Hej,
A mi się ten artykuł otworzył bez problemu, ale jeszcze nie przeczytałam. Może po prostu dużo ludzi na niego wchodzi i dlatego miałyście problem, albo chwilowo szwankował serwer Gazety.
Oluśka ja po poprzednim porodzie byłam długo, bardzo długo wykończona, choć poród przebiegł dobrze i w sensie takiej sprawności fizycznej to było super (wieczorem już sobie pod prysznic poszłam), ale uczucie zmęczenia było dojmujące, myślę, że na to ma wpływ i wysiłek porodowy, i przemiany hormonalne, które zachodzą później, i niewyspanie, i stres. Także spokojnie. Staraj się złapać każdą chwilę na odpoczynek.
Emotion masakra z tą petardą

Festyn może być i fajny, mnie np. smród koni nie przeszkadza i pewnie chętnie bym się wybrała popatrzeć, ale w naszym stanie lepiej trzymać się z dala od tłumów i tłoku.
No i nie martw się tym, że zostaniesz sama do połowy listopada. Jakoś czuję, że jeszcze Ci potowarzyszę.
Azorek przykro mi, że kiepska ze mnie wróżka.

Super, że mama dobrze sobie radzi z Amelką (no, tu przynajmniej mogę powiedzieć - a nie mówiłam ;-)) :-)
Mamba nie martw się laktacją, przystawiaj małego jak najczęściej, bo nic tak jej nie pobudza, jak dziecko przy piersi, nawet jeśli nie je, tylko tak sobie ciumka dla uspokojenia. I pamiętaj, że Twoje piersi produkują więcej pokarmu, kiedy to dziecko ssie, niż jesteś w stanie sama ściągnąć laktatorem. Także może wcale nie jest źle z tym Twoim mleczkiem.
Karola moja teściowa też jest bardzo fajna! Teściowa II też.

Także mamy farta. Mam nadzieję, że kiedyś, w przyszłości, ja też będę fajną teściową a nie taką od której się wieje, gdzie pieprz rośnie.

A moja torba też jeszcze nie spakowana

Chyba dziś się za to zabiorę, choć nie czuję, żebym w najbliższych dniach miała urodzić.
Ja w pt odebrałam moje wyniki morfologii i paciora, wszystko jest OK :-)
Dziś idę do gina i bardzo jestem ciekawa, co powie.
Poza tym w weekend wypuściliśmy się z mężem na imprezę, ale mam po tym mieszane uczucia. Z jednej strony to bardzo fajnie było się ruszyć i pogadać z ludźmi, a z drugiej strony to wkurza mnie szereg zachowań wobec kobiet w ciąży, rzucanie się do macanie brzucha bez pytania, komentarze o wielkości i takie tam. Z jednym gościem to nawet ostro się ścięłam, bo na pewne teksty reaguję po prostu mocno alergicznie. Chyba napiszę jakiś podręcznik savoir vivre wobec kobiet w ciąży i młodych matek, bo mam wrażenie czasem, że nas się po prostu traktuje jak jakiś osobny gatunek.
Poza tym moje bóle w podbrzuszu i inne mizerne symptomy zbliżającego się porodu od soboty zniknęły jak ręką odjął, także nie zanosi się na poród w najbliższych dniach.
A dziś z rana przyszły super dobre wiadomości ode mnie z pracy, także odetchnęłam z ulgą i podoba mi się taki początek tygodnia.

Za to w domu mam inwazję... tureckich much.

Poważnie. Mój teść z teściową II wrócili w zeszłym tygodniu z wakacji w Turcji i przywieźli nam boskie winogrona i świeże figi. I w ciągu dwóch dni z tych owoców wykluły się muchy. Początkowo niewinnie - ot, kilka much, jak owocówki fruwające nad tymi owocami. Ale zaczęły się rozmnażać w straszliwym tempie i pojęcia nie mam, jak je wytępić. Wyglądają jak nasze typowe polskie muchy, tylko znacznie mniejsze i trochę jaśniejsze, a zachowują się tak jak owocówki - kręcą się nad czymkolwiek do jedzenia, najchętniej nad owocami. Na szczęście nie są upierdliwe wobec ludzi, ale powiem Wam, że robi mi się już od nich słabo, bo ilości które siedzą mi na suficie są zatrważające, błeee

Oczywiście nie muszę dodawać, że owoce muszę teraz trzymać w lodówie i w ogóle sprzątać wszystko, nawet głupi kubek po herbacie (zwłaszcza owocowej) w sekundę po spożyciu. Tłuczemy te muchy i kuchnię mam już uślicznioną muszym trupem na ścianach, ale i tak są szybsze w swoich procesach rozmnażania, poza tym głównie siedzą wysoko na suficie, gdzie trudno je dosięgnąć.

Wczoraj kupiłam lep, ale mają go w głębokim poważaniu, chyba ze trzy się przykleiły... Może trzeba będzie sprowadzić środki muchobójcze z Turcji.

Albo się na chwilę wyprowadzić i zostawić na noc otwarte wszystkie okna, to zimno je wybije, jak sądzę. Albo dać ogłoszenie dla pająków. No, szlak mnie już trafia z tym paskudztwem.