Dziewczyny, mój synek ma powiększone węzełki po jednej stronie szyjki już od
ponad roku, zauważyłam je przy kolejnej infekcji gardła, którejś z kolei, nie
wiem czy były już wcześniej. Poleciałam do lekarza, obmacał je i powiedział, że
są typowo odczynowe i mam się nie martwić, bo dzieciom często powiększają się
do wielkości kasztana a mój miał w zasadzie małe fasolki. Dla świętego spokoju
moja mama (laborantka) zrobiła morfologię z rozmazem i wyszło OK jeśli chodzi o
rzekome rozrosty, leukocytoza troszkę podwyższona z powodu anginy. Dostał
kolejny antybiotyk, po tygodniu kontrolna morfologia, bez zarzutu, ale węzły
pozostały. W międzyczasie zachorował jeszcze kilka razy (pierwszy rok w
przedszkolu, wiadomo!)może nie miały kiedy się wchłonąć? Ciągle chory !!! Nie
wiem, teraz w styczniu zachorował na zapalenie oskrzeli i przy wizycie lekarz
(inny) zauważył je, powiedziałam, że ma je od ponad roku, zrobiłam wielkie
oczy, jestem na prawdę histweryczką jeśli chodzi o choroby, ale on je pomacał i
zapytał tylko czy miał robioną morf. z rozmazem i czy się zmieniają,
powiększają itd. Jeśli są takie same nie muszę nic z nimi robić. Od tej pory z
uporem maniaka macam to moje biedne dziciątko, mąż wrzeszczy na mnie, że
wywołam wilka z lasu, po roku jakiegoś nieleczonego świństwa dziecko pewnie już
by nie żyło !!!!! Ale do mnie to nie przemawia, z drugiej strony nie chcę go
męczyć biopsją, sama nie wiem co robić. Podobno węzły przy częstych infekcjach
włóknieją i nigdy nie wracają do pierwotnych rozmiarów. Dziewiczyny, a jak u
Was? Poschodziły te węzły, czy zostają? Jak długo? Proszę, napiszcie coś.
Pozdrawiam.
ponad roku, zauważyłam je przy kolejnej infekcji gardła, którejś z kolei, nie
wiem czy były już wcześniej. Poleciałam do lekarza, obmacał je i powiedział, że
są typowo odczynowe i mam się nie martwić, bo dzieciom często powiększają się
do wielkości kasztana a mój miał w zasadzie małe fasolki. Dla świętego spokoju
moja mama (laborantka) zrobiła morfologię z rozmazem i wyszło OK jeśli chodzi o
rzekome rozrosty, leukocytoza troszkę podwyższona z powodu anginy. Dostał
kolejny antybiotyk, po tygodniu kontrolna morfologia, bez zarzutu, ale węzły
pozostały. W międzyczasie zachorował jeszcze kilka razy (pierwszy rok w
przedszkolu, wiadomo!)może nie miały kiedy się wchłonąć? Ciągle chory !!! Nie
wiem, teraz w styczniu zachorował na zapalenie oskrzeli i przy wizycie lekarz
(inny) zauważył je, powiedziałam, że ma je od ponad roku, zrobiłam wielkie
oczy, jestem na prawdę histweryczką jeśli chodzi o choroby, ale on je pomacał i
zapytał tylko czy miał robioną morf. z rozmazem i czy się zmieniają,
powiększają itd. Jeśli są takie same nie muszę nic z nimi robić. Od tej pory z
uporem maniaka macam to moje biedne dziciątko, mąż wrzeszczy na mnie, że
wywołam wilka z lasu, po roku jakiegoś nieleczonego świństwa dziecko pewnie już
by nie żyło !!!!! Ale do mnie to nie przemawia, z drugiej strony nie chcę go
męczyć biopsją, sama nie wiem co robić. Podobno węzły przy częstych infekcjach
włóknieją i nigdy nie wracają do pierwotnych rozmiarów. Dziewiczyny, a jak u
Was? Poschodziły te węzły, czy zostają? Jak długo? Proszę, napiszcie coś.
Pozdrawiam.