reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Nasze malusie problemy z Maluszkami

reklama
KasiuDe szkoda, że nie mieszkacie w W-wie nasza alergolog/pulmonolog jest świetna. I nie trzeba do niej długo czekać. A z kaszlem to lepiej nie czekaj. Wziewy nie są takie straszne. Ala bierze od urodzenia i naprawdę bardzo jej to pomaga. Przy normalnym stosowaniu kaszel generalnie zanika, nasila się tylko podczas infekcji.
A w wakacje, to dziewczyny wylądują u babci na działce, pod jej opieką. A co tam, niech babci dokuczają.
 
U nas zawsze Mazury i opieka łączona, ale głównie nasza.
W szkole juz pojawia się temat obozów i niektórzy koledzy Wojtka jadą np. na obóz judo. Ja jednak uważam, ze jeszcze jest czas. Jak dla mnie to troche wczesnie jak na samodzielne wyjazdy, choc jestem zwolenniczką samodzielności.
 
Szkoda, że Cicha sie nie odzywa...

Nie opowiadałam Wam jeszcze o przygodzie Wojtka na Mazurach.
Zasadniczo jak dzieci się bawiły same, to raczej im nie przeszkadzalismy. Przychodzi w pewnym momencie Wojtek i mówi, że mu coś przeszkadza w nosie, ale że to nie katar. I jak tak kilka razy cos wspomnial to w końcu mu zajrzałam do nosa. A tam? Kulka z folii aluminiowej (bo akurat do czegoś była im w zabawie potrzebna) wepchnieta głęboko, ale jednak widać, że kulka. Najstarszy z towarzystwa, wydawałoby się, że on ostatni powinien coś takiego zrobic, a jednak.
Ale przyznać sam się nie chciał, tylko tak krążył dookoła tematu. Potem mi powiedział, że chciał sobie ją wyciągnąc, ale tylko głębiej wepchnął.
Skoczyło sie tylko na pojechaniu do szpitala i wyciągnięciu kulki wielką ssawą. Ale Wojtek był bardzo przejęty i troche przestraszony - mam nadzieję, ze zapamieta, żetak się nie robi.
Teraz to sie z tego smieje, ale wizja wieczornej jazdy do dziecięcego szpitala na laryngologię do Olsztyna (80 km) troche nas przerażała. No ale pan z dyżuru w szpitalu w Mrągowie (20 km) poradził sobie swietnie.
 
No to niezle Wojciach nawiwijal :-D
Ja kiedys znalazlam wepchniety kamyk w ucho u Noemi...Jej szanowny kolega Nando jej wsadzil...Na szczescie udalo sie wyciagnac...

A co do wakacji to akurat mloda bedzie w domu... :-)
 
reklama
Mamoot, czytam i podziwiam. Ala kiedyś wsadziła sobie do nosa koralik z ikeii taki do prasowania. Utknął w nosie na dobre. ja trzymałam Ali głowę a Adam sporządził odpowiednie urządzenie do wyciągania i powoli wyciągał. Do dnia dzisiejszego jak o tym pomyślę, to chce mi się śmiać. Nie zapomnę późniejszego sprzątania w pokoju małych rzeczy. Ech te dzieciaki. Dobrze, że to tylko tak się skończyło. A swoją drogą dobrze wiedzieć, że w szpitalu mają takie sprytne urządzenia.
 
Do góry