Ech ta nasza służba zdrowia, dziś na czczo 91, odstepstwo od śniadania- bo już głodna jak wilk byłam jak wróciłam od tego lekarza i zjadłam nie koło 9.00, tylko koło 7.40. Mam numerek, zaraz mąż idzie do lekarza, oczywiście nie tego, co chciałam, ale dobry i ten. RTG piersiowego i innych da sie nawet dziś zrobić, a lędźwia na zapis...8 marca ma termin-paranoja...A tak się cieszyłam, ze wszystko załatwię za jednym zamachem. Oczywiście w kolejce przede mną ze 20 osób, żrą się o kolejkę "bo ja tu stałam!"- tragedia. Ja to się nawet ze swoim brzuchem nie wychylałam...Z psem wyszłam, co w 99% zawsze rano robi mąż i śniadanko do wyra mu podalam, także dzis cały w skowronkach

Dam znać jak pomiar po sniadaniu i dzis- lżej niż wczoraj!
;-) Ale jaja!!!- mierzę cukier po śniadaniu, wycisnęło się za mało krwi, i pokazało error, więc "docisnęłam" ten sam palec, żeby nie kłuć 2 raz i co????151!!!! Po 1 kromce chleba chrupkiego z 1,5 plastra tej wędliny z warzywami i szklance (rozcieńczonego) soku! Myślę- niemożliwe!!!! Ukułam w drugi palec- 124, ukułam w kolejny- 125. Wpisałam 124- kurde, a byłam na spacerze z psem, ruszałam się, itd...pewnie wpłynęła ta godzina felerna, bo nie wierzę, że ta wędlina nieszczęsna....