reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Poprawiacz humoru

reklama
okolicznościowo ;-)

385399_10150911348825385_266039600384_21354390_683634529_n.jpg
 
to wrzucam sytuację z wczorajszego wieczora. leżymy już w łóżku i M. rozmawiam z moim brzuchem, opowiada mu, jak go kocha itd. i nagle mówi "Kubusiu i mamusia o Ciebie tak dba, bo tak często chodzi siku, żebyś miał więcej miejsca". :-D:-D:-D
No myślałam, że padnę :-)
 
to wrzucam sytuację z wczorajszego wieczora. leżymy już w łóżku i M. rozmawiam z moim brzuchem, opowiada mu, jak go kocha itd. i nagle mówi "Kubusiu i mamusia o Ciebie tak dba, bo tak często chodzi siku, żebyś miał więcej miejsca". :-D:-D:-D
No myślałam, że padnę :-)
hhehhee no to jest poswiecenie:):)wstawac tyle razy w nocy:)
 
reklama
Znalezione w necie:

"Nocna i świąteczna pomoc lekarska to takie miejsce, gdzie powinno się trafić w bardzo konkretnej sytuacji - czyli człowiek czuje się zbyt źle, żeby czekać do poniedziałku, ale jednak za dobrze, żeby wzywać pogotowie. Czyli takie anginy sobotnie, silne bóle brzucha, wymioty itd itp.

Oczywiście przychodnia taka traktowana jest jako przedłużalnia leków, przystań dla spanikowanych par po tabletkę "po", porady dla biznesmenów którzy wcześniej pracowali i nie mieli ochoty stać w kolejce i wiele innych.

Jednak to co ostatnio mnie spotkało przebiło wszystkie absurdy.

Godzina sporo po północy. Do gabinetu wchodzi młoda kobieta. Zaniepokojona.
Grzecznie pytam z jakim problemem przybywa.

(K) (prawie na jednym tchu): Pani doktor, bo... no, ja zauważyłam, że mój mocz dziś po południu był taki... no wie pani, taki trochę różowy, ale nie taki mocno czerwony, tylko taki leciutko, specjalnie patrzyłam i na papierze to już nic nie było widać, no ale się zaniepokoiłam, bo ja dziś na obiad jadłam taką sałatkę z buraków, surowych, takich w plastrach z jabłkiem i tak mi się wydaje, że to po tych burakach, ale przyszłam się upewnić, że to tak może być, bo czytałam że czasem to może być krwawienie, ale to na pewno nie była krew, bo krew to inaczej wygląda. No i jak sikałam wieczorem, to już było normalnie, bo sprawdziłam, to pewnie te buraki, prawda?

(J): Prawdopodobnie...

(K): Acha, no to ja bardzo dziękuję, bo się tak zastanawiałam, ale już wszystko wiem, to ja bardzo dziękuję. Do widzenia.

(J) (nadal nie wierząc w to, co słyszę): Tak... no... do widzenia.


Uroczyście oświadczam: pierwszy raz zdarzyło mi się, że dorosły człowiek przychodzi podzielić się ze mną taką obserwacją :) W dodatku w środku nocy.

PS. Malo piekielnie? Jak każdemu pacjentowi, tak i tej kobiecie trzeba było założyć dokumentację (Dwie karty, wpisanie w system komputerowy, książka przyjęć i wykaz przyjętych dla potrzeb NFZ). "
 
Do góry