reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

nasze porody

Słuchajcie, u nas w Lubuskiem jest taka miejscowość Sulechów. Tam jest oddział położniczy podlegający pod katedrę Uniwersytetu Szczecińskiego i jest on wymieniany jako jeden z trzech najlepszych w Polsce. Ordynatorem jest tam mój ginekolog, więc oczywiście tam rodziłam. Nie płaci się tam za nic ( poza porodem w wodzie i znieczuleniem zewnątrzoponowym), a warunki i opieka rewelacyjne. Ale jak ktoś ma pecha... Ja urodziłam w sobotę wieczorem, przez weekend na oddziale było mniej personelu i z tego powodu byłam zdana sama na siebie. W niedzielę około południa pojawiła się położna z pytaniem, czy już wstawałam i byłam w toalecie, bo powinnam to zrobić 12 godzin po porodzie (minęło ok. 20). No i nie pojawił się nikt, żeby pomóc w karmieniu czy przewijaniu. Kiedy po 10 godz. nikt nie przyszedł przewinąć małego, zwlekłam się z łóżka i zrobiłam to sama. Był to dla mnie taki wysiłek, że potem przez kilkanaście minut dochodziłam do siebie, byłam po prostu zlana potem... Ale za to od poniedziałku, kiedy już pojawił się ordynator i więcej personelu, wszystko było jak najlepiej. A i podczas samego porodu było wspaniale - mąż cały czas we wszystkim uczestniczył, położna była przy nas, a jeszcze na koniec lekarz zrobił kilka ujęć z samego momentu porodu i przecięcia pępowiny przez męża i płytę z tymi zdjęciami dostaliśmy do domu przy wypisie. Naprawdę niesamowita pamiątka!
 
reklama
ja też nie będę juz rodzić w państowym szpiatlu a na pewno nie w tym co rodziłąm. Mi wpisali tylko 9 godzin. Ale ja jak wiiecie miłąm poród wywoływany od srodu (uordziłam w piatek o 21.00) wiec chyba przebiłam was wszystkie. Najpierw 9 godzin pod kroplówką. Zamiast mnie ciać bo nie było postępów to mnie odłaczyłi od oksy (9 dni po terminie!!!!, 3 dzień w szpiatalu) i całą noc i jeszcze nastąpna dobę miałam znosne skurcze co 2- minunt czego efektem byly łaskawe 2 cm rozwarcia. A potem w piatek z porotem na porodówke i znowu 9 godzin po kroplówą (swoją dorgą coś mam z ta dziewiatką - dwa razy po 9 godizn i mała sie urodziła dziewiatego o dziewiątej:) Dla mnie to był koszmar, koszmar i jeszcze raz koszmar. Nie życze nikomu takiego porodu i takich skurczów. Jeszcze nie dali mi ZZO bo anastezjolog (jeden an dyżurza) ooperował!!!! Mimo ze miałam tam znajomą wiec wszyscy wiedzieli ze jestem z polecenia. Na połoznictwie niby babki pomagały ale z łachą, wiec jak się już nauczylam karmić, a poszło mi dosć szybko i sprawnie nawet to je olewałam i sobie sama wszytsko przy małej robiłam. Fakt ze siły fizyczne szybko odzyskałam, gorzej z psyche.
 
Głuszku, a co to był za szpital? Pytam, bo koleżanka rodzi w styczniu (w Krakowie) i nie chciałabym żeby coś takiego jej sie przytrafiło...
 
Zeromski. generalnie szpital ma dość dobre opinie i w sumie ja go nie odradzam ale primo jesli kotś chce rodzić z ZZO tam nie ma szans. Secundo w sumie jesteś zdana na siebie na położnictwie (system rooming-in). Bardzo tam przetrzymują dziewczyny. nie chcą kroić, czekaja nawet jak coś z tętnem jest nie tak to czekają a nie tną od razu. Generalnie nie mozna powiedzieć ze jestem niezdowolona ale rodzić tam już nie pójdę
 
Do góry