aniu ano zaczęło sie od żwirku... że choroby roznosi itp. Więc mu tłumaczę, że to nie jest kot wychodzący, więc nic do domu nie przyniesie,że jest odrobaczona, zaszczepiona itp, więc jest ok. ą ten o toksoplazmozie ... Więc mu tłumaczę,że tokso jest dla mnie gorźna jak w ciązy jestem, bo mogę poronić, ale tak normalnie, to nie, bo ja ją przechodziłamn i nawet nie wiem kiedy... No więc skończyło się na tym,że zaproponowałam matę i dał sobie póki co spokój... Tylko że najgorsze jest to,że on mi zakumunikował,że kota wywozimy przynajmniej dopóki się nie przeprowadzimy, a ja jak ktoś mi coś karze, to od razu dostaję białej gorączki i automatycznie jestem na nie ze wszystkim ( oczywiście nie dotyczy to pracy), więc zamiast normalnie rozmawiać, to mnie się tylko ciśnienie podniosło ...
Argumente ostatecznym było to,że ja uważam,że większym zagrożeniem jest pralka na tym mieszkaniu, bo jest strasznie stara i nikt o nią porządnie nie dbał ( w zasadzie wcale) i tam jest grzyb.. Już ją czyściłam octem, teraz domestosem muszę spróbować, bo to mnie bardziej przeraża... Bo jak w tym prać ubranka dla dziecka... My się przyzwyczailiśmy i wytrzymamy jeszcze te parę miesięcy, ale dziecka rzeczy nie wyobrażam sobie,żeby prać w tej pralce...