No hej dziewczynki. Widzę, że mała garstka próbuje ożywić forum ;-) gdzie te miliony stron do czytania dziennie?
Ja nie wiem, co się dzieje, źle się czuję właściwie. Od tygodnia nie opuszcza mnie to uczucie w podbrzuszu jakby zbliżała się @. Chwilami to jest tak intensywne, że lecę do kibla sprawdzić, czy właśnie nie przyszła, ale nic się nie dzieje. Generalnie mnie boli i kłuje i korci mnie już trochę na testowanie, ale chyba za wcześnie? przecież teraz nawet jak coś jest, to jeszcze nie wyjdzie, a na betę narazie też nie mam jak pójść (masakra w pracy i nie mogę przyjść później).
Chwilami jest mi trochę niedobrze, nie żeby chciało mi się rzygać, ale jakoś tak mi niesmacznie, odbija mi się. Jestem jakaś osłabiona, szybko się męczę, wcześnie chce mi się spać, potrafi mi się zakręcić w głowie (np. wczoraj i dzisiaj)... pobolewa mnie w krzyżu, zwłaszcza przy wdechu. No i żreć mi się chce, a normalnie mnie to dopada dopiero tuż przed @ i trzyma do ostatniej kropelki.
Sama nie wiem co mam myśleć, nie wiem, czy się nie nakręcam, czy sobie nie wyolbrzymiam czegoś; niby dotąd też miewałam "objawy ciążowe" nawet kiedy się nie staraliśmy, ale jednak nigdy nie czułam się tak jak teraz. U nas w domu już na porządku dziennym stało się mówienie, że to fasolka tak rozrabia w środku
Ehh... sikańca to chyba dopiero po terminie @, prawda?
Nie sądziłam, że to czekanie może być tak uciążliwe...