mój Bąbelek chyba dostanie nową ksywkę- Kickboxer
jak mi zasunie kopa to aż podskakuję
ale Tatusia się boi, hehe, no serio, zaczyna się kopanie no więc mówię do M. szybko, szybko, poczujesz jak kopie, mąż kładzie rękę na brzuchu i... kompletna cisza!!! nic, null, nothing!
trzyma rękę, trzyma i nic w końcu stwierdza "chyba Bąbelek zasnął" i zabiera rękę z mojego brzucha. Dosłownie po 1-2 min znów Bąbelek zaczyna fikać
co najśmieszniejsze to nie był jednorazowy przypadek, już 3 razy pod rząd Maluch szaleje a jak M. położy rękę to cisza a jak tylko zabierze to znów zaczyna się wariactwo w brzuchu, no żesz kurde o co kaman
mąż się śmieje, że nie ma to jak ojcowska ręka, dziecko zaraz przestaje wariować i robi się grzeczne! czyli wychodzi, że nasze dziecko matkę swą bezkarnie okłada z łokcia i kopie o różnych porach dnia (i co gorsza) nocy a przy tatusiu udaje aniołka


