Ewelia,
ja się do tych rad nie stosuję za bardzo. Jak dziecko chce zjeść to w rozsądnej ilości czemu nie. Przecież nie bedę karmić rosołem codziennie. Ja tam uważam, że wszystko w rozsądnych ilościach jest dozwolone. Rosół odtłuszczony lekko został, bo wyłowiłam tłuszczyk z wierzchu po wyjęciu z lodówki. ;-)
A kluseczki to już nie robię lanych, tylko takie jak dla nas, starkowane na tarce.
ja się do tych rad nie stosuję za bardzo. Jak dziecko chce zjeść to w rozsądnej ilości czemu nie. Przecież nie bedę karmić rosołem codziennie. Ja tam uważam, że wszystko w rozsądnych ilościach jest dozwolone. Rosół odtłuszczony lekko został, bo wyłowiłam tłuszczyk z wierzchu po wyjęciu z lodówki. ;-)
A kluseczki to już nie robię lanych, tylko takie jak dla nas, starkowane na tarce.
wtedy zresztą nie było takich słoiczkowych dań a napewno nie gotowały dziennie przez 3 lata osobno dla nas obiadków. Ja przynajmniej też raz dałam troszkę pochlipać Filipowi rosołku takiego mało doprawionego i samą tą wodę bez makaronu i bardzo mu smakowało i troszkę ziemniaczków tłuczonych i wcinał że aż mruczał pod nosem
Zobaczymy jak to dalej będzie ale na pewno nie zamierzam popadać w skrajność i robić wszystko taj jak powiedzą lekarze w telewizji.

bez względu na to co dostaje

