reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Poród rodzinny

Ja również rodziłam z mężem i gdybym znów miała podjąć taką decyzję byłaby taka sama. Nie wyobrażam sobie jak miałabym zostac wtedy sama, kto rozmawiał by ze mną, dodawał sił (na pewnym etapie chcesz poprostu iść stamtąd do domu :-) ), masował plecy, trzymał za ręke itp. Poród rodzinny to nie zagladanie kobiecie w krocze, to obecność osoby bliskiej, wsparcie szacunek. Uważam, ze własnie miejsce męza jest przy żonie a skoro ona na porodówce to on też :-) To tak jakby powiedzieć, że miejsce kobiety jest w kuchni.
 
reklama
Ilona, Eve, macie dużo racji.
Mój mąż był przy mnie niemal całą dobę. Mówi, że w takiej "chwili" (skromne 16 godzin w moim przypadku) jak poród faceta najmniej interesuje jak wygląda kobieta, w końcu dzieją się wtedy rzeczy ważniejsze.
Ja akurat mam takie podejście, że nie mam przed mężem nic do ukrycia, więc podczas porodu mógł sobie stać, siedzieć gdzie chciał. I gdy rodziłam w wannie, to On zauważył skrzepy krwi i zaalarmował położną. On mnie dopingował, bo ja już skłonna byłam się poddać. On pobiegł za lekarzami, gdy zabrali naszą córkę owiniętą pępowiną a ja stałam bezradna z odciętą pępowiną wiszącą w kroku. I to On, gdy już zostaliśmy we troje w pokoju, powiedział, że jestem jego bohaterem :)
Mój mąż jest zagorzałym zwolennikiem obecności ojców przy narodzinach ich dzieci. Twierdzi, że skoro kobieta i mężczyzna razem "robią" dziecko, to powinni je razem powitać na świecie.
A dla mnie zbyt egoistyczne byłoby zabranianie mojemu ukochanemu uczestniczenia w cudzie narodzin i tyle w tym temacie.
 
Ankami miałas wielkie wsparcie w mężu.:-). To piękne :-):-). My tak samo jak Wy nie mamy nic do ukrycia przed sobą :) rozmawiamy czasem na takie tematy że głowa mała więc ja się w ogóle nie stresuje porodem i tym jak będę wyglądać bo to nie rewia mody. Mój mąż powiedział że chce zobaczyć dziecko pierwszy dlatego będzie patrzeć jak się rodzi.:) ale oczywiście uprzedziłam że to nie taki widok jak w filmach hehe czyli dziecko czyściutkie i w ogóle :-):-). Lepiej żeby wiedział niż ma się biedak wystraszyc hehe :-):-):-):-):-).:-). No bo przecież niektórzy faceci nie zdają sobie sprawy że to taki widok :-)
 
ja dzisiaj spytałam mojego M o to czy chciałby być przy porodzie powiedział że sam nie wie z jednej strony by chciał a z drugiej się obawia sam nie wie czego, ma świadomość że to ogromny ból i chce być wsparciem a z drugiej strony nie wie czy bedzie potrafił tak spokojnie patrzeć jak się mecze... no cóż jestem dopiero w 24tc więc na decyzje mamy jeszcze troche czasu ....mi to chyba obojętne...jestem tym bardzo przejeta i przerazona nie tyle bólem a obawami by nie było komplikacji...i jesli nie bedzie potrzeby cesarki chce rodzic drogami natury ...naczytalam sie dzisiaj roznych artykulow i ze cesarka zwieksza dwukrotnie ryzyko zgonu matki ....przerazilam sie jak nigdy dotad a jak kazda przyszla mama pragne zdrowego maluszka i moc cieszyc sie kazda chwila z nim spedzona :)
 
Ostatnia edycja:
A u mnie to sprawa wygląda tak,że mój mąż od chwili jak tylko dowiedzieliśmy się,że jestem w ciąży sam powtarza,że będzie przy porodzie. Nie wyobraża sobie tego aby go przy mnie nie było. Nie wiem, czy zdaje sobie sprawe jak to wszystklo będzie tam wyglądało ale on jest pewny swojego zdania. Ma nawet nadzieje,że dadzą mu przeciąc pępowinkę - to jego marzenie.
I ja nie protestuje, wręcz przeciwnie dla mnie też to będzie nowe doświadczenie i chcę by mąż był przy mnie w tym czasie.
 
A ja żałuje że przy mnie nie było męża.
Przy następnym dziecku napewno będzie. Bardzo mi go brakowało w tym momencie. Chociaż na porodówce byłam już od 19 to do 23 gadaliśmy przez telefon;-) I bynajmniej ma kto zrobić pierwsze zdjęcia dzidziusiowi.
Jak spłodzil to niech będzie przy narodzinach :-D
 
Ja będę rodzic dopiero za jakieś 3 miesiące ale decyzja już podjęta. Jeżeli wszystko będzie OK to oboje wkraczamy na porodówkę!!! Jakby nie było to będzie On bardzo pomocny na pewno:))
 
A ja mam za sobą dwa różne porody jeden bez męża w polsce i drugi z mężem w irl i zdecydowanie mi było łatwiej drugi raz długo bo 22 godziny ale cały czas był przy mnie, na początku razem się śmialiśmy ptem było już gorzej, ale tak jak któraś z Was już pisała trzymał mnie za rękę, liczył czas od skurczu do skurczu, dawał pić, podczas samego porodu podtrzytmywał mi nogę, bo taką pozycję zaproponowała położna i wszystko widział i to On pierwszy zobaczył główkę był baardzo wzruszony, a bał się obecności i tego czy wytrzyma, był nieoceniony i gdybym jeszcze miała kiedyś rodzić to tylko z mężem..........
 
reklama
Faktycznie jest tak że ile kobietek - tyle różnych opini na ten temat. ;-)

Od początku gdy z dowiedzieliśmy sie o ciąży, moj facet powatarzał że nie będzie przy porodzie - że to nie jest miejsce dla niego, i że boi sie widzieć jak się męcze... poprostu bał się że tego psychicznie nie wytrzyma.
W smie cieszyłam się że taką decyzję podjął, ponieważ sama z początku chciałam rodzić sama. Nie chcialam zeby Bartek widział jak się męcze.

Ale! Z biegiem czasu... zmieniliśmy decyzję. Choc chyba do konca nie bylismy przekonani co do porodu rodzinnego...

Jednak rodzilismy razem! I wiem że to była słuszna decyzja! :tak: Bez Bartka nie poszło by mi tak łatwo. Bardzo mnie wspierał, masował plecy! Był dla mnie ogromnym wsparciam! ! ! Polecam naprawde taki poród! :tak:
 
Do góry