reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

poród - szpitale

martttika

Fanka BB :)
Dołączył(a)
20 Maj 2011
Postów
1 300
Miasto
B-stok
Witam!
Dziewczyny jeśli mogłybyście się podzielić swoimi spostrzeżeniami na temat porodu w szpitalach białostockich byłabym Wam bardzo wdzięczna, a myślę, że jest więcej przyszłych mamuś zainteresowanych tym tematem. Mam nadzieję, że na tym forum nie był jeszcze taki zakładany, bo w sumie nic na ten temat nie znalazłam, a na innych to są urywkowe odpowiedzi, więc jeśli coś zdublowałam to z góry przepraszam. Najbardziej zależy mi na opinii pań, które rodziły na Warszawskiej i w PSK. Interesuje mnie jeszcze kwestia rzeczy, które zabierałyście ze sobą do szpitala (zarówno dla siebie jak i dla maluszka), co jest rzeczywiście niezbędne, a co można sobie darować; jak wygląda opieka i ogólne wrażenia z pobytu. Dziękuję bardzo :)
 
reklama
Ja rodziłam prawie 2 lata temu w PSK, porodówka jak dla mnie świetna, czysto, schludnie, bardzo wygodne łóżka/fotele porodowe, osobista łazienka, z opieki półożnych też byłam zadowolona, znieczulenie dostałam bez problemu, nie było głupich uwag, poganiania. Byłam bardzo zadowolona, niestety po porodzie wiozą Cię na połóg nie rzeczywistość jest zupełnie inna 5cio osobowe sale, jedna łazienka dla całego oddziału, 3 prysznice i JEDEN sedes!! :sorry2: sale nie były remontowane od lat 80tych, stare okna, zimą było cholernie zimno ( spałyśmy w szlafrokach) do okien nie można było podejść tak wiało. Nie zapomnę nigdy obchodów, lekarz i kilku astystentów wchodziło do sali i na komendę wszystkie ściągałyśmy majty ( strasznie upokarzające), co do opieki to na oddziale pracuje bardzo dobra neonatolożka, ginekolodzy w miarę, tylko nie które położne dawały "popalić".

Do szpitala dla dziecka będą potrzebne Ci smoczek ( jeśli zamierzasz podać- dla mnie okazał się zbawienny) pampersy,chusteczki, krem/puder do dupki i ubranko na wyjście, resztę zapewnia szpital.
A dla Ciebie,2-3 koszule nocne, staniki do karmienia, szlafrok, kapcie, klapki, żel do higieny intymnej, szampon, żel pod prysznic,i inne kosmetyki wedle uznania,ręczniki papierowe do osuszania krocza, podkłady poporodowe, majtki jednorazowe, ręczniki, wkładki laktacyjne, woda, jakieś przekąski ( karmią okropnie) szczotka do włosów,telefon-ładowarka, jakieś czasopisma-książki ( dzieci w pierwszych dniach dużo śpią).
I to chyba na tyle jeśli o czymś zapomniałam może dziewczyny dopiszą :-)
 
Ja rodziłam w lipcu w PSK. Sale porodowe są super. W sali łazienka no i położne są super. Ze znieczuleniem nie ma problemu, mi same proponowały no i miałam podane przez taki cewnik, którym wkuwa się anestezjolog do kręgosłupa no i potem tylko do cewnika podłączają wszystko, oxy czy tam kolejne znieczulenie. Jeśli będziesz rodzić w nocy to trzeba trochę odczekać zanim anestezjolog przyjedzie. Chyba że już jest na oddziale ;) Potem połóg i powiem tak: uważaj tam na wszystko !! To co ja tam przeszłam z moim dzieckiem to nie życzę nikomu. Położne opryskliwe, nie można o nic zapytać, bo te które się opiekują nami to odsyłają do lekarzy a te od dzieci pielęgniarki to motają że hej i tylko mruczą pod nosem. Zwróć uwagę na dokarmianie bo jak nie będziesz miała pokarmu to nie daj się zbyć i dokarmiaj dzidzie, oczywiście do piersi także przystawiaj ciągle i po kąpieli wieczornej na którą zabierają maleństwo pytaj się o wagę! Mi nie chcieli dokarmiać tylko kazali przystawiać do piersi ciągle ale co z tego jak ja nie miałam mleka prawie no i jak prosiłam o butelkę to za bardzo nie chcieli dawać tylko glukozą dopajali:-(. Skończyło się tak że mała była odwodniona i na cały wieczór i noc zabrali ją i podłączyli do kroplówek. Ile ja tam przepłakałam na tym łóżku to szok:-( A sale rzeczywiście są 5 osobowe ale to z jednej strony dobrze, bo można pogadać sobie, coś podpowiedzieć i zawsze jest z kim zostawić maleństwo jak musisz na chwilę wyjść choćby do toalety:-D. kaamaa100 Są już 2 sedesy i 4 prysznice:-D
Na warszawskiej rodziła dwa razy moja kuzynka i wspomina bardzo dobrze ;)
Z przyborów to nie zapomnij sztućców swoich no i kubeczka jakiegoś bo w PSK są na połogu w pokoju laktacyjnym herbatki laktacyjne i czajnik i można sobie parzyć (oczywiście nam nikt o tym nie powiedział i dowiedziałyśmy się przypadkiem ostatniego dnia pobytu tam ;)) Jeśli chcesz coś więcej wiedzieć to pytaj :-)
 
Joannach dokładnie zapomniałam o dokarmianiu, błagałam żeby mi małą dokarmili (cały czas biedulka płakała) bo nie miałam mleka , dopiero jak spadła z wagi 300g!! to dopiero zaczeli mysleć, oczywiście najpierw połozna ostentacyjnie przy wszystkich kazała mi wywalić cyca i na siłę wyciskała mi mleko :no: :sorry2: Jeśli przyjdzie mi się jeszcze raz rodzić to zabieram ze sobą na oddział mleko modyfikowane i butelkę żeby żadna piguła nie musiała mi łaski robić. A i dokarmiają nie mniej niż co 3h więc jeśli dzieciak po 1,5h wyje z głodu to ich nie interesuje bo na pewno nie głodne :sorry2:

To fakt z tym zostawianiem dzieci, nie było problemu, ale strasznie upokarzając było karmienie przy tłumach, bo odwiedziny nie ograniczone do jednej dziewczyny 10 osób przyszło i nikt sobie nic z tego nie robił :dry: już nie wspomnę o braku wymogu noszenia kapci ochronnych, na podłodze non stop było błoto, mało odpowiednie warunki dla noworodków!

A co do sztućców to fakt, przyda się jeszcze talerzyk.

Dwa sedesy :szok: nie no luksus patrzę wysilili się przepięknie! brawo! ;-)
 
Z tymi odwiedzinami to masz rację, niekomfortowo tam jest jak się te tabuny zwalają, przychodzą z dziećmi, teściami, rodzicami i rodzeństwem no i tak głupio przy nich karmić wszystkich, ale z drugiej strony do mnie też mama i rodzeństwo przyjeżdżali;-)Ale jak ja leżałam to godziny były poustalane i raczej przestrzegali tego, rzadko kiedy ktoś posiedział więcej niż można było ;-)
 
dzięki dziewczyny za odpowiedzi :-)

Widzę, że w psk dalej za wiele się nie zmienia (niestety). Nie wiem dlaczego, ale to miejsce baaardzo źle mi sie kojarzy. Co do odwiedzin to uważam, że jak sie jest na sali z tyloma innymi dziewczynami to trzeba mieć na względzie te inne osoby i powstrzymać przychodzące tłumy (zawsze można później ugościć rodzinę w domu) :-)
 
Jestem zszokowana tym co piszecie o PSK. Ja rodziłam tam 2 lata temu w listopadzie i jestem zadowolona i z porodu i z pobytu na połogu. Dziecko dokarmiali bez problemu, nikt nie robił głupich uwag i żadnych problemów. Jedynie neonatolożka była chamska, to ją obstawiłam. Wystarczy znać swoje prawa, odpyskować porządnie i postraszyć. Neonatolożka już się nie pojawiła,bo zażądałam innego lekarza.
Pielęgniarki noworodkowe były pomocne, położne i pielęgniarki też. Po znieczuleniu zewnątrzoponowym pomogły mi dojść do łazienki. Moje drugie dzieciatko też zamierzam tam rodzić, bo źle wspominam Warszawską i olewczy stosunek do mnie. Wypisałam się z porodówki (miałam falstart) i zniechęciłam się po tym, jak położne olewały to, co do nich mówię, a za każdą zmianą wszyscy po kolei chcieli sprawdzić rozwarcie...

Koleżanka rodziła w tym roku we wrześniu przez cc i leżała na sali 2 osobowej. Małego też dokarmiali bez problemu, pomagali przy małym. Owszem, trafiają się polożne, którym wiecznie nic nie pasuje, ale to raczej jedna, max dwie na cały pobyt w szpitalu.
 
natalunia cieszę się że Ty nie masz im nic do zarzucenia. Ja wiem jedno, porodówka super ale połóg- to była masakra. Położne sprawiały wrażenie jakby nie chciały żeby w ogóle je zaczepiać. Leżałam tam trzy dni więc wiem co piszę. Oczywiście nie wszystkie, odniosłam wrażenie żhttps://www.babyboom.pl/forum/members/natalunia-55123.htmle tam coś musiało się stać wcześniej bo jedna jak ją na sali o coś pytałyśmy to burknęła coś że ona nie będzie nic mówić bo nie chce odpowiedzialności i żeby lekarza na obchodzie pytać. Nie zapomnę nigdy tego, jak załatwili mi dziecko, to długa historia, w końcu wyszło na to że jest odwodnione i jeżeli będę tam rodzić znów to nie dam się zbywać w niczym. Nie twierdzę że to piekło na ziemi ale nie powinno tam być tak jak jest.
 
Witam.
Ja rodziłam co prawda prawie 4 lata temu na Warszawskiej i bardzo sobie chwale.............porodówkę i połóg.Zwłaszcza , że spędziłam tam 15 dni.Połozne i pielęgniarki były miłe i pomocne, lekarze też ok.
 
reklama
natalunia cieszę się że Ty nie masz im nic do zarzucenia. Ja wiem jedno, porodówka super ale połóg- to była masakra. Położne sprawiały wrażenie jakby nie chciały żeby w ogóle je zaczepiać. Leżałam tam trzy dni więc wiem co piszę. Oczywiście nie wszystkie, odniosłam wrażenie że tam coś musiało się stać wcześniej bo jedna jak ją na sali o coś pytałyśmy to burknęła coś że ona nie będzie nic mówić bo nie chce odpowiedzialności i żeby lekarza na obchodzie pytać. Nie zapomnę nigdy tego, jak załatwili mi dziecko, to długa historia, w końcu wyszło na to że jest odwodnione i jeżeli będę tam rodzić znów to nie dam się zbywać w niczym. Nie twierdzę że to piekło na ziemi ale nie powinno tam być tak jak jest.

Pewnie gdyby nie mój charakter to neonatolożka wlazłaby mi na głowę. Ja z natury zawsze stawiam na swoim i lubię wiedzieć jakie są moje prawa i ich obowiązki. Nie popuszczałam im od początku i pewnie dzięki temu miałam lżejszy pobyt. Przecież to matka powinna decydować o tym, czy dziecko dokarmić czy nie. I to matka wie najlepiej czego dziecku potrzeba, a nie zgraja obcych kobiet. Dziewczyna, która leżała ze mną na sali płakała przez tę samą neonatolożkę, ale jak we dwie na nią naskoczyłyśmy to do nas już nie zglądała. Ja w ogóle jestem trudną pacjentką. Dodatkowo musiałam uzbroić się w garść informacji, bo nie szczepiliśmy Zuzi i to przede wszystkim przez to miałam na pieńku z neonatolożką, która mi zarzucała nieodpowiedzialność i lekkomyślność (nie będę pisać o innych epitetach). Na szczęście druga pani była miła i wyrozumiała i nie traktowała mnie jak odmieńca, tylko jak normalnego pacjenta.
Słyszałam różne opowieści z PSK o porodach i połogu, i nie wszystkie są miłe. Teraz mój gin prowadzący ciążę, będzie także przy porodzie (pracuje w PSK). I wiem z przykładu mojej koleżanki, że od razu inaczej kobieta jest tam traktowana.
 
Do góry