Hej dziewczyny.
Od września zeszłego roku staramy się z mężem o nasze pierwsze dziecko.
Na początku zaczęliśmy się starać na zasadzie jak się uda to się uda, a jak nie to nie.
Po kilku miesiącach zaczęłam robić testy owulacyjne przez 3 miesiące z rzędu, niestety wszystkie negatywne, a że miałam nieregularne miesiączki, to robiłam je od zakończenia miesiączki do rozpoczęcia nowej. Po 3 miesiącach stwierdziłam, że coś jest chyba mocno nie tak i poszłam do ginekologa, lekarka powiedziała, że mam zrobić badania krwi, bo generalnie tutaj jeśli chodzi o aspekt stricte ginekologiczny to jest okej, pęcherzyk rośnie, ale nie pęka z jakiegoś powodu. Zrobiłam badania krwi, odesłała mnie do Endo, który stwierdził niedoczynność tarczycy i hiperprolaktynemie czynnościową Tsh miałam 2,5 a prolaktyne 40, robiliśmy też badania z metoklopramidem, aby wykluczyć guza przysadki.
Kazał brać euthyrox 0,25mg codziennie, po 2 miesiącach kazał powtórzyć wyniki natomiast prolaktyna 39, a tsh 2,40, więc zwiększył dawkę do 0,50mg i przepisał Dostinex 0,50mg raz w tygodniu. Biorę leki od 2 miesięcy, w listopadzie mam iść na kolejne badania.
Mam wrażenie, że nie czuję za dużej poprawy jeśli chodzi o objawy jakie miałam typu zmęczenie itd. Znów zaczęłam robić testy owulacyjne, nadal negatywne, wiem, że o niczym to jeszcze nie świadczy, ale czekam ciągle aż wróci owulacja, bo prawdopodobnie prolaktyna blokuje owulację.
Lekarz nadal kazał się starać, ale to na nic i co miesiąc jestem w tym samym miejscu i czuję się psychicznie wyczerpana…
Pisze, bo jestem ciekawa ile z was zmagało, albo zmaga się z tym samym problemem i ilu z was udało się zajść w ciążę z tą przypadłością.
Dajcie znać
Od września zeszłego roku staramy się z mężem o nasze pierwsze dziecko.
Na początku zaczęliśmy się starać na zasadzie jak się uda to się uda, a jak nie to nie.
Po kilku miesiącach zaczęłam robić testy owulacyjne przez 3 miesiące z rzędu, niestety wszystkie negatywne, a że miałam nieregularne miesiączki, to robiłam je od zakończenia miesiączki do rozpoczęcia nowej. Po 3 miesiącach stwierdziłam, że coś jest chyba mocno nie tak i poszłam do ginekologa, lekarka powiedziała, że mam zrobić badania krwi, bo generalnie tutaj jeśli chodzi o aspekt stricte ginekologiczny to jest okej, pęcherzyk rośnie, ale nie pęka z jakiegoś powodu. Zrobiłam badania krwi, odesłała mnie do Endo, który stwierdził niedoczynność tarczycy i hiperprolaktynemie czynnościową Tsh miałam 2,5 a prolaktyne 40, robiliśmy też badania z metoklopramidem, aby wykluczyć guza przysadki.
Kazał brać euthyrox 0,25mg codziennie, po 2 miesiącach kazał powtórzyć wyniki natomiast prolaktyna 39, a tsh 2,40, więc zwiększył dawkę do 0,50mg i przepisał Dostinex 0,50mg raz w tygodniu. Biorę leki od 2 miesięcy, w listopadzie mam iść na kolejne badania.
Mam wrażenie, że nie czuję za dużej poprawy jeśli chodzi o objawy jakie miałam typu zmęczenie itd. Znów zaczęłam robić testy owulacyjne, nadal negatywne, wiem, że o niczym to jeszcze nie świadczy, ale czekam ciągle aż wróci owulacja, bo prawdopodobnie prolaktyna blokuje owulację.
Lekarz nadal kazał się starać, ale to na nic i co miesiąc jestem w tym samym miejscu i czuję się psychicznie wyczerpana…
Pisze, bo jestem ciekawa ile z was zmagało, albo zmaga się z tym samym problemem i ilu z was udało się zajść w ciążę z tą przypadłością.
Dajcie znać