reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Samotny poród

Klara95

Zaangażowana w BB
Dołączył(a)
4 Wrzesień 2019
Postów
138
Cześć Dziewczyny :)
Wiem, że ostatnio jest moda na porody rodzinne albo z kimkolwiek. I nawet jak mam teraz spotkania z położna to w kółko mi mówi, że jak będę rodzic z kimś tam, to...
No, a ja będę rodzić sama. Męża nie będzie w tym czasie na miejscu, mama zemdlalaby i potrzebowała intensywnej terapii. Nie mam z kim. I z tego powodu zaczęło mi się robić trochę smutno. No dobra, może nawet trochę bardzo.
Chciałam Was zapytać... Rodzilyscie same czy z kimś?
No i do dziewczyn, które rodzily same, zalujecie? Robi to jakaś różnice na porodowce?
 
reklama
Hej. A nie masz jakiejś bliskiej przyjaciółki, kuzynki..... Z moich doświadczeń fajnie jak ktoś jest.
Cześć Dziewczyny :)
Wiem, że ostatnio jest moda na porody rodzinne albo z kimkolwiek. I nawet jak mam teraz spotkania z położna to w kółko mi mówi, że jak będę rodzic z kimś tam, to...
No, a ja będę rodzić sama. Męża nie będzie w tym czasie na miejscu, mama zemdlalaby i potrzebowała intensywnej terapii. Nie mam z kim. I z tego powodu zaczęło mi się robić trochę smutno. No dobra, może nawet trochę bardzo.
Chciałam Was zapytać... Rodzilyscie same czy z kimś?
No i do dziewczyn, które rodzily same, zalujecie? Robi to jakaś różnice na porodowce?
 
Ja trochę inaczej bo miałam cc, ale ogólnie w dzień porodu narzeczony nie mógł być przy mnie. Po cesarce i przed towarzyszyła mi mama i powiem szczerze, że chyba bez niej to bym z porodówki uciekła ze strachu i nerwów ;). Przed dodawała mi otuchy. Nawet lepiej się czułam bo wiedziałam, że jak z bloku operacyjnego wyjadę to ktos tam na mnie będzie czekał. Tuż po cesarce również mi pomogła nawet tym, że wodę podała. A sama czułabym się okropnie bo położne to tak uprzejme były, że mi nawet nie podadały nic. Nie żałuję, że mama była przy mnie chociaż wiem ile to ją nerwów i stresu kosztowało.
 
Ja trochę inaczej bo miałam cc, ale ogólnie w dzień porodu narzeczony nie mógł być przy mnie. Po cesarce i przed towarzyszyła mi mama i powiem szczerze, że chyba bez niej to bym z porodówki uciekła ze strachu i nerwów ;). Przed dodawała mi otuchy. Nawet lepiej się czułam bo wiedziałam, że jak z bloku operacyjnego wyjadę to ktos tam na mnie będzie czekał. Tuż po cesarce również mi pomogła nawet tym, że wodę podała. A sama czułabym się okropnie bo położne to tak uprzejme były, że mi nawet nie podadały nic. Nie żałuję, że mama była przy mnie chociaż wiem ile to ją nerwów i stresu kosztowało.
Wiesz, ja wiem, że pod salą porodową ktoś będzie. Tylko właśnie zastanawiam się nad tym co będzie w trakcie
 
U mnie na porodówce był partner nawet ucinał pępowine ;) szczerze powiedziawszy fajnie jeżeli ktoś jest przy Tobie masz do kogo się odezwać, na kogo się "wydrzeć", kogo złapać za rękę gdy boli. Fajnie gdy ktoś poprostu wspiera Nas chociażby swoją obecnością:) może partnerowi uda się być przy Tobie?
 
U mnie na porodówce był partner nawet ucinał pępowine ;) szczerze powiedziawszy fajnie jeżeli ktoś jest przy Tobie masz do kogo się odezwać, na kogo się "wydrzeć", kogo złapać za rękę gdy boli. Fajnie gdy ktoś poprostu wspiera Nas chociażby swoją obecnością:) może partnerowi uda się być przy Tobie?
Jeśli będę rodziła w terminie to praktycznie nie ma na to szans. Musiałabym mieć przenoszone dziecko z tydzień
 
Ja rodziłam z mężem, tzn on dojechał na drugą część porodu jak już było rozwarcie 7 cm i praktycznie zaczynały się bóle parte.
Szczerze, nie zwracałam nawet na niego uwagi, wiedzialam tylko że tam jest. Byłam skupiona na współpracy z położną, podeszłam do tego zadaniowo. Fajne tylko było, że mój mąż przecinal pepowine, mimo że wcześniej mówił, że nie chce. No i jak mnie szyli (byłam nacinana) to on wtedy kangurowal córkę. Potem robił za bagażowego, jak mnie przewozili na oddział poporodowe.

Jak trafisz na fajny personel to dostaniesz dużą pomoc z ich strony.
Niektóre szpitale maja tez opcje wykupienia swojej położnej na czas porodu.

Jak nie chcesz być sama to może poproś siostrę, koleżankę, kogoś bliskiego kto poda wodę, pomasuje plecy itd.
 
Ja rodziłam z mężem, tzn on dojechał na drugą część porodu jak już było rozwarcie 7 cm i praktycznie zaczynały się bóle parte.
Szczerze, nie zwracałam nawet na niego uwagi, wiedzialam tylko że tam jest. Byłam skupiona na współpracy z położną, podeszłam do tego zadaniowo. Fajne tylko było, że mój mąż przecinal pepowine, mimo że wcześniej mówił, że nie chce. No i jak mnie szyli (byłam nacinana) to on wtedy kangurowal córkę. Potem robił za bagażowego, jak mnie przewozili na oddział poporodowe.

Jak trafisz na fajny personel to dostaniesz dużą pomoc z ich strony.
Niektóre szpitale maja tez opcje wykupienia swojej położnej na czas porodu.

Jak nie chcesz być sama to może poproś siostrę, koleżankę, kogoś bliskiego kto poda wodę, pomasuje plecy itd.
Dzięki, trochę mi lepiej 😁
 
reklama
Do góry