reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Obawy i rozterki mam wracających do pracy

Witam się Drogie Mamy-pracusie:)
Nie myślałam, że dołączę do grupy ale już odchodzę od zmysłów, ale problem mam chyba innej natury niż wcześniej opisywane. Długo się wahałam czy iśc do pracy czy zostać na wychowawczym...
Bałam się oczywiście powrotu, ale jednak wróciłam, znalazłam kochaną opiekunkę i daje mi to spokój ducha. Jednak po powrocie okazało się, że nie jestem już niezastąpiona, a wręcz czuję się nie potrzebna. Przed macierzyńskim byłam jeszcze na L4 kilka miesięcy, przeszkoliłam cały zespół i nauczyłam wszystkiego - dobrze sobie radzili mnie gdy mnie nie było, dziś mam uczucie jakby inni radzili sobie lepiej niż ja i chcą zając moje miejsce. I sama już nie wiem czy to moje złudzenie czy rzeczywistość. Minęło kilka tygodni i nic się nie zmieniło. A poza tym - cieżko się zebrać do pracy jakbym sie wypaliła. Uwielbiałam to co robię, zawsze miałam pełno pomysłów a teraz pustka. Podświadomie przytłacza mnie też na pewno rozłąka z małą (ma teraz7 m)
Co o tym myślicie?
 
reklama
miśkaa po pierwsze: witam też z Katowic :-)

po drugie- hmmm, jeśli pracujesz w korporacji, gdzieś gdzie liczy się kreatywność, nowe pomysły i generalnie życie na wysokich obrotach, to pewnie tak jest, że inni chcą zająć Twoje miejsce, wiadomo- wyścig szczurów. To że czujesz się trochę wypalona- normalne... wcześniej Twoim życiem, pasją była praca. Po urodzeniu Gabi przewartościowałaś pewnie swój świat. Mniej skłonna jesteś zostawać po godzinach, poświęcać się obowiązkom, bo masz dziecko, do którego Cię ciągnie... Daj sobie jeszcze trochę czasu... może wszytsko się wyprostuje... może to uczucie zniknie...

a jak przełożeni? też masz wrażenie, że chca się Ciebie pozbyć?
 
Dziękuję za odpowiedź Mitaginka:)

Twoje motto to mistrzostwo świata - mogę zrobić z niego kampanię promującą pracę w domu jako pełny etat?



Wyścig to u nas jest - w zasadzie osoby które przejęły moje obowiązki na czas mojej nieobecności nie chcą mi oddać żadnej doli a nie chce robić niczego nachalnie (wiąż nie wiem czy to rzeczywistość czy tylko moje odczucia), stawiam sobie przed sobą nowe cele, mam jednak wrażenie że za bardzo ambitne i czasochłonne jak na tę firmę i mogą tego niedocenić.
Dziś się dowiedziałam że jeden z moich podwładnych będzie zarabiał od nowego roku więcej niż ja...to trochę dołujące a na podwyżki dla pozostałych prezes nic nie przewidział- otwarcie mi to powiedział.Cóź - kto by dawał podwyżkę pracujące na 7 godzin kobiecie, haha ale nie nie chodziło w rozmowie w ogóle o mnie a o pozostałe osoby, pokrzywdzone jeszcze bardziej bo mnie nie było a oni ciężko pracowali i mają takie same kompetencje jak ten z podwyżką. No ale nie ważne....
Kolejna nowość - nie uwzględniono mnie na liście obecności jednego z większych wydarzeń, którym dawniej ja zarządzałam
To w sumie dopiero miesiąc i pewnie masz rację aby poczekać troszkę jeszcze ale cierpliwość to moja najsłabsza cecha.

Co do przełożonych - juto ostatni dzień pracy tego roku, tak sobie myślę, że jak nie dostanę wypowiedzenia to znaczy że chyba mam zostać, hehe - na wszelki wypadek mam przygotowany wniosek o urlop wychowawczy.

Ufff - czego to takie trudne? Do momentu powrotu do pracy miałam zupełnie inne obawy tymczasem trudnym jest to co zawsze było codziennością. Czy to ja się zmieniłam?

Migatinka- podziwiam Twoją pewność siebie i decyzję o zostaniu w domu, sama nie wiem czy nie skapituluje i nie wrócę tylko że wiem, że nie wysiedzę a mam już wspaniałą nianię i nie chciałabym jej stracić.

Martynka jest prześliczna, podobna do mojej małej pszczółki:)




 
miśkaa moje motto to cytat z piosenki Natalii Niemen pod tym samym tytulem ;-)

kurcze, mi też było na początku ciężko... nie wyobrażałam sobie powrotu do pracy, a po powrocie chciało mi sie wyć i generalnie wsz było nie tak...
Dałam sobie wtedy trochę czasu, postanowiłam, że jak nadal będzie źle, to zacznę szukać innej pracy. Może też sobie tak postanów... Wyścig szczurów to już chyba nie do końca dla nas- mam... I pewnie i tak zawsze będziemy trochę gorzej traktowane.
A kiedy dokładnie wrócilaś do pracy?
 
Hej dziewczyny witam się i tu :-)
Witam się Drogie Mamy-pracusie:)
Nie myślałam, że dołączę do grupy ale już odchodzę od zmysłów, ale problem mam chyba innej natury niż wcześniej opisywane. Długo się wahałam czy iśc do pracy czy zostać na wychowawczym...
Bałam się oczywiście powrotu, ale jednak wróciłam, znalazłam kochaną opiekunkę i daje mi to spokój ducha. Jednak po powrocie okazało się, że nie jestem już niezastąpiona, a wręcz czuję się nie potrzebna. Przed macierzyńskim byłam jeszcze na L4 kilka miesięcy, przeszkoliłam cały zespół i nauczyłam wszystkiego - dobrze sobie radzili mnie gdy mnie nie było, dziś mam uczucie jakby inni radzili sobie lepiej niż ja i chcą zając moje miejsce. I sama już nie wiem czy to moje złudzenie czy rzeczywistość. Minęło kilka tygodni i nic się nie zmieniło. A poza tym - cieżko się zebrać do pracy jakbym sie wypaliła. Uwielbiałam to co robię, zawsze miałam pełno pomysłów a teraz pustka. Podświadomie przytłacza mnie też na pewno rozłąka z małą (ma teraz7 m)
Co o tym myślicie?

Miśkaa myślę że jeśli by Ci pasowało i opłacało to powinnaś skorzystać z opcji przejścia na 3/4 etatu wtedy pracodawca przez okres 12 miesięcy nie ma prawa dać Ci wypowiedzenia o ile dobrze kojarzę to już przy 3/4 etatu właśnie tak jest byś musiała sobie poczytać troszkę o tym i w razie co mieć coś właśnie takiego jeśli nadal byś chciała tam pracować
ja też się bałam po powrocie ale po 2 miesiącach jakoś wszystko wróciło do normy i w końcu ja przejęłam pałeczkę nad wszystkim mimo że tak długo mnie w pracy nie było :tak:
 
miśkaa jak ja wróciłam do pracy miałam podobne odczucia co ty, ale z czasem wszystko się poukładało. Na początku nie za bardzo potrafiłam się odnaleźć, nie wiedziałam gdzie jest granica moich obowiązków, czy osoba która mnie zastępowała zostaje i co ja mam w ogóle robić??? Nie wiedziałam jakie są nowe kontrakty, jak ludzie z pracy rozmawiali o czymś nie za bardzo wiedziałm o czym. Ale z czasem odnalazłam się i poczułam się "u siebie", niestety musiało minąć kilka miesięcy.

Sam moment powrotu nie był przyjemny, od szefa usłyszałm, że właściwie to powienien mnie zwolnić. Teraz już jest ok. dostałam wyrównanie pensji, podwyżkę i wiem co mam robić, odnalezłam się. No i przestałam się ciągle zamartwiać o córeczkę, co na początku było udręką. Myślałam, czy nie tęskni, czy jest najedzona, dobrze ubrana. Teraz też o niej myślę, ale jest już łatwiej.

Daj sobie trochę czasu. Albo zrób tak jak radzi Gosia, jeżeli sytuacja jest niepzyjemna i czujesz się zagrożona. Przy małym dziecku możesz pracować w niepełnym wymiarze czasu pracy, a pracodawca nie może cię zwolnić przez okres 12 m-cy.
 
Dziękuję Wam moje drogie za wsparcie, ciągle walczę - sama już tylko nie wiem czy z ludźmi czy sama ze sobą.
Gosia_k23 - dziękuję Ci, w miarę znam swoje prawa, jednak problem nie jest w tym, że boję się, że mnie zwolnią, bo to chyba dałoby mi jasność sytuacji; zresztą ciągle wychodzę po 7 godzinach i mam wrażenie jakby mnie z tego powodu coś omijało...a gdybym ciągle byłam na 3/4 to już w ogóle za niczym bym nie nadążała.

Postanowiłam, że dam sobie jeszcze czas do końca lutego - jak nie będzie poprawy, to będę musiała podjąć decyzję co dalej. Przyznam, że nigdy czas się mi tak nie ciągnął w pracy jak te dwa długie miesiące....Nie przywykłam do takiej sytuacji, jednak zmiana pracy w tym momencie życia mojego dziecka nie byłaby najlepszym rozwiązaniem, bo dawno już wysyłałabym CV. Nie jesteśmy gotowe na rozłąkę po 10 godzin.

Mam nadzieję, że u Was lepiej i wpadłyście w zwyczajny wir?!
 
Cóż, dokończę moją historię... wczoraj dostałam wypowiedzenie. Nie mam żalu, to tylko smutek że wygrywają Ci, którzy niewiele sobą reprezentują i są nieuczciwi, nie mają nawet odwagi powiedzieć wprost w czym rzecz. Już od dziś cieszę się moją pociechą no i do Was też będę mogła znów częściej wpadać:) Teraz może być już tylko lepiej!
 
reklama
miśkaa współczuję Ci. I tak się tam męczyłaś, uważam, że nic nie dzieje się bez przyczyny, a trudne sytuacje, problemy tylko nas umacniają.
Będzie dobrze. Na spokojnie zacznij rozglądać się za czymś nowym, choć wiem, że to nie takie łatwe. A teraz wykorzystaj ten czas tylko dla was. Ciesz się córeczką. Pozdrawiam, trzymaj się cieplutko
 
Do góry