Dziewczyny, wy jesteście doświadczonymi matkami, może mi coś podpowiecie.
Z góry przepraszam za ewentualne brzydkie słowa, ale jestem z****na (sorry, żadne inne słowo nie określi lepiej mojego stanu) do granic możliwości. Otóż mam problemy ze snem. Zasnąć to nawet idzie - wczoraj zasnęłam o godzinie 23. No o o 2 pobudka i nie spałam do 5, tak jest coraz częściej. A jeśli jest cudowna noc kiedy się jednak nie budzę to wstaję o 6!! I choć próbuje zasnąć później to nie idzie mi. Jestem tak zmęczona, że nie wiem jak się nazywam.
W ciągu tych kilku godzin w nocy, kiedy nie śpię narasta tylko moja frustracja. Leżę bez sensu, kręcę się, wiercę, zaraz się pojawiają czarne myśli. Cała seria - od jak ja sobie poradzę, czy dziecko mnie nie będzie wkurzać, jak się zmieni moje życie, czy jestem na to gotowa, jak ja dam radę połączyć to z pracą, czy będę dobrą matką, jak sytuacja finansowa itd. Szczerze to zamiast się tak bez sensu budzić i nie spać to wolałabym wstawać do dziecka, bo to chociaż ma jakiś sens. Takie błędne koło, bo im bardziej jestem zmęczona od tego niespania, tym mam większy zjazd psychiczny.
Wczoraj czytałam w internecie - że ta bezsenność to jest normalne na tym etapie, bo coś z hormonami, lęk, to że niewygodnie itd. Ok, może faktycznie. Ale czy Wy znacznie jakieś skuteczne sposoby, aby jakoś sobie z tym poradzić? Bo ja dzisiaj np muszę siąść do pracy (prowadzę działalność gospodarczą i nie mam możliwości rzucenia wszystkiego w pizdu), pojechać do ZUSu, a nie wiem jak się nazywam. Jak myślę, że jeszcze dwa miesiące to mi się wyć chce.