reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Problem z babcią

ZielonaMamma

Fanka BB :)
Dołączył(a)
2 Grudzień 2020
Postów
1 663
Mam 17-miesięcznego synka i problem z moją mamą. Uwielbia go straszyć i uczyć nieprzyjemnych rzeczy. Kilka przykładowych sytuacji.
1. Synek dał dziadkowi kapelusz. "O, dałeś dziadkowi! Już Ci nie odda, sam będzie nosił! ". Dziecko w płacz.
2. Synek chciał iść na placu zabaw do dziewczynki w mniej więcej jego wieku. Dziewczynka była z ojcem. "Nie dawaj swoich zabawek! Bo pan Ci zabierze zabawki i nie odda".
3. Musiałam zostawić synka na prawie cały dzień z babcią. Jak wróciłam, to przy braniu na ręce uderzał dorosłego w głowę. Bo babcia nauczyła "cacy, cacy, puk puk po glacy".
4. "Pan idzie z pieskiem! Zaraz Cię piesek ugryzie". Wszystko go będzie gryzło i zabierało mu zabawki.

Dodam, że synek już bardzo dużo mówi. Już pominę, że moja mama używa wyłącznie jego nazewnictwa na przedmioty, bo to przynajmniej jest nieszkodilwe. Ale jak tak dalej będzie, to dziecko będzie się wszystkiego bać.
Synek uwielbia spędzać czas z obiema babciami, sam mówi, że chce jechać do babci, dlatego urwanie kontaktu nie wchodzi w grę. Rozmowy nie pomagają. Z teściową nie mam takich problemów.

Co zrobić? Jak będzie starszy, to zamierzam mu powiedzieć, że babcia nie mówi prawdy, bo jest chora. Na pewno się obrazi, ale nie wymyśliłam nic innego. Ale synek na razie jest za mały, żeby to zrozumieć. Jakieś pomysły? Może u Was było podobnie i coś zadziałało?
 
reklama
Powiedzieć wprost żeby przestała. Pamiętam jak teściowa siostry straszyła jej córkę, że w ciemności jest "bobo i ją zabierze jak będzie sama wchodziła do garderoby" od tamtej pory przez jakiś czas się bała i to powtarzała. Bardzo oporna i przesądna kobieta.. Wiązanie czerwonych wstążek na wózku, stawianie szklanki z wodą na oknie.. Siostra ze szwagrem powiedzieli raz i dosadnie, że nie życzą sobie żeby w jakikolwiek sposób straszyła Oliwię i wtrącała się w jej wychowanie. Od tamtej pory spokój 😉
 
Hmm... Skoro ona lubi straszyć, to Ty ją tylko nastrasz, że nie zostawisz z nią więcej synka jeśli będą miały miejsce takie sytuacje.
Rozumiem, że może być Ci ciężko się postawić, bo może masz taki charakter (mi np odezwanie się przychodzi z trudem), ale przecież to Twoja mama nie teściowa więc już masz łatwiej.
Tutaj chodzi o dobro dziecka, przecież ona mu krzywi psychikę takimi metodami wychowawczymi. Nie odpowiada Ci to więc na serio postrasz ją chociaż, że dziecka nie zobaczy. To nie jest ok, że Ty mówisz by czegoś nie robiła Twojemu dziecku a ona ma to w czterech literach. Tak jak jestem spokojna, to w takiej sytuacji bym nie wytrzymała 🙈
 
Polecam powiedzieć wprost co Ci nie pasuje - tym bardziej, że to co piszesz jest naprawde rozsądne i nie jest to przejaw rodzicielskiej nadopiekuńczości. Jeśli babcia będzie obstawiała przy swoim, niestety, ale ja proponowałabym ograniczyć kontakt. Czasami na starszych osobach bardzo trudno jest wymóc pożądane przez rodziców zachowania i niekiedy trzeba się uciec do bardziej drastycznych metod.
 
Mówię mamie za każdym razem, żeby tak nie straszyła dziecka, ale jak grochem o ścianę. "Przecież ja tylko żartuję". Nawet jak się popłakał przez ten kapelusz, to uznała, że to tylko żarty i on przecież wie, że nikt mu nic nie zabierze. No nie wie, bo nawet 1,5 roku nie ma, więc nie wie. Za kilka lat będzie wiedział, jeśli się tego teraz nauczy. Ale to do niej nie dociera.

Jakby tylko o mnie chodziło, to ograniczenie kontaktu byłoby bezproblemowe. Szkoda mi dziecka, które chce tego kontaktu, chce się z babcią bawić i ją znać. Co mam zrobić, jak mi dziecko drugi dzień powtarza "baba dziadzia brum"? A pojedziemy do babci i dziadka i znów usłyszy, że kotek mu zje samochodzik...
 
Mówię mamie za każdym razem, żeby tak nie straszyła dziecka, ale jak grochem o ścianę. "Przecież ja tylko żartuję". Nawet jak się popłakał przez ten kapelusz, to uznała, że to tylko żarty i on przecież wie, że nikt mu nic nie zabierze. No nie wie, bo nawet 1,5 roku nie ma, więc nie wie. Za kilka lat będzie wiedział, jeśli się tego teraz nauczy. Ale to do niej nie dociera.

Jakby tylko o mnie chodziło, to ograniczenie kontaktu byłoby bezproblemowe. Szkoda mi dziecka, które chce tego kontaktu, chce się z babcią bawić i ją znać. Co mam zrobić, jak mi dziecko drugi dzień powtarza "baba dziadzia brum"? A pojedziemy do babci i dziadka i znów usłyszy, że kotek mu zje samochodzik...
To może powiedz bardziej dosadnie. Widocznie nie bierze Twoich słów na poważnie.
 
@ZielonaMamma To może wcale nie jest tak źle jak Ci się wydaje. Skoro chce jechać, to aż tak bardzo się nie boi. Dwie pierwsze opisane sytuacje rzeczywiście były poniekąd dziwne, ale w dwóch kolejnych nie widzę nic strasznego. W sumie ciężko jest mi coś doradzić, bo do końca nie wiem jakich słów użyła babcia. Ja też od maleńkości uczyłam dzieci, że do żadnych psów się nie podchodzi, bo mogą ugryźć 🤷‍♀️ Uczyłam też, że jak nie chcą dzielić się zabawkami, to nie muszą - i jakie są tego konsekwencje 🤷‍♀️
 
@ZielonaMamma To może wcale nie jest tak źle jak Ci się wydaje. Skoro chce jechać, to aż tak bardzo się nie boi. Dwie pierwsze opisane sytuacje rzeczywiście były poniekąd dziwne, ale w dwóch kolejnych nie widzę nic strasznego. W sumie ciężko jest mi coś doradzić, bo do końca nie wiem jakich słów użyła babcia. Ja też od maleńkości uczyłam dzieci, że do żadnych psów się nie podchodzi, bo mogą ugryźć 🤷‍♀️ Uczyłam też, że jak nie chcą dzielić się zabawkami, to nie muszą - i jakie są tego konsekwencje 🤷‍♀️
Nie chcę, żeby dziecko mnie biło. Prawie 1,5 roku to nie jest wiek, kiedy uderzanie rodzica jest fajne. Zwłaszcza, że próbuje też mi robić "pac pac" w brzuch (ciekawe, kto go tego nauczył), a jestem w 8 miesiącu ciąży.
Pies na smyczy, z właścicielem, nikogo nie ugryzie. Jak mi się dziecko zacznie bać każdego psa, to jak ja na spacer pójdę? I po co ten lęk wzbudzać?

Dziecko nie boi się babci. Z babcią się świetnie bawi. Zaczyna bać się właśnie psów (wcześniej nie było tego problemu). A jak się zacznie bać, że kotek mu zje zabawkę? Mam 3 koty w domu, co ja zrobię? Po co mówić coś takiego małemu dziecku? I za każdym razem to tłumaczenie "bo on wie, że to nieprawda".
 
reklama
Starsi ludzie tacy są, niejedni nie zastanawiają się co plotą, ciężko im coś przepowiedzieć. U mnie to samo: roczne dziecko chciało przejść przez centymetrowy próg, babcia zaczęła straszyć "oj uważaj! Bach zrobisz! Powoli! Uważaj!" w konsekwencji czego dziecko usiadło na pupę i się popłakało ze strachu. 5 minut później, kiedy babcia nie patrzyła, mała przeszła przez próg nie oglądając się na nic. I tak samo ze wszystkim, wiecznie utrzymywane w strachu "nie idź tam, bo baba jaga! Bo cie pan zabierze! Tam są pająki, nie idź!" I stoi potem takie dziecko w bezpiecznym pokoju, ale boi się krok zrobić, bo babcia nastraszyła. Póki co nie moje dzieci, ale jak i na moje będzie tak fukać, to zamierzam dosadnie wyjaśnić, że sobie nie życzę. Spróbuj też, najwyżej się obrazi i choć chwilę będzie spokój 😏
 
Do góry