reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Poronienie i kiedy starania ...

Czytam Wasze posty Kobitki i praktycznie wszystkie takie same.. Takie same smutne.
Też straciłam dzieciątko.

Zwykła wizyta u ginekologa. Rutyna. Zero powodów do niepokoju. Poszłam szczęśliwa że zaraz usłyszę serduszko. Trzy sekundy ciszy lekarza, wiedziałam już że jest źle. I wtedy usłyszałam to co wiele z Was, "przykro mi, nie slysze tętna dziecka. To musiało stać się wczoraj wieczorem, dzisiaj w nocy".

Później potoczyło się szybko. Następnego dnia łyżeczkowanie. O 13 przyjechałam. O 13:30 było już po wszystkim. Łącznie dwie godziny w klinice i powrót do domu z niewyobrażalnym uczuciem pustki.

Byłam zła. Na siebie że coś zrobiłam źle. Na świat że wokół tyle kobiet w ciąży, z wózkami, a ja? A ja dostałam od świata *****.

Z drugiej strony tłumaczyłam sobie że może jednak dzieciątko było bardzo chore. Że to jednak nie moja wina. Bo przecież wiadomo wybrałam najlepszego ginekologa w mieście, najlepsza prywatną klinikę. Chciałam dać temu dziecko wszystko.

A jedyne co mi po nim zostało to ostatnie zdjęcie i rachunek 3 tysiące za łyżeczkowanie.

I złość. I żal. I uczucie niesprawiedliwości. Że jestem zdrowa, bez nałogów, dobrze się odżywiam, stać mnie na powiększenie rodziny. A jednak nie było mi to dane. A tyle dzieci rodzi się w patologii, niechcianych, z promilami we krwi. Złość jest jednak najpotężniejszym uczuciem. I z tym nie mogę sobie poradzić.

Powodzenia Wam dziewczyny. Życie jest bardzo niesprawiedliwe. Jednak cały czas mam nadzieję że każda z Nas wreszcie przytuli swojego skarbeńka. :*

Jedyne co w tej sytuacji jest dla mnie pocieszeniem to szybka reakcja mojego lekarza. Nie wyobrażam sobie czekać aż akcja poronienia zaczęła by się w domu. I musiałabym spuscic wodę w kibelku. Miałabym traume do końca życia.
 
reklama
Czytam Wasze posty Kobitki i praktycznie wszystkie takie same.. Takie same smutne.
Też straciłam dzieciątko.

Zwykła wizyta u ginekologa. Rutyna. Zero powodów do niepokoju. Poszłam szczęśliwa że zaraz usłyszę serduszko. Trzy sekundy ciszy lekarza, wiedziałam już że jest źle. I wtedy usłyszałam to co wiele z Was, "przykro mi, nie slysze tętna dziecka. To musiało stać się wczoraj wieczorem, dzisiaj w nocy".

Później potoczyło się szybko. Następnego dnia łyżeczkowanie. O 13 przyjechałam. O 13:30 było już po wszystkim. Łącznie dwie godziny w klinice i powrót do domu z niewyobrażalnym uczuciem pustki.

Byłam zła. Na siebie że coś zrobiłam źle. Na świat że wokół tyle kobiet w ciąży, z wózkami, a ja? A ja dostałam od świata *****.

Z drugiej strony tłumaczyłam sobie że może jednak dzieciątko było bardzo chore. Że to jednak nie moja wina. Bo przecież wiadomo wybrałam najlepszego ginekologa w mieście, najlepsza prywatną klinikę. Chciałam dać temu dziecko wszystko.

A jedyne co mi po nim zostało to ostatnie zdjęcie i rachunek 3 tysiące za łyżeczkowanie.

I złość. I żal. I uczucie niesprawiedliwości. Że jestem zdrowa, bez nałogów, dobrze się odżywiam, stać mnie na powiększenie rodziny. A jednak nie było mi to dane. A tyle dzieci rodzi się w patologii, niechcianych, z promilami we krwi. Złość jest jednak najpotężniejszym uczuciem. I z tym nie mogę sobie poradzić.

Powodzenia Wam dziewczyny. Życie jest bardzo niesprawiedliwe. Jednak cały czas mam nadzieję że każda z Nas wreszcie przytuli swojego skarbeńka. :*

Jedyne co w tej sytuacji jest dla mnie pocieszeniem to szybka reakcja mojego lekarza. Nie wyobrażam sobie czekać aż akcja poronienia zaczęła by się w domu. I musiałabym spuscic wodę w kibelku. Miałabym traume do końca życia.
Każda z nas radzi sobie po swojemu. Ja wolałam zostać w domu, bo państwowy szpital i to, co opisywały dziewczyny było dla mnie koszmarem i pomimo, że mam super lekarza ginekologa (chodzę prywatnie) i już nie dawałam rady psychicznie i mialam skierowanie do szpitala, to dla mnie dobrze, że stało się w domu. Każdą z nas boli strata, ale każda z nas inaczej ją przeżywa i trzeba to uszanować. Każdy ma prawo odczuwać według swoich potrzeb. Nie ma jednego, właściwego sposobu.
Powodzenia.
 
Witajcie. Chciałam tylko powiedzieć, że tydzień temu cieszyłam się z dwóch kreseczek i z bety, która potwierdziła ciążę, a dziś byłam potwierdzić poronienie. Zaczęło się niewinnie, lekkie plamienie o brązowym zabarwieniu. Brałam Duphaston gdy tylko zobaczyłam wynik pozytywny, ale nic nie pomogło. Dziś usłyszałam, że pęcherzyka ciążowego już nie ma. Drugi raz w tym roku. Pierwsze w styczniu, 10 TC - obumarł. Teraz ponownie. Kochane jakie badania zrobić? Dostałam leki od lekarza, ale jak widać nie wiele dały...
 
Witajcie. Chciałam tylko powiedzieć, że tydzień temu cieszyłam się z dwóch kreseczek i z bety, która potwierdziła ciążę, a dziś byłam potwierdzić poronienie. Zaczęło się niewinnie, lekkie plamienie o brązowym zabarwieniu. Brałam Duphaston gdy tylko zobaczyłam wynik pozytywny, ale nic nie pomogło. Dziś usłyszałam, że pęcherzyka ciążowego już nie ma. Drugi raz w tym roku. Pierwsze w styczniu, 10 TC - obumarł. Teraz ponownie. Kochane jakie badania zrobić? Dostałam leki od lekarza, ale jak widać nie wiele dały...

Przykro mi :(
Badania tarczycy robiłaś? Przeciwciała?
 
Przykro mi :(
Badania tarczycy robiłaś? Przeciwciała?
TSH zrobilam, dostałam Euthyrox 0,25 mg. Prolaktynę badałam - Bromergon 2,5. Nie wiem czy trafiam do niekompetentnych lekarzy, do kogo się udać ... Leki dostałam, jak już byłam w ciąży ale była ona niewidoczna jeszcze dla nikogo. Za wcześnie żeby cokolwiek stwierdzić.
 
Masakra ,też 2 razy pod rząd poroniłam ,udało się za 3 razem , bromergonem leczyłam się przed zajściem i pomógł , co do badań ,to tak jak pisały dziewczyny tsh bardzo ważne ,nie powinno mieć więcej jak 2 , można cukier sprawdzić ,hormony oczywiście , a co do innych na pewno dziewczyny doradzą , o i jeszcze krzepliwość krwi , warto też zmienić kwas na zmetylowany
 
TSH zrobilam, dostałam Euthyrox 0,25 mg. Prolaktynę badałam - Bromergon 2,5. Nie wiem czy trafiam do niekompetentnych lekarzy, do kogo się udać ... Leki dostałam, jak już byłam w ciąży ale była ona niewidoczna jeszcze dla nikogo. Za wcześnie żeby cokolwiek stwierdzić.
A dlaczego brałaś euthyrox? Tsh czy przeciwciała co było wskazaniem ?
 
A dlaczego brałaś euthyrox? Tsh czy przeciwciała co było wskazaniem ?
Dziewczyny w jakiś wypadku bierzecie ten euthyrox?
Ja jestem dwa miesiące po poronieniu, za miesiąc zaczniemy się starać. Byłam u endyjrinokoga i niedoczynność tarczycy więc to mam pod kontrolą teraz.
Ale wiele z Was piszę o tym euthyrodzie a ja nie wiemy co to za lek? Kiedy się go bierze?
 
Dziewczyny w jakiś wypadku bierzecie ten euthyrox?
Ja jestem dwa miesiące po poronieniu, za miesiąc zaczniemy się starać. Byłam u endyjrinokoga i niedoczynność tarczycy więc to mam pod kontrolą teraz.
Ale wiele z Was piszę o tym euthyrodzie a ja nie wiemy co to za lek? Kiedy się go bierze?
To Ci doradzi endokrynolog. Ja biorę ale tylko w czasie ciazy. Normalnie hormony mam w normie ale przeciwciała mam podniesione.

Najlepiej porozmawiaj z endokrynologiem
 
reklama
A dlaczego brałaś euthyrox? Tsh czy przeciwciała co było wskazaniem ?
Euthyrox przepisał mi na podstawie samego badania TSH...Przeciwciał nie sprawdzałam. Wynik 20 dniu cyklu to TSH 3,180 PRL 20,50 Progesteron 15,23. W dniu 27 cyklu były następujące wyniki TSH 2.620 PRL 34,40 Progesteron 18,2.
 
Do góry