lilonka
Smerfikowa mama
Moja refleksja dotycząca torby szpitalnej :-)
Załadowałam sobie torbę do szpitala - wiadomo koszulina, szlafrok, kapciuchy, ręczniki, kubek, sztućce, książka, woda, podusia, kosmetyczka i jeszcze kilkanaście niezbędnych rzeczy;-) Torba miała niezłą wagę, ale emek tachal ją dzielnie. Na izbie przyjęć okazało się, że do przebrania i przyjęcia muszę iść sama
Udało mi się jakoś zaciągnąć tą torbę do przebieralni - tam część rzeczy wyjęłam i zaniosłam emkowi, żeby przechował w samochodzie. Ale na oddziale też sunęłam torbą po podłodze. Teraz wiem, że trzeba mieć 2 torby - jedną z rzeczami na przebranie+woda i coś do przegryzienia (na IP spędziłam 3 godziny
), a drugą co emek wniesie na oddział z całą "resztą" niezbędnych rzeczy 
Załadowałam sobie torbę do szpitala - wiadomo koszulina, szlafrok, kapciuchy, ręczniki, kubek, sztućce, książka, woda, podusia, kosmetyczka i jeszcze kilkanaście niezbędnych rzeczy;-) Torba miała niezłą wagę, ale emek tachal ją dzielnie. Na izbie przyjęć okazało się, że do przebrania i przyjęcia muszę iść sama


