reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Samotna na codzień...

akwamaryn

Zaangażowana w BB
Dołączył(a)
21 Grudzień 2006
Postów
109
Zakładam wątek dla tych wszystkich mam, które mimo, że mają mężów, to na codzień czują się samotne we wszystkim co robią....które czują się nie doceniane przez swoich partnerów...którym mężowi/partnerzy nie pomagają ani w domu, ani przy dziecku....

Bo ja się właśnie tak czuję...sprzątam, gotuję, piorę, zajmuje się swoim kochanym Maluszkiem, ale jak przychodzi mój mąż do domu, to kompletnie nic mi nie pomaga....a ja czasami chciałabym, żeby pozmywał talerz i sztućce po sobie, żeby odkurzył, czy żeby zajął się synem....ja nie jestem robokopem, też mam swoją wytrzymałość fizyczną i psychiczną.....ogólnie chcę wyrazić to, że czuję się totalnie samotna w tym co robię....niby mam męża, którego kocham i szanuję, a jednak czuję się jakbym była gdzieś obok niego, jakbym była sprzętem czy meblem :(

Nie wiem, może powiecie, że się użalam, ale czasami tak mi brak dobrego słowa, jakiegoś małego uczynku, a ze strony męża słyszę tylko geymasy i dąsy, że on zmęczony jest...a ja nie jestem zmęczona ??? Też pracuję jako pracownik i to po nocach, jak dziecko śpi, bo w dzień mam masę innych obowiązków, tylko 'moich' obowiązków jak się okazuje....

Czy nie powinno być tak, że w małżeństwie powinniśmy sobie pomagać, dzielić się obowiązkami....bo według mnie tak to właśnie powinno działać, a tym czasem widzę, że ja nie dość, że też pracuję jak mój mąż, to jeszcze mam na głowie wszystko pozostałe (dom, dziecko etc). I mnie ta sytuacja przytłacza....chce mi się usiąść i wyć, i płakać....bo nie tak chciałam żyć...zaczynam czuć się jakoś tak nieswojo, jak jakaś służba....
 
reklama
Droga Akwamaryn, a rozmawiałaś szczerze z mężem o swoich odczuciach, może on nie wie że czujesz się samotna... No bo to pierwszy krok żeby zmienić tą sytuację, najpierw szczera rozmowa a potem wspólnie ustalacie kto wykonuje jakie obowiązki. Skoro ty też pracujesz to niesprawiedliwe jest żebyś zajmowała się sama domem. Mój mąż też potrafi wyskoczyć z tekstem, że domem to powinna zajmować się kobieta, ja mu wtedy mówię, że jeśli sam zarobi na dostatnie życie, to ok, ja będę zajmować się domem, bo to będzie moja praca. Ale jeśli ja też pracuję to nie mam siły i ochoty odrabiać drugi etat w domu i trzeba się podzielić obowiązkami, np. ja gotuję to ty zmywasz. No i żeby wszystko było ok to oprócz podziału obowiązków muszą być wspólne chwile spędzane w sposób przyjemny dla wszystkich, jakaś wspólna rozrywka, jak z tym jest u was?
 
Izyda - oczywiście, że rozmawiałam szczerze o swoich odczuciach, oczekiwaniach i potrzebach. Wczoraj coś zrozumiał, ale czy będzie o tym pamiętał - to pokaże czas.
Ja też zdaję sobię sprawę, że on ma bardzo stresującą pracę, że dojazd w jedną stronę to 2 h w korku, że on także jest wypompowany po całym dniu w robocie, a często bywa, że i pracuje wieczorami w domu. Nie chcę go obciążać ani zmuszać, ale napewno mnie jest i lżej i milej widząc, że mąż chce mi pomóc - nawet przez to, że pozmywa czy zajmie się chwilę synkiem.
Ważne jest by ludzie sobie zdawali sprawę, że małżeństwo polega nie tylko na noszeniu obrączki, ale i na pomaganiu wpółmałżonkowi, na wspieraniu go, na dostrzeganiu jego potrzeb, na wzajemnym szacunku do siebie.
Oczywiście staramy się mieć wspólne chwile, takie, gdy robimy coś razem, chociaż przyznam, że czasami brak nam wolnej chwili :( na taki 'luksus".
 
Akwamaryn, a może spróbuj zrobić tak, że jak Twój mąż będzie miał jakiś wolny dzień,np. niedzielę (bo chyba nie pracuje 7 dni w tygodniu??), to poproś go aby na kilka godzin został z dzieckiem zupełnie sam.Może wtedy dozna małego szoku i zobaczy że zajmowanie się dzieckiem to nie jest odpoczynek.A Ty oprócz tego robisz jeszcze wiele innych rzeczy.
Ja np. zbuntowałam się, jeśli chodzi o mycie naczyń.I powiedziałam, że myć ich nie będę, a jak mój facet nie pozmywa, to piętrzą się w zlewie, aż w końcu nie ma ani jednego czystego widelca czy talerza,więc zakasuje rękawy i zmywa.A ja w tym czasie robię coś innego, np. odkurzam.
Powinnaś często z mężem rozmawiać na ten temat.Mów do niego wprost (to napisała jedna z dziewczyn na innym wątku) : poodkurzasz czy wolisz pozmywać naczynia??A może przestań prać i prasować jego ciuchy??Albo powiedz mu żeby sam to zaczął robić??
Trzymam kciuki, oby udało się Wam dojść do porozumienia :tak:
 
akwamaryn, wiesz, faceci to są dość mało skomplikowane istoty:-D:-D:-D Trzeba im cały czas mówić, przypominać, powtarzać... To, że podczas rozmowy coś dotarło, nie oznacza, że będą o tym pamiętać wiecznie. Powinnaś często przypominać mężowi, że Twoja wytrzymałość ma kres, że nie jesteś w stanie robić wszystkiego sama, że doceniasz jego pomoc i że jest Ci (Wam wszystkim) ona bardzo potrzebna.
 
Hmmm - dopiero co trafiłam na ten wątek, wrzucę kilka kamieni ze swojego ogródka....

  • ja mam podobną sytuację - mój partner uważa że ciężko pracuje i po powrocie ja powinnam przygotować kolację a mieszkanie powinno być posprzątane. Nie ważne jest że ja pracuję po 8 godzin i zajmuję się naszym berbeciem (kolacja, kąpiel, usypianie) - przecież on jest bardziej zmęczony.... Nie zamierzam się licytować kto jest bardziej zmęczony, zlatany czy poprostu chce mieć trochę czasu tylko dla siebie. U nas już kilkakrotnie były akcje polecane przez inne forumowiczki, nota bene czasami b. skuteczne, ale nigdy nie pomagało na dłuższą metę - niestety - ale napewno warto spróbować.
Akwamaryn - zapraszam cię na wątek "jak sobie radzicie" co prawda jest to wątek dla samodzielnych rodziców ale znajdują się takie rodzynki jak ja - niby mam partnera ale już od dawna czuję się jak samotna matka
 
Wszystkie macie racje. A już licytowanie się kto jest bardziej zmęczony czy mąż czy żona jest bezsensowne i tak naprawdę niczego nie wnosi.

Czasami sobie myślę, że trzeba jakiś plan dnia wymyśleć, ale jak to często w praktyce bywa - dzieci skutecznie ten plan niwelują :D
Zdarzają mi się dni, kiedy Mały jest taki kochaniutki, prawie nie płacze i nie marudzi, i wtedy mogą sprzątać, zmywać etc. Ale mamy też i takie dni, że Mały nic mi nie da zrobić - np. dziś jest taki dzionek.
 
No to jak czasem mały nie pozwala ci sprzątać czy prasować to po prostu tego nie rób, chyba ważniejsze od lśniącego mieszkania jest twoje samopoczucie, zresztą nic się nie stanie jak sprzątanie poczeka. A jak mąż będzie miał pretensje to mu powiesz, że dziecko było marudne i czekałaś aż on wróci i się nim zajmie bo ty wtedy będziesz mogła posprzątać, a jak nie chce się zająć dzieckiem, iść na spacer czy coś, to ty zajmiesz się dzieckiem a on posprząta, przygotuje kolacje.
 
Czechow- walcz o swoje, walcz o to żebyś i ty poczuła się w związku dobrze. Taki związek gdzie mimo iż z kimś jesteś to czujesz się jak samotna matka nie ma sensu, skoro rozmowy przynoszą skutek na krótko to już pierwszy krok do poprawy. Najlepiej zrobisz zostawiając partnera z dzieckiem sam na sam, a ty w tym czasie zrobisz coś miłego dla siebie, pójdziesz do koleżanki, odpoczniesz. I taki wolny czas się tobie należy, a dziecku się należy czas pod opieką tatusia. Takie krótkie rozstania zawsze poprawiają związek, on wie że ty wychodzisz sama więc może zacznie doceniać że z nim jesteś, no i zobaczy co to opieka nad dzieckiem
 
reklama
Ja też mam podobną sytuacje.Oboje pracujemy,zmianowo.Ja tylko w dzień na 2 zniamy,on 24 na 48.Ja sprzątam,zmywam ,czasami ugotuję.On czasami też ugotuje,ale ile się nagada że to on to robi ,a nie ja....Małą zajmuje się tylko gdy ja jestem w pracy i teściowa.Czyli raz ,dwa w tygodniu do 14.Potem skoro ja jestem to ja to zrobię.
Nie to jest jednak najgorsze.On wogóle mnie nie zauważa.Nie dotyka .przytuli.Traktuje jak przedmiot.Wiem niestety ze za moimi plecami pisze smsy ,może i spotyka się z koleżankami o których nic nie wiem.Zaczełam z nim flirtowac przez gg.Tylko on niewiedział że to ja.Najpierw traktowałam to jako zabawę ,wprowadzenie czegoś nowego w związku.Teraz po pisaniu na bb i poradach odzyskałam rozum.Przecież on nie wie że ja to ja.Dzis mamy sie spotkać,czyli gdyby pisała do niego obca tez by sie z nią spotkał.Nie idę na to spotkanie.
 
Do góry