reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Poród -nasze oczekiwania i obawy.

świat nie jest sprawiedliwy, nie każdy ma rodziców jak z bajki, kochanych, pomagających - moi są gorsi niż obcy ludzie. Ale co poradzimy?
po porodzie potrzeba nam wsparcia, "życzliwych" trzeba od siebie odsunąć żeby baby blues nie skończył się depresją. nie wiem jak będzie teraz, ale na pewno odpuszczę sobie codzienne odwiedziny teściowej, czy matki. i zastrzegę, że po mnie i dziecko ma przyjechać mąż i syn - bez eskorty teściowej niepozwalającej mi dotykać mojego dziecka "bo ona wie lepiej, wychowała trójkę". będę musiała jej przypomnieć, że teraz ja wychowuję.. odwiedziny dopiero jak będę gotowa i nie tylko psychicznie, ale jak będę mogła siąść na tyłku i wcześniej umyć sobie włosy, bo taki problem jak wygląd urasta wtedy do rangi koszmaru.

ludzi nie zmienimy, możemy za to zmieniać siebie i wychowywać nasze dzieci na tolerancyjnych, dobrych obywateli naszego uroczego kraju.:)
 
reklama
Dziękuję za ten temat i za wasze komentarze. Widzę, że wiele nas jeszcze czeka, bo to nasze pierwsze dziecko i wiem, że świat nie jest wyidealizowany, ale dzięki waszym komentarzom chociaż czuję małą namiastkę tego, co nas może czekać.

Zanetaa
, chylę czoła za to, co musisz znosić i jak świetnie sobie radzisz. Brawo!
 
Zanetaa zgadzam sie z Toba w 100%
"ludzi nie zmienimy, możemy za to zmieniać siebie i wychowywać nasze dzieci na tolerancyjnych, dobrych obywateli"
Ja mam takie 'szczescie',ze mieszkam z dala od wszystkich z rodziny i nikt do mnie sie nie moze wladowac,bo tak mu/jej sie podoba.Moja Mama jest osoba kochana,duzo mi pomaga i zalatwia,ale nie potrafimy rozmawiac w 4oczy.Mamy inne charaktery,a zna mnie tak dobrze,ze wie ktore slowa mnie bola,wiec czesto jak ma humorek to to wykorzystuje.Im dalej tym lepiej,na odleglosc sie kochamy najbardziej.A kiedys,zanim jeszcze wyszlam z domu,uwazalam moja Rodzicielke za pepek swiata...klapki na oczach,ale co zrobic.Aktualnie jestesmy na stopie przyjacielskiej,chociaz wyjechala z szybkoscia swiatla w ostatni dzien swiat-stad moj denny humor przez ostatnie tygodnie.
Wiem,ze bedzie mi ciezko zajmowac sie 2letnia V i nowonarodzonym L,tym bardziej po cc,ale przezylam juz wiele,przezyje i to.Moj Kochany Maz bardzo duzo mi pomogl i pomaga,wiec jakos damy sobie rade sami.
Co do depresji poporodowej.Ja jej nie mialam,a jak mialam to nie wiem bo pierwsze tygodnie po porodzie byly dla mnie tragiczne,pomiedzy roznymi zakazeniami,zapaleniami i niemoznoscia poruszania sie.Bardziej sie martwilam o moja coreczke,niz o mnie sama i nawet jezeli dom wygladal jak chlew,a ja czulam sie jak swinka w nim zyjaca,to mialam kogos wazniejszego na mysli non-stop.
Mam tylko cicha nadzieje,ze tym razem bede sie czula lepiej i ze nie bede miala ani baby b,ani prawdziwej depresji.
 
Ja typowego baby blusa nie nie miałam, choć byłam zdołowana bardzo z powodu że nie mogłam karmić małego , nie dałam rady i po 2 tygodniach się poddałam , ale przez te dwa tygodnie masakra płacz , płacz,płacz....
czułam sie z tym żle do tego ci ludzie przychodzacy codziennie bo to pierwsze dziecko jak oni sobie poradzą :crazy:
Teściowa była codziennie ,ale jak by na kontrole , wchodzila i zaraz przejmowała małego , tak jak by mnie nie było, albo jakby ją ktoś o to prosił to mnie bardzo dołowało i wtedy własnie czułam się żle :-(
ALE KONIEC teraz już tak nie będzie , to moje dziecko ja o nim decyduję a wszystkie dobre rady starszych były dobre ale w latach 80 , jak my byliśmy maluszkami:angry:
 
Patina - rozumiem Cię doskonale - identycznie się czułam i też poddałam po 2 tygodniach, teraz też będę próbowała, kilka rzeczy zmienię, ale jeśli się nie uda nikt mi nie wmówi, że jestem złą matką, bo Bartuś był karmiony butlą i jest zdrowym szczęśliwym chłopcem!

Fiore - też się boję jak to będzie z dwójką. z bartkiem mogłam chociaż spać kiedy on spał (szybko minął mi szał na prasowanie i sprzątanie, więc kiedy tylko mogłam spałam), ale teraz nie będzie to możliwe, bo Barti odpuścił sobie już drzemki popołudniowe. Ale skoro inne Majówki dają radę z dwójką, i nawet trójką, to my też damy. liczę na to, że nasza znajomość nie skończy się w maju, a dopiero rozwinie na dobre;)
Z moją rodziną tak już jest, że lepiej się spotykać rzadko i na krótko - inaczej skończy się awanturą. już niedługo staniemy się zupełnie niezależni i to będzie piękny czas;)

agasim - żeby nie wyszło, że swoimi żalami straszymy pierworódki:)
poród na prawdę jest cudowny, widok dziecka niezapomniany - ja beczałam ze szczęścia - pierwszy i jedyny raz w życiu; opieka nad noworodkiem też jest niesamowita, ale ma to też drugą stronę, o której trzeba pamiętać. nie nastawiać się tylko na "cudownie i wspaniale", ale na satysfakcjonującą pracę;)
 
moja tesciowa to dobra i zyczliwa kobieta, ale nieraz ma zagrania ktore nie do konca mi odpowiadają, wtedy potrafię powiedziec co myslę... na szczescie maz zawsze jest po mojej stronie, za to moja mama choc niezupelnie idealna ale zawsze mogę na nią liczyć. kiedy nie poradziłam sobie z karmieniem Stasia, poniewaz był zbyt słaby aby ssac piers a nie nadazałam z odciaganiem i karmieniem butelką, cała rodzina zachowała sie jak nalezy, nikt nie krytykował, nie oceniał. Muszę przyznac ze gdyby nie tesciowa i mama to miałabym ogromny problem z przezyciem z mlodym pierwszej nocy w domu. pobyt w szpitalu byl dla mnie ogromnym stresem, poniewaz nagle okazalo sie ze maly ma hipotrofie. kiedy wróciłam do domu nerwy puscily a ja bylam ledwo zywa, babcie przez cala noc zajmowały sie stasiem, ja zasnelam i zapomniałam o swiecie:) na szczescie kolejne dni i noce byly juz normalne i radzilam sobie sama.
 
Dziewczyny podziwiam Was,dalyscie rade:tak:

Ja nie mialam baby blusa ani za pierwszym razem ani za drugim:tak: Przy pierwszym dziecku bylam sama moj partner mnie oposcil kiedy bylam w ciazy:-(Jakos dalam rade mieszkalam z mama,pomagala mi wtracac sie oczywiscie do wszystkiego wtracala,ale jakos wytrzymalam:tak:Przy drugim dziecku mialam duze wsparcie G i tez jakos mnie to ominelo:tak:Teraz tez mam nadzieje ze tak bedzie:tak:Teraz tesciowa raczej nie bedzie sie wtracac:tak:Moze przyjdzie raz lub dwa posiedzi ponosi malucha i tyle:tak:
 
Martaik - i właśnie dzięki takiemu wsparciu unikamy baby blues'a lub radzimy sobie z nim piorunem:) zazdroszczę Ci, ale nauczyłam się żyć ze swoją rodziną, już nie jest mi tak przykro. cieszę się, że gdzieś na świecie młode matki mogą liczyć na pomoc i darować sobie miesiąc płakania:)

dorka - ja Ciebie też podziwiam - nie miałaś bb'a, a jednak łatwo nie było.
 
Ostatnia edycja:
niestety, a moze na szczescie mam taki charakterek ze jesli cos mi sie nie podoba to mowię o tym głośno i wyraznie i chyba dlatego moja rodzinka nie ma odwagi mnie krytykowac:) oczywiscie jesli ktos mówi coś sensownego to chetnie tego wysłucham i wykorzystam w zyciu, ale gdyby ktos dawał mi "dobre" rady to bym się wściekła...
 
reklama
Czytałam wcześniej o babyblues, ale tak na prawdę Wasze opowieści uświadamiają co to jest.
Ja najbardziej boję się krytyki ze strony męża,a pośrednio teściowej, ponieważ ona była i jest perfekcjonistką we wszystkim co robi, tak siebie postrzega i tak postrzega ją R. Boję się, że będę non stop porównywana do niej, choć muszę przyznać, że wiele rzeczy się od niej nauczyłam.
R. ma trudny charakter i często w jego przekonaniu wiele chorób, czy dolegliwości typowo psychicznych jest urojonych albo zmyślonych. Mam nadzieję, że nie będziemy mieli okazji przekonać się jakby było u nas, a nawet gdyby wystąpiły jakieś problemy to poradzimy sobie, a mój mąż mnie zrozumie. Nie chciałabym żyć w ciągłej obawie, czy robię coś na pewno dobrze.
Zresztą mam zamiar wcześniej z nim o tym porozmawiać.
 
Do góry