Doktorowi Birkholzowi faktycznie najprawdopodobniej myli się, w którym szpitalu odbiera poród, tak jak ja zostałam potraktowana to nie życzę nikomu.
Pan doktor Birkholz po dwunastu godzinach gdy nadal mimo podłączonej kolejnej kroplówki z oksytocyną rozwarcie szyjki macicy wynosiło 2 cm stwierdził, że nie chcę współpracować. Absurd.
Zasugerowałam, wtedy panu doktorowi, że najprawdopodobniej coś jest nie tak jak powinno i martwię się o życie dziecka.
Pani położna Dagmara Kociecka (prowadząca szkołę rodzenia, do której rownież uczęszczałam) bardzo poleca naturalny poród, ja bardzo chciałam urodzić naturalnie, niestety nie dalo rady. Stać tą panią było tylko na powtórzenien absurdalnego stwierdzenia pana doktora.
Mitem jest, że można tam bez problemu otrzymać znieczulenie w każdej fazie porodu, ja prosiłam o nie przez kilka godzin.
W końcu doprosiłam sie o znieczulenie zewnątrzoponowe i otrzymałam je godzinę przed cięciem cesarskim, oczywiście przed cięciem cesarskim wykonano kolejne znieczulenia tym razem podpajęczynówkowe.
Pan doktor, który wcześniej stwierdził, że nie chcę współpracować w czasie operacji oznajmił, że faktycznie nie urodziłabym ponieważ pępowina ułożyła się przed główką dziecka, wymieniał też inne przyczyny ale ja nie byłam już w stanie słuchać tego pana.
Dziecko miało wgniecenie w główce, nikt nie zrobił USG główki, na szczęście wszystko skońmczyło się dobrze.
( Nikt w trakcie trwania porodu nie sprawdził choćby badaniem USG czy przypadkiem coś niedobrego się nie dzieje, pani położna przychodziła co godzinę pytając czy wszystko ok - a skąd rodząca pierwsze dziecko ma wiedzieć czy jest ok??????)
pan Birkholz w wykonywaniu zawodu kieruje się RUTYNĄ i to za pięć tysięcy złotych.
Pana Birkholza nie zobaczyłam już ani razu podczas trzydniowego pobytu w szpitalu Po cięciu cesarskim trzy dni !!!!!
Opieka nie spełniała wymogów klientek prywatnej kliniki, dziewczyna, z którą dzieliłam pokój również nie była zadowolona.
Co jakiś czas przychodziły kobiety ciężarne zobaczyć oddział.Zainteresowanie jest ogromne nic dziwnego porodówka Swissmedu w pierwszych latach funkcjonowania wypracowała sobie bardzo dobrą opinię, mnie poleciła ją znajoma rodząca tam w pierwszym roku funkcjonowania. niestety od tej pory wiele się zmieniło - na gorsze.
Nie polecam tam porodu naturalnego, bardzo można się zdziwić. Z tego co mi wiadomo, można sobie tam zażyczyć cięcia cesarskiego i umówić się na nie na konkretny dzień i godzinę - bez wskazań medycznych, były takie dziewczyny
w grupie w szkole rodzenia - bardzo są zadowolone, nie spotkały ich żadne przykrości.
Aczkolwiek opieka nad noworodkiem też nie jest zachwycająca, położna kąpie dziecko rano, po karmienu nie czeka aż dziecku się odbije, nie są systematycznie zmieniane pieluszki.
Za taką cenę powinny zostać wykonane u każdego dziecka badania USG - główki, jamy brzusznej i bioderek - o których oczywiście podczas opuszczania oddziału personel informuje, że należy je wykonać.
Pozdrawiam