i pieniędzy nigdzie nie pójdę. Na rodzinę narzeczonego też nie mamy co liczyć. Dlatego właśnie widujemy go tylko raz w tygodniu, bo pracuje w delegacji (po 15 godzin na dobę), abyśmy mogli odłożyć trochę pieniędzy i wreszcie poszukać własnego (nawet wynajętego) mieszkania.