reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Pasierb, prosze o pomoc

Dołączył(a)
13 Maj 2019
Postów
11
Musze sie wygadac komus obcemu, potrzebuje swiezego spojrzenia na sytuacje.
Jestem z mezczyzna juz 3 lata, jestesmy zareczeni. Jestesmy obydwoje przed 30. Gdy mial 17 lat zaliczyl wpadke z dziewczyna na imprezie, potem probowali byc razem ze soba dla dobra dziecka,ale nie wyszlo, glownie przez jej zdrady i imprezowanie w ciazy. Moj narzeczony to dobry czlowiek,ale strasznie naiwny i momentami jak dziecko. w kazdym chce widziec dobro. i tu jest problem.

Ma syna z tamtej relacji. Matka dziecka wychowuje go okropnie, dziecko ma duza nadwage, nikt go nie lubi (bo nie umie sie nigdzie zachowac), regularnie manipuluje i wymusza placzem a ma juz 7 lat. Poznalam dziecko jak mialo 3 lata. Na poczatki bylo wszystko fajnie super, mi bylo nawet szkoda chlopca, ze taka matka zla, chcialam byc dla niego taka druga mama, pokocalam jak swoje.

Potem matka wrocila do kochanka z ktorym zdradzala po urodzeniu dziecka i stworzyli rodzinke. Nagle dziecko sie zmienilo, zaczelo byc dla nas niedobre, mowic ze prezenty jemu sie naleza, ze my jestesmy od rozrywek i atrakcji a mama i jej partner od milosi. Bylo mi przykro, mojemu narzecznemu tez. Dziadkow zaczal traktowac jak skarobonke, jak nie ma prezentu to nawet sie z nimi nie przywita.

Gdy wzielismy go do siebie na wakacje to sasiedzi nam uwage zwracali. Krzyczal i piszczal bo loda nie pozwolilismy zjesc, zaczal bic mojego partnera, na mnie reki nie podniosl,ale na niego tak i go kopal. I teksty jak bedziesz na mnie krzczal to nie bede cie kochal tylko mame. Powiedzial nam ze jego prawdziwa rodzina jest mama a my nie. Wtedy mial kare miesiac i nie bralismy go wcale za to zachowanie. ja sie do dzis wstydze przed sasiadami.

Sasiad ze nastepnym razem weza policje. Maly krzyczal tupal rzucal rzeczasami. Yakie sceny nawet w miejscu publicznym potrafil robic. Albo chciec zwinac loda ze sklepu. Mi juz rece opadaly. Miedzy nami zaczelo sie psuc. Zero zblizen bo bylismy obydwoje psychicznie zmeczeni tym dzieckiem. Gdy wyjechalo po wakacjach u nas byl szczesliwy i sie ucieszyl,ze go juz nie ma. I byl spokoj potem sie chlopiec troche naprawil. MBo moj partner byl stanowczy. Ale od swiat znowu jest problem. Prezenty swiateczne potraktowal jakby dostal nudnego cukierka, otworzyl, popatrzyl i mial gdzies. Jak mowilam z dziadkami sie nawet nie wita chyba,ze cos dostanie od nich.

Robi nam wstyd wstod znajomych, nie umie sie zachowac, robi na zlosc piszczy krzyczy. A matka nic,ze u niej aniol a to z nami jest problem. I pisze do was bo sie poklocilismy powaznie z narzeczonym. Ja mam dosc tego dziecka.. tego ze skopie psa i kota (z calej sily) on na niego nakrzyczy , zacznie ryczec mojemu partnetowi mieknie serce ze o dobrze synciu, no ale nie rob tak wiecej,a za 20 minur to samo.... ja nie lubie juz nawet go, nie moge patrzec, drazni mnie to jak moj partner daje soba pomiatac. Nie kupisz mi tego to wiecej tato do ciebie nie przyjade a ten lata jak glupi.... ja nie chce takiej malej patologi w rodzinie. Zwyczajnie nie chce. Nie wiem co mam robic.

Kocham go,ale nie moge juz znosic jego syna i tego ze on sie tak daje nabierac. Jego rodzina tez ma dosc tego dziecka,ale nikt nie chce mu powiedziec otwarcie, mowia mi. jako synowej i szwagierce. Dziadkowie sami z siebie nie wzieli go nigdy, nie chca spedzac z nim czasu. Mimo ze duzy chlopak i wstawac w nocy by nie musieli ani nie wiem karmic. Teraz moj partner znowu mieknie bo synus placze za nim. A drzwi sie zamykaja i po lzach. A matke jego to wszystko bawi. Onaa go uczy ze my jestesmy tylko od kasy bo sama jest tylko po gimazjum i po kursie na kosmetyczke jakims. Nie pracuje wcale. Zyje z mopsu i alimentow. mimo ze ma mozliwosc pojscia do pracy czy szkoly nie robi tego.

Co mi radzicie?

Powiedzialam mu ze jak tak ma dalej byc ze daje sobie manipulowac to ja z nim byc nie chce, to on ze jestem uprzedzona do synusia. A naprawde moglabym wam wymieniac godzinami co to dziecko robi. Albo jak na placu zabaw uderzyl 1 roczne dziecko i w przedszkolu (sama matka sie przyznala) sa z nim problemy i teraz w szkole tez.

Co mi radzicie? przepraszam,ze chaotycznie,ale juz mam dosc.
 
reklama
Kleemo współczuję sytuacji. Nie rozumiem zachowania Twojego faceta. Dzieci powinny znać granice. Matka niestety robi dziecku ewidentnie wodę z mózgu:( nastawia go negatywnie wobec Was i dziadków. Moim zdaniem powinniście poważnie porozmawiać- może włączyć w ta rozmowę dziadków,żebyście mieli większą siłę przebicia?
 
Kleemo współczuję sytuacji. Nie rozumiem zachowania Twojego faceta. Dzieci powinny znać granice. Matka niestety robi dziecku ewidentnie wodę z mózgu:( nastawia go negatywnie wobec Was i dziadków. Moim zdaniem powinniście poważnie porozmawiać- może włączyć w ta rozmowę dziadków,żebyście mieli większą siłę przebicia?

Rozmawialismy. Po akcji ze sasiedzi do nas przyszli i ze nastepnym razem wezwa polije to nie bralismy go miesiac. Matka dziecka wtedy miala dosc tego ze nie ma weekendu dla siebie. I dziecko nagle sie zmienilo grzeczniejsze. Nie bralismy go lacznie miesiac i tyg. Przed wzieciem mielismy rozmowe, dziadkowie o tym wiedzieli. Ja juz nie wiem co mam robic. Moj facet jest strasznie naiwny co chwila "dajmy mu szanse, zmieni sie, zobaczysz " a mija rok, dwa i sie nie zmienia nic. jest coraz gorzej. Slub mamy miec niedlugo, potem on chce odrazu dziecko po i powtarza ze w koncu bedzie mial normalne dziecko. Tylko ja sie boje? ten chlopiec zaczepiac lubi dzieci na placu zabaw i je bic, klocic sie. Moja mama mnie ostrzega ze jeszcze naszemu dziecku bedzie chcial cos zrobic. Gdy mowilam mu (jak jeszcze dziecko bylo normalne) zebysmy moze poszli do sadu, to on nie chcial,ze dziecko sie bedzie na nas mscic i wyzywac,ze odebrane od matki, a teraz sie przyznal,ze na stale to on go nie chce bo mialby go dosc. I ma jak jest sam na sam z nim dluzej jak 2 dni to ma go dosc. Dlatego juz go sam na sam nie chce brac tylko jak jedziemy do jego rodzicow to wtedy go bierze by i oni sie nim zajmowali. Rok temu ja siedzialam z nim podczas gdy on pracowal, bo nie wzial urlopu.
 
@Kleemo bardzo ci współczuję, bo musi Ci być naprawdę ciężko. Myślę, że również temu chłopcu nie jest lekko i wydaje mi się, że on potrzebuje interwencji psychologicznej. Twój partner oczekuje, że dziecko się zmieni, ale to tak nie działa. Sadząc z zachowania on może odreagowywać jakieś emocje związane z poczuciem odrzucenia, złością, frustracją.

Bycie grubasem nadal jest narażeniem na ostracyzm rówieśników. A jeśli nie umie się zachować, to wynika z tego co obserwuje w swoim najbliższym otoczeniu. Albo takie zachowania, albo przyzwolenie na nie. Jest dzieckiem i nie potrafi przeanalizować samodzielnie swoich emocji, a już z pewnością wprowadzić zmiany.

Ewidentnie jest dzieckiem, które nie ma stawianych granic lub są one zupełnie dla niego nie zrozumiałe. Z tego co opisujesz jego mama ma wyuczoną bezradność i postawę, że jej się należy, więc siłą rzeczy dziecko oczekuje tego samego. I chociaż doskonale rozumiem, że możesz mieć serdecznie dosyć i po prostu go nie lubić, jednak on jest jeszcze dzieckiem i teraz macie ostatni moment, żeby jakkolwiek pomóc jemu i sobie samym.

Ja bym postawiła sprawę jasno, że dziecko powinno trafić pod opiekę psychologa, nauczyć się umiejętności społecznych, a wy też dostać wsparcie psychologiczne i narzędzia do komunikowania się z nim.

W waszym domu on musi mieć poczucie, że jest akceptowany, ale wiedzieć, że jego różne zachowania nie. I nie chodzi o dokręcanie śruby, czy kary, bo ten efekt jest krótkotrwały. Chodzi o uważność, o dawanie mu wsparcia i zrozumienie, ale jednocześnie umiejętności mówienia o waszych oczekiwaniach. Moim zdaniem wam też przydałoby się nabycie umiejętności komunikacji. Czy w ogóle z nim rozmawiacie o jego zachowaniach, na zasadzie zadawania pytań, a nie mówienia, że czegoś nie wolno robić?

Problem sam się nie rozwiąże. Co więcej zacznie się pogłębiać, kiedy do głosu dojdą hormony. A teraz jest jeszcze totalnie zagubionym dzieciakiem , w świecie, w którym nie ma stabilizacji, bo wygląda, że w domu matki jej nie znajduje:( A wy dostajecie efekt w postaci jego zachowania.

Pytanie tylko, czy masz chęć i siłę, żeby zaangażować się w taką sytuację, bo nawet jak pojawi sie psycholog, to początki nie będą łatwe, bo na zmianę potrzebny jest czas. Jeśli uważasz, że masz fajnego partnera, to może warto :) Powodzenia
 
@Kleemo bardzo ci współczuję, bo musi Ci być naprawdę ciężko. Myślę, że również temu chłopcu nie jest lekko i wydaje mi się, że on potrzebuje interwencji psychologicznej. Twój partner oczekuje, że dziecko się zmieni, ale to tak nie działa. Sadząc z zachowania on może odreagowywać jakieś emocje związane z poczuciem odrzucenia, złością, frustracją.

Bycie grubasem nadal jest narażeniem na ostracyzm rówieśników. A jeśli nie umie się zachować, to wynika z tego co obserwuje w swoim najbliższym otoczeniu. Albo takie zachowania, albo przyzwolenie na nie. Jest dzieckiem i nie potrafi przeanalizować samodzielnie swoich emocji, a już z pewnością wprowadzić zmiany.

Ewidentnie jest dzieckiem, które nie ma stawianych granic lub są one zupełnie dla niego nie zrozumiałe. Z tego co opisujesz jego mama ma wyuczoną bezradność i postawę, że jej się należy, więc siłą rzeczy dziecko oczekuje tego samego. I chociaż doskonale rozumiem, że możesz mieć serdecznie dosyć i po prostu go nie lubić, jednak on jest jeszcze dzieckiem i teraz macie ostatni moment, żeby jakkolwiek pomóc jemu i sobie samym.

Ja bym postawiła sprawę jasno, że dziecko powinno trafić pod opiekę psychologa, nauczyć się umiejętności społecznych, a wy też dostać wsparcie psychologiczne i narzędzia do komunikowania się z nim.

W waszym domu on musi mieć poczucie, że jest akceptowany, ale wiedzieć, że jego różne zachowania nie. I nie chodzi o dokręcanie śruby, czy kary, bo ten efekt jest krótkotrwały. Chodzi o uważność, o dawanie mu wsparcia i zrozumienie, ale jednocześnie umiejętności mówienia o waszych oczekiwaniach. Moim zdaniem wam też przydałoby się nabycie umiejętności komunikacji. Czy w ogóle z nim rozmawiacie o jego zachowaniach, na zasadzie zadawania pytań, a nie mówienia, że czegoś nie wolno robić?

Problem sam się nie rozwiąże. Co więcej zacznie się pogłębiać, kiedy do głosu dojdą hormony. A teraz jest jeszcze totalnie zagubionym dzieciakiem , w świecie, w którym nie ma stabilizacji, bo wygląda, że w domu matki jej nie znajduje:( A wy dostajecie efekt w postaci jego zachowania.

Pytanie tylko, czy masz chęć i siłę, żeby zaangażować się w taką sytuację, bo nawet jak pojawi sie psycholog, to początki nie będą łatwe, bo na zmianę potrzebny jest czas. Jeśli uważasz, że masz fajnego partnera, to może warto :) Powodzenia

Rozmawiamy z nim duzo, tlumaczymy. Za kazdym razem mowi ze rozumie i wie,ze to jest zle zachowanie,a po miesiacu to samo powraca.
Obydwoje jestesmy z narzeczonym wyksztalceni, nie spedzamy czasu wspolnego z dzieckiem przed tv. Zabieramy go do muzeum, na rozne festyny, do kina, basen, staramy sie rozwijac siebie jak i jego. Nigdy niczego nikt mu nie zalowal. Ja nawet sie staralam gotowac fajniejsze dania, deserki. Matka dziecka tez jest gruba, gdy wzielismy malego na swieta do mnie (nie spedzil ich z matka wcale) to duzo spacerowalismy, lubimy chodzic. Nie byly to odleglosci wieksze jak 1-3 km. On ryczal w nieboglosy, ze chce na raczki. Partner go kiedys bral zeby ludzie sie nie patrzyli ze tak krzyzy,ale ja mu postawlam ultmatum,ze ma sie to zmienic, nie ma 2 latek a kurde 7. Od ponad 2 lat na rece go nie bierze ale i tak histeria. Po powrocie od nas ze swiat dostalismy wiadomosc ze dziecku sie nie podobalo bo musialo spacerowac. I przykro bylo sluchac jak teksty wezmy taksowke bo mamusia mnie wozi taksowka.

W wakacje jak go bierzemy tez sie staramy... nie docenia niczego. Nigdy nie przezywa nie chwali sie tego co z nami robi,a matka go wezmie na zapiekanke i najlepsza mama w zyciu. Jego rodzina ma dosc chlopca i nie raz juz slyszalam (nie przy chlopu oczywiscie) ze nie moga sie doczekac az bedziemy miec dziecko my.

Matka dziecka jest nierobem i tak zwana patologia, nie chce generalizowac,ale tak jest.
Nie ma tez pewnosci czy dziecko jest jego, bo gdy mial 17 lat wstydzil sie przyznac rodzicom,ze zdradzala go na boki bo i tak sie wstydzil tego co sie stalo. Testow do dzis nie zrobiono (dziecko nie jest do tego w zadnym stopniu podobne). Postawilam ultumatum,ze testy maja byc zrobione przed slubem, bo inaczej do niego nie dojdzie. A on sie boi. Co bedzie jesl okaze sie ze nie jego,ze poswiecil sie sporo (nie wyjechal na wymarzone studia, tylko robil na tandentej uczelni blisko by brac dziecko co wekened) .
Gdy mnie poznal po roku wyprowadzil sie do wiekszego miasta i dopiero teraz sie rozwija i za kazdym razem mi powtarza jak jest wdzieczny, ze zmienilam jego zycie i pokazalam jak mozna.
ja mam tez dwoje rodzenstwa ktore jest po prostu normalne. Bardzo je lubi i woli np spac w lozku z moim rodzenstwem (jak jestesmy w gosciach i nie ma miejsca) niz z wlasnym dzieckiem. Je woli uspac gfzies ma materacu osobno. Jego rodzice tez uwielbiaja moje rodzenstwo i podkreslaja jak dorbze jest wychowane.
ja zalozylam tu konto bo juz nie wiem co robic. kocham go ale mam ochote to skonzyc..
 
Jeśli nie ma pewnosci, ze to jego dziecko to od tego bym bezwzględnie zaczęła, bo moze być tak,że tracicie czas i siły, na obce dziecko. Nie mowie już nawet o tym,że przecież Twój przyszły mąż na nie łoży finansowo. I lepiej zrobić testy teraz niż utrzymywać taką sytuację przez kolejne kilkanaście lat i się dowiedziec,że to obca osoba.
 
@Kleemo miesiąc dla dziecka to dużo czasu, jeśli w domu może zachowywać się, jak mu się podoba, to trudno się dziwić, ze potem urządza u was awantury, bo potrzebuje czasu, żeby się przestawić. I jeszcze jedno, właściwie trudno oczekiwać od takiego młodego dziecka wdzięczności.

Po pierwsze ma wyuczoną postawę, że mu się należy, po drugie to że coś robicie lub oferujecie mu jest waszą decyzją. I jest jasne, że bardzo się staracie i chwała wam za to, ale to wy jesteście dorośli, a on nie. Nie mówiąc już o tym, że naprawdę to ile włożycie oferując mu najróżniejsze rozrywki nijak się nie przełoży na jego zachowanie. Dopóki nie będzie wiedział jakie są granice. I pytanie, czy mówicie konkretnie co chcecie żeby robił, czy mówicie, że dzisiaj się źle zachowywał?

Rozumiem twoje rozczarowanie i frustrację, bo naprawdę macie sytuację bardzo trudną. Zwłaszcza, że jeszcze piszesz o wątpliwościach co do ojcostwa. A co sądzisz o tym, żebyście wspólnie z partnerem poszli do psychologa, bo bez względu na wynik badania to będzie bardzo mocne doświadczenie. I na 100% trzeba się do tego przygotować psychicznie.
 
Jeśli nie ma pewnosci, ze to jego dziecko to od tego bym bezwzględnie zaczęła, bo moze być tak,że tracicie czas i siły, na obce dziecko. Nie mowie już nawet o tym,że przecież Twój przyszły mąż na nie łoży finansowo. I lepiej zrobić testy teraz niż utrzymywać taką sytuację przez kolejne kilkanaście lat i się dowiedziec,że to obca osoba.

Wlasnie ja go namawiam,ale on sie boi.
Boi sie,ze bedzie zalamany,ze przeciez kocha i jest przyzwyczajony i tak tkwimy w niepewnosci.
 
@Kleemo miesiąc dla dziecka to dużo czasu, jeśli w domu może zachowywać się, jak mu się podoba, to trudno się dziwić, ze potem urządza u was awantury, bo potrzebuje czasu, żeby się przestawić. I jeszcze jedno, właściwie trudno oczekiwać od takiego młodego dziecka wdzięczności.

Po pierwsze ma wyuczoną postawę, że mu się należy, po drugie to że coś robicie lub oferujecie mu jest waszą decyzją. I jest jasne, że bardzo się staracie i chwała wam za to, ale to wy jesteście dorośli, a on nie. Nie mówiąc już o tym, że naprawdę to ile włożycie oferując mu najróżniejsze rozrywki nijak się nie przełoży na jego zachowanie. Dopóki nie będzie wiedział jakie są granice. I pytanie, czy mówicie konkretnie co chcecie żeby robił, czy mówicie, że dzisiaj się źle zachowywał?

Rozumiem twoje rozczarowanie i frustrację, bo naprawdę macie sytuację bardzo trudną. Zwłaszcza, że jeszcze piszesz o wątpliwościach co do ojcostwa. A co sądzisz o tym, żebyście wspólnie z partnerem poszli do psychologa, bo bez względu na wynik badania to będzie bardzo mocne doświadczenie. I na 100% trzeba się do tego przygotować psychicznie.


Tak, zna granice, wie co jest dobre co jest zle.
Pracowalam jako opiekunka przez 6 lat, nie spotkalam nigdy takiego dziecka jak on,a zdazylp mi sie pilnowac naprawde lobuzow.
Nie wiem jak to wyjasnic. My cos tlumaczymy, on to wie, ale posyla nam dziwne spojrzenie i znowu robi to samo. A jak zwrocimy uwage zaczyna piszczec, bic lub udawac placz (bo lzy nie leca)
dla mnie to jest okropne, on ma go wtedy dosc i grozi ze odwozi do matki, uspokaja sie na chwile a po tygodnu to samo
ja nie chce chowac swoich dzieci w tak chorej atmosferze.
 
reklama
@Kleemo kłania się psycholog, a właściwe poradnia, bo może trzeba go zdiagnozować, czy nie ma jakiś zaburzeń. Dla jego dobra i czywiście dla was również.
 
Do góry