reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Odpłynięcie wód w 20 tygodniu. proszę o poradę!

Hej, w zasadzie bez zmian, poziom wód AFI:3,5. skończyła 23 tydzień, od poniedziałku mają załatwiać inny szpital. Wyniki ma słaba, niby nie mówią ale ma chyba lekką anemie, w piątek słabo jej się zrobiło. dzieciątko wg USG: 22 tydzień więc ok. trzymajcie kciuki. będę pisać
 
reklama
witam

chciałam tylko powiedzieć ze co do chorób zmagania sie z walka o życie dziecka dotyczy nie tylko wcześniaków ryzyko dziecka niepełnosprawnego jest zawsze
ja donosiłam ciąże do końca do 40 tyg byłam w dwóch szpitalach bo zapis ktg był nie taki jakby oczekiwali lekarza mimo tego nic nie zrobili wychodząc z jednego szpitala pojechałam do innego tam od razu zapis KTg znów wynik nie był fajny USg i porodówka tam dali na wywołanie porodu i po 2 godzinach syna trzymałam w ramionach lecz był bardzo słaby wsadzili go do inkubatora dali antybiotyki i powiedzieli ze jest wszytko dobrze ale nie było w 3 dobie syn zrobił sie iny i stracił oddech mimo mojej szybkiej reakcji lekarze stwierdzili ze dzieci tak czasem maja po 2 godzinach sytuacja sie powtórzyła a po kolejnej przekazali mi wiadomość ze sa zdziwieni ze donoszony noworodek dostał wylewu wiadomości jakie dostawałam od lekarzy były koszmarne ze moj syn tu cytuje " mam sie cieszyć ze żyję ale będzie tępo patrzył w sufit " to co przeżyłam to wie większość z was nie będe sie rozpisywać
PO wyjściu ze szpitala zaczęłam walkę o rehabilitacje dziś mój syn MIMo MPdz i epilepsji częściowej rozwija sie bardzo dobrze Chodzi samodzielnie jeździ na rowerze mówi recytuje wiersze zna cały alfabet i nie widać w sumie różnicy miedzy nim a rówieśnikami ale jednak nóżka daje mały znak o sobie ze nie wyszedł z tego cało
stawia ja troszkę inaczej i ją czasami ciągnie ale o juz nic w porównaniu co mówili lekarza
A wiec gwarancji nie ma czy dziecko z 23 tyg czy z 40 ze wyjdzie z tego cało zależy na jakich lekarzy trafimy i w jakim stopniu zaufamy własnej intuicji gdybym nie zmieniła szpitala tylko czekała jeszcze nie wiadomo do jakiego niedotlenienia by doszło albo nawet do czegoś gorszego
 
Bąbik nadal kciuki za znajomą i jej maluszka.
Gdy ja miałam wód AFI 3,5 mój mały dostawał tachykardii serduszka. Niestety, to jest skrajne małowodzie, jej wyniki nie będą rewelacyjne. Najważniejsze teraz by lekarze nie spóźnili lub nie pospieszyli się z wyjęciem maluszka...kurka zdrówka dla nich.
 
Hej, no niestety bez zmian, zwlekają z decyzją o transporcie...cały czas jej doradzam, żeby nie dała sie zlekceważyć i walczyła o przeniesienie. ona sie transportu boi. podobno mają do 25 tyg. czekać:baffled:
 
Też się bałam transportu.
A wcześniej znieczulenia - kłucia po kręgosłupie. I tylko dla dobra dziecka pozwoliłam im na to. (Szew mi zakładali) Bolało i plecy miałam pokłute, dźgali mnie chyba z 10razy.
W tym momencie wybrałam to, co najlepsze dla dziecka.
Transport był tym mniejszym złem ale wiedziałam, że to jedyne wyjście.

Ona to niech się najpierw dopyta, czy miejsca dla dziecka w ogóle szukali w takim specjalistycznym szpitalu.
Dla mnie szukali, ale też otwarcie przyznali, że może być i tak, że w żadnym z tych kilku szpitali nie znajdą.
 
Wiem ze jej ciezko jest pewnie w szoku i sama nie wie co robic. ja tam mialam. balam sie ze pojade do innego szpitala tylko po to zeby wyjeli dzieciatka i tyle. Ale rodzina stanela na wysokosci zadania i oni zalatwiali. Wiec niech walczy. Mojego jednego synka z blizniakow dalo sie uratowac wlasnie dzieki przeniesieniu do innego szpitala (prawie 200 km dalej). Do konca nie wiadomo bylo czy bedzie miejsce, tylko warszawa zechciala przyjac, czekalismy potem bo byla sterylizacja oddzialu. Jechalam sama jakas rozklekotana karetka. Ale warto bylo. Bylam przerazona. U mnie w miescie powiedzieli ze nie ma szans na uratowanie. A w warszawie po zakladaniu dwukrotnym szwu, wpychaniu pecherza plodowego i prochach (tokolizy itp) udalo sie podtrzymac ciazę ( juz tylko z jednym chlopcem, bo drugiego martwego synka wyjeli) jeszcze przez 35 dni. A potem na oddzile neonatologicznym walczyli o Damianka. Zaluję tych chwil watpliwosci. ale wiedzialam ze musze zrobic wszystko. Szkoda ze dziewczyna zostala z tym sama. ze rodzina nie chce walczyc.
 
reklama
Do góry