Ja juz od 4 na nogach. Własciwie to całą noc przeryczałam i nie mogłam spać. J. wyjechał. O 6.25 ma lot......kurka nie sądziałam,że to nasze rozstanie bedzie az tak trudne. Mówie Wam dziewczyny,ceńcie każdą chwile jaką spedzacie z waszymi facetami,meżami. Psioczymy na nich,a jak gdzies znikają na dłuzej to jest naprawde ciężko. Nie wiem,może to tylko ja i J. tak mamy(choc nie sadzę..),ze jesteśmy sobie potrzebni jak to powietrze,którego nie widać a jest niezbędne by funkcjonować...Jak bym miała podejmować po raz drugi tę decyzje...to chyba bym sie nie zgodziła na tak długą rozłąkę...
dooobra nie nudze Was,ide sobie popłakać w kąciku póki Nati spi,bo potem juz musze sie trzymać,bo jej sie takie smutki strasznie udzielają...
dooobra nie nudze Was,ide sobie popłakać w kąciku póki Nati spi,bo potem juz musze sie trzymać,bo jej sie takie smutki strasznie udzielają...