reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

rozmowa o poronieniu...

Witam
22.02.09 poronilam w 4 tc (według mojego lekarza byl to 6 tc) byłam w szpitalu gdzie zrobiono mi USG i stwierdzono że macica jest czysta i nie wymaga łyżeczkowania, krwawiłam 6 dni a teraz nadal plamie, chciałabym się dowiedzieć jak długo mogą trwać plamienia po poronieniu?:-(
 
reklama
Witam Magdalena26. Przykro mi że dołączasz do grona Aniołkowych mam. Dla Twojego Aniołka zapalam (*)
Ginek mówił Ci zapewne że 6tc bo Oni przeważnie liczą ciąże od ostaniej miesiączki a Ty zapewne od poczecia czy owulki. Stąd zapewne dwa tyg różnicy.
Co do plamnień. Różnie z tym bywa po samoistnym poronieniu bez łyżeczkowania. Powiem Ci o tyle dobrze.. że macica sobie sama poradziła że nie musiałaś przechodzić przez traumę zabiegu i jego ewentualnych powikłań itp.
I tez nie musisz długo czekać na staranka. Bo macica ładnie sama sobie poradziła oczyszczając się.
Odnośnie tych plamień tak ogólnie do 14dni. A jesli coś podniesiesz może się nasilić. Dlatego oszczędzaj się a gdyby niepokoiło Cię zbytnio coś ... gnaj do ginka! Ani się nawet nie zastwnawiaj.
Po poronieniu napewno zrób sobie choć podstawowe badania by wykluczyć np. że przyczyną straty mogą być hormony lub jakis wirus.
Trzymaj się dzielnie.
 
Magdalena zapraszam Cię na wątek główny ciaża po poronieniu. Dostaniesz tam wspaniałe wsparcie od setek dziewczyn które przyżyły niestety to samo.
A ból kochana nie będę Cię oszukiwać nigdy nie minie. Tylko Ty nauczysz się z nim żyć i już nie bedzie Ci tak "dokuczał" bo poniekąd "przyzwyczaisz" się do niego. Bedzie jednego dnia lepiej drugiego gorzej ale uwierz mi że jeszcze zaświeci dla Was słoneczko. Będziesz się uśmiechać choć teraz wiem że myślisz że to nierelane! Ale po każdym upadku trzeba wstać i iść dalej nie obracając się za siebie i nie "grzebiąc" niepotrzebnie w przeszłośći. Trzeba nauczyć sie żyć teraźniejsząsią i przyszłością..
Nie.. to nie chodzi o to by zapomnieć o swoim Aniołku bo ten jak pisałam na zawsze pozostanie w naszych sercach i umysłach ale chodzi o to by przeżyć załobę.. i znów stanąć do walki o kolejny cud. By się nie poddawać.
 
Witajcie.
W poniedziałek wykonano u mnie zabieg wyłyżeczkowania macicy ( ciąża obumarła w tym niefortunnym 6-stym tygodniu).
Wszystko potoczyło się bardzo szybko.
W piątek USG i na ekranie zamiast mojego maleństwa ukazała się pusta dziura.Pusty pęcherzyk ciążowy. Potem pobyt w szpitalu, beta-hcg, seria USG i w poniedziałek zabieg. Żadnych nadziei i złudzeń nie miałam.
Minęło kilka dni a do mnie nadal to nie dociera.Jakby przydarzyło się to komuś innemu.
Obiecałam sobie,że nie będę palić żadnych świeczek, wspominać mojej kruszynki.
Powiedziałam sobie okrutnie,że to był tylko zlepek komórek, które obumarły.Tak jest mi łatwiej. Staram się udawać przed sobą,że maleństwa nie było.NIE BYŁO!
Prosiłam Matkę Bożą o dziecko.Dała mi je na krótką chwilę. Ale doświadczyłam tego, czego niektórym kobietom nie dane jest przeżyć-nosiłam w sobie dziecko - życie!
To dziecko było chwilą w moim życiu a nie jego całością.
Więc wkońcu było czy nie było?
Jestem skołowana i sama już nie wiem.
Jedno wiem - nie popadnę w czarną rozpacz.Tak się stało.Tak się zdarza.
Nie zadaję sobie pytań typu " dlaczego ja" czy "dlaczego to się stało" bo wiem,że nie ma odpowiedzi na te pytania.
Trzymam się mocno i Wam życzę tego samego.
 
LauraOna witam Cię tutaj na naszym forum.
Przykro mi że musiałaś przejść przez ten dramat. Jeśli Ci jest łatwiej tłumaczyć sobie że "niczego nie było".. tak sobie mów. Każda z nas inaczej przeżywa i inaczej tłumaczy sobie stratę dziecka. Bo jak dla mnie - byłaś jednak w ciąży i ciąża jest dla mnie nie tylko pustym jajem, czy "zlepkiem" jakiś komórek. Dla mnie to życie od momentu poczęcia. Od momentu wktórym z mężem zdecydowaliśmy się współżyć by nasza mała istotka mogła zacząć żyć.

Twa postawa by nie popaść w czarną rozpacz jest bardzo dobra. Bo musimy żyć dalej. Musimy się podnieść i gnać.. bo nikt za nas życia nie przeżyje, a kiedyś jak już będziemy strasi by nie popatrzeć wstecz i nie powiedzieć że nie zrobiłam wszystkiego by godnie przeżyć to życie.
Ale daj sobie też czas na rozpacz. Na żałobę. Wiem że wypłakanie łez napewno Ci pomoże. Ulży. Wyżal się Nam na forum bo my jak nikt inny Cię nie zrouzmie.
Zapraszam na watek główny ciąża po poronieniu.
 
chce z kims pogadac na gg:( jest mi bardzo cięzko :( dzis sie4 dowiedziałam ze jesli mi teraz nie wywołaja okresu to niestey mama nie bedE:(
 
reklama
Do góry