reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Rodzimy z partnerem czy bez?????

zyrraffka

Szczęśliwa mama
Dołączył(a)
11 Październik 2009
Postów
4 343
Miasto
Kraina 44 Wysp
Dziewczyny chciałam poruszyć ten temat.
Do wczoraj mój mąż nie był jeszcze zdecydowany czy będzie mi towarzyszył podczas porodu czy nie, w sumie pozostawiłam tę decyzję jemu. Wczoraj poruszyłam ten temat i usłyszałam od męża, że on nie będzie przy porodzie bo nie chce później mnie kojarzyć z widokami z porodówki. Bardzo mi się przykro zrobiło, ponieważ mógł to jakoś inaczej umotywować.
Jak tylko sobie pomyślę, że mój poród (oby nie) bedzie trwał kilkanaście godzin i będę sama w tej sali, to łzy mi napływają do oczu ze strachu i złości, że mój mąż to taki egoista.
Jak jest u was i co myślicie na ten temat?
 
reklama
Mój mąż też raczej nie będzie przy porodzie. Ale ma być w pobliżu. Ale my to ustaliliśmy na samym początku. Tak się jeszcze zastanawiam czy jest możliwość (chodzi o szpital)) żeby był ze mną do czsu skórczy partych a na sam poród po prostu się ulotnił, bo taka forma by nam najbardziej pasowała :) Obydwojgu.

Jest taka możliwość zawsze. Mąż będzie z Tobą, a jak się rozkręci, to się ulotni, hihi
 
Mój mąż też raczej nie będzie przy porodzie. Ale ma być w pobliżu. Ale my to ustaliliśmy na samym początku. Tak się jeszcze zastanawiam czy jest możliwość (chodzi o szpital)) żeby był ze mną do czsu skórczy partych a na sam poród po prostu się ulotnił, bo taka forma by nam najbardziej pasowała :) Obydwojgu.

Często w szpitalach jest taka możliwość.
My ostatnio też rodziliśmy razem. Mąż był bardzo pomocny przy skurczach, bo masował mi plecy na dole i dzięki temu mniej bolało. Mam nadzieję że teraz też się zdecyduje:)
Jak był już etap "wypychania" to po prostu wyszedł. Podobnie na każde badanie ginekologiczne, wypraszali go z sali.
 
Jak tylko sobie pomyślę, że mój poród (oby nie) bedzie trwał kilkanaście godzin i będę sama w tej sali, to łzy mi napływają do oczu ze strachu i złości, że mój mąż to taki egoista.
Jak jest u was i co myślicie na ten temat?

W razie czego zawsze możesz do porodu wziąć siostrę, mamę, przyjaciółkę... przynajmniej u nas na szkole rodzenia tak powiedzieli...

Mój maż będzie w pokoju obok, bo ja będę miała cesarkę, ale jest bardzo zasmucony, że to nie będzie poród naturalny.
 
ja zawsze bylam przeciwna obecnosci meza (zanim jeszcze byl mezem) przy porodzie bo tez tak jak mąż zyraffki nie chcialam zeby maz zapamietal nie daj boze mnie rodzaca. Balam sie ze potem moga sie pojawic problemy lozkowe. Jak zaszlam w ciaze tez myslalam tak samo, jednak jak widzialam jak moj maz reaguje na ciaze, cieszy sie, wypytuje to powiedzialam mu ze jesli mu bardzo zalezy to ja sie zgodze. I pozostawilam mu wolna reke. Z czasem jak brzuszek robil sie coraz wiekszy doszlo do mnie ze nie wyobrazam sobie ze mogloby go nie byc, ze bylabym tam sama, ze nikt nie bedzie mnie wspieral, ze przyjdzie na swiat jego dziecko i on ma prawo tak samo jak ja w tym uczestniczyc. Dlatego tez rodzimy razem :) i jestem z tego powodu szczesliwa :)
 
Dziewczyny chciałam poruszyć ten temat.
Do wczoraj mój mąż nie był jeszcze zdecydowany czy będzie mi towarzyszył podczas porodu czy nie, w sumie pozostawiłam tę decyzję jemu. Wczoraj poruszyłam ten temat i usłyszałam od męża, że on nie będzie przy porodzie bo nie chce później mnie kojarzyć z widokami z porodówki. Bardzo mi się przykro zrobiło, ponieważ mógł to jakoś inaczej umotywować.
Jak tylko sobie pomyślę, że mój poród (oby nie) bedzie trwał kilkanaście godzin i będę sama w tej sali, to łzy mi napływają do oczu ze strachu i złości, że mój mąż to taki egoista.
Jak jest u was i co myślicie na ten temat?

zyrraffka moze poprostu zbyt wprost to powiedzial, ale facei czesto mowia wprost i prosto to co mysla. Ja bylam w niedziele na pierwszych zajeciach szkoly rodzenia i jeden z tatusiow mial takie samo podejscie - w ten sam sposob uargumentowal ze nie chce byc przy porodzie. Jego zona powiedziala ze on bedzie z nia do momentu kiedy sie wszystko zacznie na powaznie - czyli bedzie z nia w pierwszej fazie porodu a w drugiej wyjdzie. Moze to jest jakies rozwiazanie. Moze tak sprobujcie??
Pamietaj tez o tym ze to musi byc wasza wspolna decyzja - Ty tez mialabys prawo do tego zeby nie chciec zeby Twoj maz byl przy porodzie i wtedy on musialby to uszanowac. Moze niech porozmawia z innymi tatusiami z waszego otoczenia - napewno sa tacy ktorzy rodzili razem z zonami i nie wyniesli z tego jakis traumatycznych wspomnien. Moze to go przekona. A moze Ty poprostu nakieruj go odpowiednimi argumentami: np takimi ze nie wyobrazasz sobie ze bedziesz tam bez niego bo go kochasz, ze sie boisz porodu i niechcesz byc tam sama.
powodzenia!!
 
zyrraffka moze poprostu zbyt wprost to powiedzial, ale facei czesto mowia wprost i prosto to co mysla. Ja bylam w niedziele na pierwszych zajeciach szkoly rodzenia i jeden z tatusiow mial takie samo podejscie - w ten sam sposob uargumentowal ze nie chce byc przy porodzie. Jego zona powiedziala ze on bedzie z nia do momentu kiedy sie wszystko zacznie na powaznie - czyli bedzie z nia w pierwszej fazie porodu a w drugiej wyjdzie. Moze to jest jakies rozwiazanie. Moze tak sprobujcie??
Pamietaj tez o tym ze to musi byc wasza wspolna decyzja - Ty tez mialabys prawo do tego zeby nie chciec zeby Twoj maz byl przy porodzie i wtedy on musialby to uszanowac. Moze niech porozmawia z innymi tatusiami z waszego otoczenia - napewno sa tacy ktorzy rodzili razem z zonami i nie wyniesli z tego jakis traumatycznych wspomnien. Moze to go przekona. A moze Ty poprostu nakieruj go odpowiednimi argumentami: np takimi ze nie wyobrazasz sobie ze bedziesz tam bez niego bo go kochasz, ze sie boisz porodu i niechcesz byc tam sama.
powodzenia!!

Ja jak najbardziej uważam, że nie powinno się mężczyzn zmuszać do porodu rodzinnego, ale mój mąż użył takich argumentów, że zrobiło mi się przykro, mógł powiedzieć, że to nie na jego siły lub coś w tym rodzaju a nie że boi się że będzie się mnie brzydził później (nie użył takich słów ale tak go zrozumiałam). Faktycznie porozmawiam jeszcze z nim, czy nie chciałby być ze mną do ostatniego momentu, to dobry pomysł według mnie, skoro boi czy brzydzi się widoku krwi i in.
 
u nas przy pierwszym porodzie mąż był prawie cały czas przy mnie, podobnie moja mama, nie zmuszałam go by uczestniczył cały czas ale on dzielnie sie spisywał, nie wyobrażam sobie być tam sama;-)
podczas sprawdzania rozwarcia położne prosiły go aby stawał przy łóżku przy mojej głowie lub w tym czasie wychodził sobie na papierosa;-)
na samą końcówkę niestety nie zdążył;-):-D, położne podłączały mi kroplówkę z oksydocyną i miało to chwilę potrwać więc mój ślubny poszedł zapalić, 10 minut później było juz po wszystkim, więc cała "akcja" go niestety minęła, jak wrócił lala już była na świecie
tym razem mam nadzieje że będzie inaczej i jeżeli nadal będzie chciał uczestniczyć do końca to ok jednak nie będę zmuszać
tym razem pozostaje jeszcze kwestia zostawienia córci z moją mamą na czas naszego porodu, jeżeli nie zdąrzy przyjechac to niestety będzie musiał z nia zostac, a ostatnio doszła jeszcze wizja cesarki wtedy także nici z tego
 
Witajcie
Ja od poczatku pozostawilam decyzje mezowi. Pod koniec ciazy zdecydowal, ze jednak bedzie ze mna, bo jak stwierdzil "dlaczego sama mam sie meczyc?" Bardzo sie ciesze, ze bym przy mnie, bo mimo tego , ze nie jest w stanie ując bolu to jego wsparcie psychiczne bylo nieocenione:):) Szczerze polecam poród z mezem z wlasnego doswiadczenia:) Podczas samego porodu maz wyszedl z sali, bo pomieszczenie bylo male i chyba slabo mu sie zrobilo, ale to juz nie mialo dla mnie znaczenia, byla wtedy skoncentrowana na poleceniach poloznych i nawet nie wiedzialam, ze wyszedl:p
zyrraffka nie martw sie, mysle, ze faceci poprostu czasem nie umieja dobrac słów i nie mial na mysli tego co ostatecznie powiedzial :)
 
Ostatnia edycja:
reklama
Ja rodzilam z mezem. On chcial byc i ja chcialam jego bliskosci.
W zasadzie mozna powiedziec, ze urodzilismy razem :D
Problemow lozkowych nie mielismy, on wciaz nie mogl sie doczekac az wroce do formy ;) Czasem sie smiejemy z tego jakie to bylo niesamowite obserwowac porod, on podchodzi do tego bardzo luzno, nie zauwazylam u niego jakichs skrzywien :D
No i gdyby nie on to bym nie znala z porodu tyle szczegolow, bo sama bylam w amoku jakims wtedy :p

Uwazam, ze porod rodzinny daje duzo i kobiecie i mezczyznie
Oczywiscie pod warunkiem, ze oboje tego chca i potrafia czerpac z tego kozysci

zyrraffka no faktycznie Twoj maz powiedzial to dosyc dosadnie, ale zrobil to w dobrej wierze
jesli ma swiadomosc, ze moglo by byc mu zbyt ciezko, to lepiej by poczekal przed porodowka ;)
jesli zalezy Ci jednak by byl przy Tobie to moze niech porozmawia z innymi tatusiami, ktorzy przy tym byli i zniesli to dzielnie, z tym, ze mezczyzni raczej nie rozmawiaja ze soba o takich rzeczach wiec raczej bedzie ciezko :/
w kazdym razie jak juz bedzie po wszystkim, bedziecie mysleli tylko o dzidziusiu, bez wzgledu na to jaki byl porod ;)
 
Do góry