reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Niebezpieczne zabawy w domu

mamajasia

Aktywna w BB
Dołączył(a)
19 Grudzień 2006
Postów
91
Dzisiaj miałam przykry i mrożący krew w żyłach wypadek. Mój 3-letni Jaś dotychczas lubił sobie skakać na kanapie i była to świetna zabawa......niestety dzisiaj skończyła się dość tragicznie. Jaś ześlizgnął się i uderzył głową w szklaną ławę.......krew i niestety dość mocno rozcięta głowa. Plakałam razem z nim, bo wiedziałam, że to z mojej winy takie nieszczęście, nie dopilnowałam go ....wystarczyła dosłownie chwila.Szczęściem w nieszczęściu było to, że przy sobocie był mąż w domu i mogliśmy szybko jechać na pogotowie. Zakończyło się to znieczuleniem i szybkim szyciem. Przestrzegam od takich zabaw, niestety mogą się tak skończyć.
 
reklama
Wiem coś o tym.
Mój synek uwielbia skakać po wersalce, łóżkach i innych "leżankach".
Parę razy skończyło się to upadkiem na głowę, na szczęście obyło się bez większych ran, co najwyżej guz.

Życzę wam szybkiego gojenia rany, a i nie przejmuj się za bardzo, takie rzeczy się zdarzają.

Pozdrawiam.
 
Auc.
Jasiu buziole.

Ano niestety zdaza sie.U nas na szczescie jeszcze nie odwiedzalismy pogotowia i mam nadzieje,ze jeszcze dlugo nie odwiedze tego miejsca.
Upadki,uderzenia zdazaja sie u nas codziennie.;-)
 
Oj, takie "zabawy" mogą boleć... Mój Młody jeszcze nie odkrył, że da się po kanapie skakać, ale już wspina się na krzesła i schodzi z nich robiąc po prostu krok do przodu. Oczy muszę mieć z tyłu i z przodu... Nie tak dawno spadł u babci ze schodów, na szczęście tylko z jednego, bo go chwyciłam w locie, ale spłakałam sie bardziej niż on. A pilnowałam go ja, moja mama i jeszcze moja siostra... I żeby było zabawnie - nie wyciągnął z tego żadnych wniosków. To chyba jeszcze nie ten etap:) Znajomi mnie pocieszają, że jeszcze nie takie akcje przed nami...
 
Moja Mama zawsze muwi tak - dziecko ktore sobie w zabawie glowy nei rozbilo to znaczy ze mialo kiepskie dziecinstwo
pewnie cos w tym jest ze dziec ko musi pobrykac a my mamy biegajc za nimi z poduszkami :-):-):-)
 
Moj David tez uwielbia skakac po wersalkach i lozkach. I tez zdarzylo sie niestety kilka razy ze upadl, ale nie bylo to nic groznego.
Niestety nie da sie upilnowac takiego malego brzdaca. Sa sytuacje ze czasami na minute sposci sie go z oczu a tu bach i nieszczescie gotowe.
Zdrowka dla malauszka :-)
 
Oj, biedny Jaś :-(. Przykro, zdarzyło się. Niestety trzeba pilnować dzieciaczków, ale wszystkiemu nie da się zapobiec. Mój synek spadł mi z pochyłej drabinki. Schodził w dół i nogi mu się ześlizgnęły z belki i prześlizgnął się między szczebelkami w dół z wysokości gdzieś 1,8 m. Na szczęście na miekki piasek wyladował. Myslałam jak leciał, tak szybko myśli wtedy przelatują, że juz nóżkę będzie miał złamaną, ale jakoś wyladował na brzuszku, z raczkami podkurczonymi pod siebie i nózkami prosto wyciagnietymi. Piasek był miękki i nic sobie nie zrobił, ale też sie poryczałam. A ostatnio podsuwa sobie krzesło pod okno i patrzy sobie, nic strasznego, tylko że wpadł na pomysł, żeby wejśc na parapet, by zobaczyć wiecej. Siegnął rączką klamki i podciagnął się :szok:. Jak zobaczyłam z pokoju, ze stoi na tym parapecie, to serce miałąm w gardle. Po cichu weszłam do kuchni, zdjęłam go, potem nakrzyczałam.:wściekła/y: Jakby spadł z parapetu na płytki w kychni. Strach myśleć. :no:
Mój synek jest dość ostrozny, wiec jak mu wytłumaczę co może sie stać, to on nie robi raczej tego. Naprawdę trzeba wyprzedzać pomysły i mieć oczy na około głowy.
 
Mój syn uwielbiał sie bawić szafką z butami, byla wysoka i wąska, ale ciągle "nie mielismy" czasu przymocować jej do ściany. Otwierał, zamykał przegródki i zbyt mocno się na którejś oparł... cala szfka runęła na niego, guz na pół glowy-wypukły jak sliwka, obtłuczone ręce, żebra. Przeswietlenie, na szczęście bez pęknięcia czaszki.
Ale to chyba kolejny dowód na to że wiekszość wypadkow dzieje się przez niefrasobliwość rodziców
 
Ja pamietam sytuacje jak moj synek skoczyl z lozka prosto na dmuchana pilke. To byly ulamki sekundy. Nie zdazylam nawet krzyknac a on wyladowal prosto na tej pilce, odbil sie i huknal glowa o podloge. :no: Krzyk, placz no i guz z tylu. Zastanawialam sie czy nie jechac z nim na przeswietlenie ale obserwowalam go i nic sie nie dzialo wiec zostalismy w domu.
W niektorych sytuacjach czlowiek nie zdazy nawet pomyslec i nieszczescie gotowe :-:)-(
 
reklama
heh...
mój młody upodobał sobie wchodzenie na parapet. już wcześniej to ćwiczył, ale teraz jest cwańszy i po prostu podsuwa se fotel przez pół pokoju pod okno i włazi na parapeti se stoi. zejsc nei potrafi, jeszcze nie spadł, jak tylko widze go na parapecie, od razu zdejmuję go.
po łóżku tez uwielbia skakać.
ostatnio, co prawda nie w domu a na palcu zabaw, ja puszczałam bańki mydlane, a że leciały dosc wysoko, Fil postanowił wejsc na ąłwke zeby siegać wyżej. i zanim ja zdążyłąm go zchwycić, on rzucił sie za bańką i upadł twarzą na posypany żwirkiem beton:baffled: troszke porysował sobie cyferblat:baffled:
 
Do góry