reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Rodzimy - nasze porody, dzieciaczki i życzenia dla rozdwojonych mamuś

Status
Zamknięty i nie można odpowiadać.
moj termin z usg byl na 14 stycznia....a z ostatniej miesiaczki 18....pierwszy poszedl...drugi zobaczymy
 
reklama
A ja miałam dzisiaj w nocy skurcza jednego :-) rano byłam z mężem na KTG i zobaczyliśmy kolejny, lekarka wróży że na weekendzie mój dwupak się skończy :-) oby bo już się doczekać nie możemy
 
Wielkie gratulacje dla kolejnych Mamuś rozpakowanych:)
Melu zdrowia dla Twojej Kruszynki:):)

My juz lepiej, chcieli mnie zabrać na oddział dermatologii, ale zaczęłam się poprawiać i odmówiłam i tak to jeżdżenie po szpitalach, ciągłe karetki nie dawały w domu atmosfery spokoju, a Maluszek tak jej potrzebuje...

Nasz poród...4 stycznia, kiedy wam pisałam o tych skurczach i plamieniu, pojechaliśmy na izbę przyjęć i lekarz stwierdził rozwarcie na pół palca i w sumie to nie wiadomo, czy ruszy w jedną, czy w drugą stronę. Przyjął mnie na patologię ciąży i odesłał Męża do domu. Byłam tak zdołowana, że w szpitalu mam czekać na dalszy rozwój wydarzeń, że postanowiłam pochodzić sobie po schodach aż do porządnej zadyszki, ćwiczyłam na piłce i o drugiej w nocy zaczęły się porządne regularne skurcze, o 4 zrobili mi ktg i zdecydowali o przeniesieniu na porodówkę.O 6 rano leżałam już z silnymi skurczami na sali obserwacyjnej i jeszcze nie kazali mi dzwonić po Męża a ja już bardzo tego potrzebowałam, wzięłam kilka pryszniców, siedziałam sobie na piłce, ale zanim przyjechał Mąż musieli mi podać dolergan, bo nie mogłam już wytrzymać, który chyba w ogółe na mnie nie zadziałał. W końcu przyjechał M.:-):-) około godziny 10rano.Początkowo jego masaże plecków, pomagały bardzo, podawał mi wodę i było mi lżej, przenieśli mnie na pojedyńczą salę, godziny leciały za godzinami a rozwarcie tak wolno się rozwijało..Mój Mąż był biedny, bo sama nie wiedziałam czego chcę, kolejny prysznic, chodziłam po sali i miałam wrażenie, że ściany przestawię z bólu. M. się śmiał później, że dobrze, że nie mieli ścian karton- gips, bo bym szpital zburzyła:)O 15 dostałam skurczy partych, a rozwarcie 8 cm. i to był najgorszy moment, bo przeć jeszcze nie można było. Dostałam kroplówkę z oksytocyną, poszło rozwarcie na 10 cm.i zaczęło się parcie. To chyba najlepsza część porodu, bo mogłam już działać. Choć przemiła położna i mój Mąż mieli niezły ubaw, bo licytowałam się na ilość skurczy partych do końca:-D:-DByłam tak wykończona, że zasypiałam między skurczami.W końcu przyszedł lekarz, nacięcie i dowiedziałam się, że już jest!!!!Była to godzina 17:30. Choć się przestraszyłam, bo zanim wziął pierwszy wdech i krzyknął minęła chwilka. Pępowina była krótka, więc położyli mi Jacusia tylko na brzuszku. Cała się trzęsłam ze szczęscia, M. choć nie chciał przez całą ciążę, wziął w ręce nożyczki i przeciał pępowinę i był taki dumny:-)
Pozszywali mnie szybko i zawieźli na oddział, gdzie przynieśli mi Jacusia, naszą Kruszynkę(3540g)i mogłam go poraz pierwszy przytulić, aż się bałam go dotknąć był taki delikatniutki. Do godziny 21:00spędziliśmy cudowny rodzinny czas, a potem M. poszedł do domu a ja ze szczęścia zasnąć nie mogłam przez całą noc...
Potem zaczęła się akcaja z alergią i problemami ze ssaniem, ale wychodzimy z tego i myślę, że po weekendzie wrócimy do karmienia naturalnego:-)Nareszcie mam siły zajmować się Jackiem, bo ten tydzień z karetkami był bardzo trudny też psychicznie, świadomość, że nie mam sił wstać do mojego dziecka- kiepska sprawa:-(, ale mój Mąż zdał egzamin w tej trudnej sytuacji celująco i myślę, że tylko bardziej się doceniamy po tym wszystkim;-)Teraz już będziemy mogli się cieszyć naszym rodzicielstwem:tak::tak:I coraz bardziej być dla Jacka:-):-):-)
I to tyle...;-)
Wszystkim dziewczynom przed, życzę pięknych rozwiązań:)a rozpakowanym Mamom duzo sił i radości z zajmowania się Waszymi Kruszynkami:)
 
AsiaN byłaś bardzo dzielna, nie myśle tylko o porodzie, ale i o późniejszym wyczerpaniu organizmu. Niech Ci Jacuś rośnie w zdrowiu i niech Tobie sił przybywa.
 
Asiu piękny opis, bardzo dzielna byłaś i jesteś. Życzę zdrówka i powrotu do formy teraz już będzie ok.
 
reklama
Asia śliczny opis, byłaś i jesteś naprawdę bardzo dzielna. mam nadzieję że akcja z alergią już na dobre pójdzie w zapomnienie
 
Status
Zamknięty i nie można odpowiadać.
Do góry