reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

połóg: dochodzimy do siebie po porodzie

reklama
pewnie że kazda z nas jakos przejdzie. Porod nie obejdzie sie bez pozniejszego pologu. Pocieszajace jest to ze bedziemy mialy swoje dzidzie juz przy sobie - wiec tak jak pisza dziewczyny to nam wszytsko wynagrodzi. Musimy byc silne i sie nie poddawac
 
Mnie pociesza fakt , że wtedy będzie juz ze mna mój Paweł...i liczę na to że z tej radości łatwiej mi będzie przez to przejść!!!!
 
Hmmm ja jestem ciekawa jak to u mnie będzie;) To moja pierwsza ciąża;)Więc pierwszy poród;)
 
Nie my pierwsze, nie ostatnie :tak: więc spokojnie, ponarzekamy trochę i jakoś to przetrwamy :-)
 
Wiecie co? A ja w ogóle nie pamiętam, żeby połóg byl czymś strasznym... Normalny okres tylko "trochę" dłuższy i może trochę bardziej bolesny... No i jeden dzień tzw baby blues, w którym beczałam bez powodu cały dzień, ale jednocześnie się smiałam, bo przecież wiedziałam, że to hormony fiksują, a nie mam żadnych racjonalnych powodów do rozpaczy.... Nawet teraz nie pomyślałam, żeby martwić sie i denerwować połogiem... No ale to pewnie indywidualna sprawa...
 
SUper, że poruszyłyście ten temat. Piszcie bardzo szczegółowo ( o ile nie jest to dla was krępujące ). :) np. jakie podpaski wystarczają? jakich używacie? Ile ich warto brać do torby do porodu? Co można i co stosujecie na bolące krocze? i takie tam. :) :happy2:
 
Dla mnie połóg też nie był jakiś tragiczny czułam się prawie normalnie no i przy pierwszej ten baby blues a krwi to niewiem jak u innych ale u mnie to po dwóch dniach w szpitalu niebyło już wcale troche jakiś brązowych poporodowych wydzielin mogłam też normalnie siadać i nic mnie nie bolało w czwartej dobie nawał pokarmu to wtedy piersi mało nie wybuchną i bolące brodawki od ssania małej
 
Ja krwawiłam bardzo długo. Przez dwa tygodnie dość intensywnie, ostatnie brudy skończyły się w szóstym tygodniu, czyli dokładnie książkowo!!!
Najpierw używałam podkładów poporodowych Bella, w szpitalu i w pierwszym tygodniu to podkładałam po dwa, zużyłam sporo tych paczek, no a potem zwykłe podpaski, ech brakowało mi tamponów.
 
reklama
ja połogu także nie wspominam jakoś strasznie źle,
krwawiłam w sumie dość krótko niecałe 2 tygodnie, zużyłam może ze 3 paczki podkładów Bella, później normalne podpaski, fakt że mało komfortowe to było bo także wolę tampony ale dało się przeżyć
z siadaniem i poruszaniem nie miałam jakichkolwiek problemów, nie byłam nacinana tylko troszeczkę popękałam i miałam założone może 3-4 szwy tak kosmetycznie, nic mnie nie bolało i ogólnie ok, jak byłam kilka razy w szpitalu na kontroli po porodzie to wszyscy się dziwili że ja taka sprawna jestem i czy napewno rodziłam wtedy kiedy mówiłam a nie kilka tygodni wcześniej
co do piersi, nawał mleka pojawił się książkowo w 3 dobie ale córcia pięknie ssała także i z tym uporaliśmy się w miarę szybko, jedynie co nie było zbyt miłe to poranione brodawki w początkowym okresie, nim mała nauczyła się porządnie łapać cyca a ja ją dobrze przystawiać upłynęło kilka karmień i moje brodawki niestety zdążyły na tym ucierpieć, do tego stopnia że na samą myśl o karmieniu już bolały, przy każdym dotyku także ale tu niezawodne okazały się porady położnych w szpitalu, które cierpliwie nam pomagały w nauce i maść Bepanthen, nim wyszłyśmy do domu mała już pięknie ssała a moje brodawki dochodziły do siebie, później już było tylko lepiej
jeśli chodzi o nastrój także ok, żadnej depresji itp jedynie co to męczyło mnie rozstanie z mężem bo chciałam jak najszybciej być już w domu, niestety w szpitalu spędziłyśmy 5 dni ze względu na żółtaczkę małej, a to było nasze pierwsze tak długie rozstanie odkąd byliśmy razem czyli prawie 4 lata. w dzień było super bo przesiadywał z nami niemal cały czas, gorzej było w nocy, a i nie raz zdarzyło mi się pobeczeć jak pisał smski w środku nocy czy dzwonił że też chciałby żebyśmy już były z nim w domku, że mu pusto tak samemu z psem, że już za nami tęskini
jak będzie tym razem zobaczymy, jeśli chodzi o jakieś bóle to ok wszystko się da wytrzymać, martwi mnie jedynie rozstanie z mężem i córcią przede wszystkim....ale bądźmy dobrej myśli
 
Do góry