Niestety to jest bardzo dołujące ale widocznie plamienia się zdarzają nawet przy lekach. Wczoraj poszłam na wizytę z nastawieniem takim, że jeżeli z dzieckiem będzie ok pomimo tych codziennych plamień trwających półtora tygodnia to widocznie taka jest ta ciąża i muszę się do tego przyzwyczaić. Druga straszna opcja która bralam pod uwagę była taka, że zarodek umarł, a ja nie ronię bo ten progesteron sztucznie utrzymuje martwą ciążę... no ale na szczęście jest ok

lekarz mówił, że miał taką sytuację, ze przywiezli dziewczynę karetką bo strasznie krwawiła, krew była wszędzie, a jednak nic się złego nie stało i dziecko przyszło zdrowe na świat w terminie