reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Znasz to? Dzień ledwo się zacznie, a Ty już masz na koncie przebieranie w półśnie, mycie części do laktatora i gorączkowe poszukiwania smoczka pod kanapą. Jeśli w tym chaosie marzysz choć o jednej rzeczy, która ułatwi Wam codzienność – weź udział w konkursie i wygraj urządzenia Baby Brezza, które naprawdę robią różnicę! Biorę udział w konkursie
reklama

Otyłość w ciąży

Ja z NFZ nie mam jakichś szczególnych przebojów, ale też może dlatego, że nie mam większych problemów zdrowotnych. Jedyne co to do endokrynologa wybrałam się od razu prywatnie, bo kobitka z polecenia. Ciążę też zdecydowałam się prowadzić prywatnie dla własnego spokoju. Może dlatego nie narzekam [emoji23] teraz w ciąży nie mogę powiedzieć, wiadomo, że muszą mnie przyjąć do 7 dni, ale faktycznie jak byłam chora, czy do dentysty wszystko mam od razu.

Jeżeli chodzi o żywienie dzieci, to podobnie jak Colorado ja jestem teoretykiem na razie [emoji16] ale mam znajomych moich rodziców, którzy adoptowali 4 lata temu dziewczynkę. Długo się starali o dziecko, ale mieli problemy i zdecydowali się adoptować. Wiadomo, jest cały proces przygotowawczy, oni oprócz tego jeszcze chcieli wiedzieć jak najwięcej i na jak najwięcej się przygotować. Również z żywieniem. No i mała od małego była karmiona zdrowo, bez cukrów, słodyczy, wszystko robione domowo. No i tak sobie jadła, było to ok, bo nie znała innego sposobu jedzenia. Ale wiadomo - nie da się całe życie dziecka izolować od innych ludzi i ich przekonań do żywienia. No i jak mała dostała kiedyś w końcu coś słodkiego, to nie mogła się opanować. Obecnie jakby jej pozwolić jeść tyle ile chce, to ciągle jadłaby słodycze. Więc nie jedyny to taki łatwy i jednoznaczny temat...

Szafirek - trzymam kciuki za powodzenie!

W ogóle mam wrażenie, że od wczoraj zaczął mi odchodzić czop. Kilka razy zdarzyło się, że był taki glutek na papierze po toalecie. Ale bez krwi, więc to albo nie to (choć takiego śluzu u siebie przez całą ciążę nie widziałam), albo sobie powolutku odchodzi...
Już coraz bliżej [emoji5]
 
reklama
Hej dziewczyny, ja chetnie dolacze do tematu, jesli sie zgodzicie :) Zawsze bylam osoba o wiekszych rozmiarach, nie pamietam kiedy moja waga wynosila ponizej 75 kg - moze w podstawowce. Zwykle oscylowalam ok 80-85, co przy moich 173 cm wzrostu nie wygladalo jeszcze zle. Niestety 4 lata temu przyszlam do obecnej pracy - zdazalo sie ze siedzialam w biurze po 14 h na dobe, do tego duzo stresu, ktory zajadalam oraz brak czasu na ruch i tak doszlam do 110 kg. Udalo mi sie zrzucic 12 i teraz zaczynam moja pierwsza ciaze z waga 98 kg. Mam 32 lata, to bardzo wyczekane dziecko, ale sama siebie nakrecam wszystkimi strasznymi rzeczami, ktore pisza w Internecie. Bylam juz na konsultacji u dietetyk, ktora ulozyla mi plan zywieniowy na okres ciazy, ale moja ginekolog mowi ze za malo kalorii. Moze ktoras z Was moglaby mi powiedzic ile mniej wiecej jadlyscie w ciazy? Czy 2200 kcal to duzo za malo? Poki co dorzucam dodatkowy posilek warzywny do jadlospisu i wafle ryzowe, ktore mi pomagaja walczyc z mdlosciami, ale nie wiem co dalej. Bede wdzieczna za wasze wskazowki.
Witamy [emoji5] gratuluje ciazy
Myślę ze 2200 jest ok....
 
Ja znowu uważam, że odmawianie dziecku słodyczy jest nieludzkie. Rozumiem jak dziecko ze względów zdrowotnych nie może, ale takie widzimisię rodziców, w dodatku jak sami żrą słodycze za plecami dziecka to dla mnie normalne nie jest. Nie mówię o zajadaniu się słodyczami, ale o zjedzeniu kilku cukierków czy czekoladek.
Dla mnie dziecko też musi mieć coś z dzieciństwa.
I też znam przypadki, że dziecko które nie jadło słodyczy potem nie znało umiaru i wręcz rzucało się na słodycze.

O i ja wyrodna matka dzisiaj jeszcze zniosłam cukierki do przedszkola i inne biedne dzieci sprowadzę na złą drogę.

Ja obie ciąże prowadziłam na NFZ, ale mam naprawdę fajną panią doktor, do której chodzę już prawie 20 lat.
Tylko na dokładne 3D poszłam prywatnie, bo młodsza córka długo nie chciała się ujawnić. No i nie ma co ukrywać na NFZ sprzęt pewnie gorszy mają.

Ale jak już kiedyś pisałam, to rodzinny przez pół roku nie wykrył u mnie astmy i przepisywał syropy na kaszel. Dopiero jak poszłam prywatnie to dowiedziałam się co mi jest i oczywiście lekarz był w szoku, że mam już tak zaawansowaną astmę.
Jednak teraz już chodzę na NFZ i też mam dobrego Pulmonologa, prowadził mnie w ciąży i zawsze pyta o córcię.

A i witam nowe mamy [emoji4]
Jeżeli chodzi o tą rodzinę, o której pisałam, to faktycznie mała nie dostawała słodyczy (teraz dostaje z umiarem), ale oni też nie jedli.
 
Po tej rozmowie o słodkim tak mnie się zachciało... lodów :) ale póki co miłego dzionka dziewczyny, trzeba ogarnąć real.
 
No już takie że izolacja truskawki nie nic nie .. Boże... :( ja pamiętam czasy jak się latał cały dzień na dworze, lizak na 5 osób, oranzada Helenka albo inna. Nikt się nie opychal, ale fakt że dzieciaki latały po dworze i nie szło ich do domu zagonic. A teraz patrzę na erę telefonu i w nosie tam mają dwór. Mam nadzieję że moja mała bd lubiła spędzać czas na powietrzu mieszkam na wiosce to od małego bd zabierać na ogródki i rabaty :) tak podać dziecku same papki a potem problemy ze zgryzem i inne cuda. Masakra. Zgodzę się że jak są przeciwwskazania alergie itp wiadomo dla dobra dziecka wdrażanie jakiś ograniczeń. Ale tak z zasady nie, bo mówią, że złe itd, to bd świadomą, dobra matka idącą z najnowszymi trendami i nie dam dziecku nic. A to. Potem też właśnie uruchamia lawinę. Wymuszania na dzieciach innych słodyczy jak pisała Luiza o Kubie czy rzucanie się, na wszystko co słodkie i potem nagle że otyłość wśród dzieci coraz większą. To to wgl wiadomo jak to u dziadków chcą dzieciom nieba uchylić kiedyś inne czasy były. Ja tam pamiętam u babci zawsze zapach faworek bo nam robiła i choć byłam mała bo jak zmarła miałam 4 lata, to to mile uczucie jak się wchodzilo o czekała na nas i ten zapach.... U drugiej babci zaś też zawsze jak imprezka to babki, ciasta a że piekła i gotowała na wesela to wymyślała ciasta jeżyki i inne, a my z kuzynostwem wyjadalismy tym jężykom czekoladowe oczy i choć wiele obecnych specjalistów powiedziałoby że połowa z nas pochodzi z patologicznych rodzin bo można było jeść słodkie, bawić się na dworze cały dzień a ręce myć w kałuży, bo po co do domu iść szkoda czasu, to ja tam chciałabym takiego dzieciństwa dla mojej małej :)
 
No już takie że izolacja truskawki nie nic nie .. Boże... :( ja pamiętam czasy jak się latał cały dzień na dworze, lizak na 5 osób, oranzada Helenka albo inna. Nikt się nie opychal, ale fakt że dzieciaki latały po dworze i nie szło ich do domu zagonic. A teraz patrzę na erę telefonu i w nosie tam mają dwór. Mam nadzieję że moja mała bd lubiła spędzać czas na powietrzu mieszkam na wiosce to od małego bd zabierać na ogródki i rabaty :) tak podać dziecku same papki a potem problemy ze zgryzem i inne cuda. Masakra. Zgodzę się że jak są przeciwwskazania alergie itp wiadomo dla dobra dziecka wdrażanie jakiś ograniczeń. Ale tak z zasady nie, bo mówią, że złe itd, to bd świadomą, dobra matka idącą z najnowszymi trendami i nie dam dziecku nic. A to. Potem też właśnie uruchamia lawinę. Wymuszania na dzieciach innych słodyczy jak pisała Luiza o Kubie czy rzucanie się, na wszystko co słodkie i potem nagle że otyłość wśród dzieci coraz większą. To to wgl wiadomo jak to u dziadków chcą dzieciom nieba uchylić kiedyś inne czasy były. Ja tam pamiętam u babci zawsze zapach faworek bo nam robiła i choć byłam mała bo jak zmarła miałam 4 lata, to to mile uczucie jak się wchodzilo o czekała na nas i ten zapach.... U drugiej babci zaś też zawsze jak imprezka to babki, ciasta a że piekła i gotowała na wesela to wymyślała ciasta jeżyki i inne, a my z kuzynostwem wyjadalismy tym jężykom czekoladowe oczy i choć wiele obecnych specjalistów powiedziałoby że połowa z nas pochodzi z patologicznych rodzin bo można było jeść słodkie, bawić się na dworze cały dzień a ręce myć w kałuży, bo po co do domu iść szkoda czasu, to ja tam chciałabym takiego dzieciństwa dla mojej małej :)
Jak pozwolisz to też będzie mieć takie dzieciństwo.
Moje dziecko lata po dworze boso (nawet w tym roku już zaliczyło), tapla się w błocie i wspina na drzewa. Nawet ma lepiej ode mnie, bo wychowuje się na wsi, a ja mieszkałam w mieście.
 
No i super! Ja też wychowałam się w mieście, mąż na wiosce. Ale oboje kochamy wypady w plener i spędzanie czas na powietrzu, grzyby jagody. Co teraz jest nie do pomyślenia, bo bolerioza a kleszcze tylko czekają aż przejdziesz przez próg lasu, żeby się w ciebie wbić. Masakra. Moja siostra z tej ery nic dzieciom nie... I tłumacze w parku we wrocku masz większe zagrożenie bo kleszcze maja więcej zywicieli niż w lesie... I ile ludzi typowych Wrocławiakow i ma bolerioze, a nie rusza się z miasta. Edysiek i super że mają takie dzieciństwo one są szczęśliwe i matka też. A nie na nic nie pozwala, nigdzie nie wyjdzie, nie mówiąc żeby gdzies pojechać bo bakterie, wirusy ludzie, smog, bo pada, bo słońce świeci i wg nie ogarnie swoich dzieci bo rodzicielstwo to największa trauma świata i jak się ma dzieci to już żadnego życia poza. Nóż mi się w kieszeni otwiera a potem właśnie pokolenie dzieci pierdół, bo matka nie pozwalała na choć odrobinę samodzielności.
 
No już takie że izolacja truskawki nie nic nie .. Boże... :( ja pamiętam czasy jak się latał cały dzień na dworze, lizak na 5 osób, oranzada Helenka albo inna. Nikt się nie opychal, ale fakt że dzieciaki latały po dworze i nie szło ich do domu zagonic. A teraz patrzę na erę telefonu i w nosie tam mają dwór. Mam nadzieję że moja mała bd lubiła spędzać czas na powietrzu mieszkam na wiosce to od małego bd zabierać na ogródki i rabaty :) tak podać dziecku same papki a potem problemy ze zgryzem i inne cuda. Masakra. Zgodzę się że jak są przeciwwskazania alergie itp wiadomo dla dobra dziecka wdrażanie jakiś ograniczeń. Ale tak z zasady nie, bo mówią, że złe itd, to bd świadomą, dobra matka idącą z najnowszymi trendami i nie dam dziecku nic. A to. Potem też właśnie uruchamia lawinę. Wymuszania na dzieciach innych słodyczy jak pisała Luiza o Kubie czy rzucanie się, na wszystko co słodkie i potem nagle że otyłość wśród dzieci coraz większą. To to wgl wiadomo jak to u dziadków chcą dzieciom nieba uchylić kiedyś inne czasy były. Ja tam pamiętam u babci zawsze zapach faworek bo nam robiła i choć byłam mała bo jak zmarła miałam 4 lata, to to mile uczucie jak się wchodzilo o czekała na nas i ten zapach.... U drugiej babci zaś też zawsze jak imprezka to babki, ciasta a że piekła i gotowała na wesela to wymyślała ciasta jeżyki i inne, a my z kuzynostwem wyjadalismy tym jężykom czekoladowe oczy i choć wiele obecnych specjalistów powiedziałoby że połowa z nas pochodzi z patologicznych rodzin bo można było jeść słodkie, bawić się na dworze cały dzień a ręce myć w kałuży, bo po co do domu iść szkoda czasu, to ja tam chciałabym takiego dzieciństwa dla mojej małej :)
No ona ma 3lata a praktycznie nie mówi.... moim zdaniem to też właśnie wina ze nie gryzie i nie ćwiczy w ten sposób ....
 
A ja właśnie na spaceros się zbieram i co mnie cieszy, moje miastowe dziecko jak wpada do parku, to zalicza wszystkie krzaczory po kolei, niee, Jasio nie chodzi ścieżkami, on w krzaki. Jak z tatem idą na ryby (jutro), to Jasio wraca ubłocony po uszy, czarne łapki, czarna buzia i szczęśliwe oczy. Moje dzieci jedzą słodycze, aczkolwiek ja sama kupuję je rzadko, Kubie jedynie czego nie kupię świadomie i z własnej woli to napój monster i coca cola, to już sobie sam, jak ja nie widzę :D Powiem Wam dwie historie, za pierwszą, to mamusie nadopiekuńcze, to by zawału dostały. Byłam u mamy, był upał, kupiłyśmy sobie lodziki, kurczę ja nawet swojego nie spróbowałam, bo mi z wafelka spadł. Mama moja patrzy na mnie a ja na boki czy nikt nie patrzy i te gałki, bach z chodnika na wafelek, paprochy zgarnęłam i wyrzuciłam, a lody zjadłam, były pyszne :D Mama myślałam, że zakrztusi się lodami ze śmiechu, ze mnie... się łakomstwo moje obudziło, a co. A druga, to już jest patologia. Wiecie jak wyglądają takie wózki na spacer i do roweru. No to szła w parku taka pani (mama? babcia?) a w takim wózku dziewczynka, na ok 5lat, na dworze przyjemne ciepełko, a ona zasłonięta jak by gwizdało i padało i w ogóle zamieć, ubrana jak na Sybir (25stopni w cieniu, a ona długie wszystko), różowiasta, grubiuteńka z tabletem...:errr: myślałam, że padnę, jak to zobaczyłam, a moje dziecko zaliczało właśnie krzaki i szukało patyków, bo Janek zbiera patyki z uporem maniaka. I uwaga, dziewczynka nie wyglądała na chorą, niepełnosprawną i w ogóle nieszczęśliwą, siedziała samodzielnie, niezapięta, zatem wywnioskowałam, że zdrowa na ciele i duchu.
 
reklama
Do góry