Cyntia85
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 28 Lipiec 2013
- Postów
- 4 044
Dziś pojechaliśmy do pediatry z tą ranka w odbycie, co zamiast się zagoic w tydzień się pogorszyła. Pediatra stwierdziła, że to szczelina odbytu i wysłała nas do chirurga. Chirurg tę diagnozę i jej leczenie obsmial (Bactroban i Clotrimazol).
Druga sprawa. Młody u lekarki miał 37'C - wysłała nas na pobranie krwi i nastraszyla hospitalizacja
Wydawało mi się, że to normalna temperatura u noworodka, ale nie będę się spierać. Pobieranie krwi to był horror 
A poza tym to jestem złą matką w oczach innych
Bo to było tak, że Adi siurnal u pediatry i pomoczyl ubranko (siurnal na mnie w domu, więc nie myślałam, że znowu siurnie i nie wzięłam nic na zmianę). Mieliśmy jedną pieluchę na zmianę, no bo skąd mogliśmy wiedzieć, że czeka nas wycieczka do szpitala swoją drogą. Siurnal drugi raz u chirurga (osiural lekarza). I dostal prowizoryczną pieluszkę z ligniny. Potem poszliśmy na pobranie krwi. A tam pielęgniarka oburzona co ja za matka jestem, że takie zaszczane dziecko z lignina na pupie mam 
Chirurg oburzony co ja jem, że dziecko ma takie gazy (kuzwa, pierdopędne sucharki!) i wypytuje mnie co jadłam ostatnio. Nie wierzy i robi wykład mężowi, by mnie pilnował. Że nic mlecznego, żadnych soków i napojów. Mięso tylko gotowane, marchewka, żadnych kupnych wędlin i przetworzonych produktów. Warzywa z tych niewzdymajacych. No i, kuzwa, tak jem. Mąż nic z tego nie kleil. W domu ja zaryczana, że z tego, co mamy w domu (żółtego sera i twarozkow nie, wędlin nie, masła nie), to sobie mogę zjeść suchy chleb i sucharki z wodą, a ten mi jeszcze zrobił aferę o to, że nie zjem normalnie.
Druga sprawa. Młody u lekarki miał 37'C - wysłała nas na pobranie krwi i nastraszyla hospitalizacja
A poza tym to jestem złą matką w oczach innych
Chirurg oburzony co ja jem, że dziecko ma takie gazy (kuzwa, pierdopędne sucharki!) i wypytuje mnie co jadłam ostatnio. Nie wierzy i robi wykład mężowi, by mnie pilnował. Że nic mlecznego, żadnych soków i napojów. Mięso tylko gotowane, marchewka, żadnych kupnych wędlin i przetworzonych produktów. Warzywa z tych niewzdymajacych. No i, kuzwa, tak jem. Mąż nic z tego nie kleil. W domu ja zaryczana, że z tego, co mamy w domu (żółtego sera i twarozkow nie, wędlin nie, masła nie), to sobie mogę zjeść suchy chleb i sucharki z wodą, a ten mi jeszcze zrobił aferę o to, że nie zjem normalnie.
Ostatnia edycja: