reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

STRES W PRACY - chyba mam dosyć

Dzięki, Kania, za słowa otuchy. Dodałaś mi odwagi. W razie czego mam jeszcze znajomego lekarza, może z nim coś pokombinuję. Nie chciałabym nadużywać tych zwolnień, ani naciągać ZUSu, ale to prawda, że i dla mnie i dla pracodawcy tak jest lepiej.

Chociaż perspektywa niepracowania przez najbliższy rok nieźle mnie przeraża (4 miesiące ciąży + 4 macierzyński + ok.4 urlop wychowawczy). Ludzie! Ja przecież od trzeciego roku życia codziennie dokądś rano wstaję. Siedzę na zwolnieniu od dwóch tygodni i dostaję kręćka z nudów!
 
reklama
ja póki co byłam tydzień na zwolnieniu (konczę 24 tc) i bardzo sobie chwalę, zamierzam powtórzyć niebawem :D ale moja ginka za skora do dawania zwolnienia nie jest i wątpię, żeby dała mi do końca ciąży: już prosząc o ten tydzień czułam się jak żebrak, ale trudno, postanowiłam, że jak mi nie da to ją zmienię i cześć, bo z lekarzem mam się czuć komfortowo w każdej sytuacji i już! Mojej szefowej plan zwolnienia co jakiś czas nie przeszkadza, ale w Twojej sytuacji Avocado, to rzeczywiście najrozsądniej dla wszystkich jest długoterminowy wypoczynek,
 
Avocado2 przyzwyczaisz się :lol:,
ja też ciągle byłam w ruchu i w domu byłam gościem, ale tak się złożyło że już we wrześniu dostałam pierwsze zwolnienie, choć wcale się o nie nie prosiłam i niestety musiałam zwolnić tempo, na początku było trudno się przestawić, ale czego się nie robi dla dzidzi :lol:, cały czas mam kontakt z instytutem ale wiem że do pracy wrócę już dopiero w październiku.
pozdrawiam wszystkie zestresowane majówki,
czasami naprawdę lepiej zwolnić :lol:
Beata
 
Cześć Dziewczyny!
Widzę, że nie jestem sama na polu dylematów "zwolnieniowych"!
Jak na razie wzięłam raz zwolnienie 2 tyg - ostatni tydzień grudnia i pierwszy stycznia. Ale to też nie było takie spontaniczne, bo normalnie miałam zaplanowany na ten czas urlop. A lepiej zwolnienie niż tracić cenny urlopik! :wink: Poza tym, dopasowałam termin do szefa, którego zastępuję i jeszcze kilku osób, które nie mogłyby sobie poradzić gdyby nie było mnie i szefa.
Więc tak wyglądało moje "spontaniczne" zwolnienie! :lol:
Ponadto mam ginekloga, który jak tylko usłyszy słowo zwolnienie, ma 1000 "ale", dla których nie może mi go dać. Strasznie mnie to denerwuje, bo też czuję się jak żebrak, albo jak osoba, która kombinuje jak tu wymigać się od pracy! A ja naprawdę czasem źle się czuję, bolą mnie nogi, pracuję czasem dłużej niż 8 godzin, bo nie rzucę zaczętej roboty i nie wyjdę! Nie mówiąc o tym, że pracuję non stop przy komputerze!
Dwa razy prosiłam go już o zwolnienie, ale dla niego wymienione wyżej, to nie argumenty, bo on musi mi coś napisać w karcie, jaki był powód!
A te dwa tygodnie załatwiłam sobie, bo koleżanki poleciły mi fajną internistkę. Właśnie ona wypisała mi te dwa tyg, powiedziała, że należy mi się odpoczynek, nawet jej nie musiałam prosić i przekonywać - chciała mi dać nawet 3 tyg, ale szef mój by się załamał! :?
Nawet teraz (tydzień temu) byłam u gina, i powiedziałm, że mam taki plan, ustalony z szefem itp. - że będę pracować do końca lutego, a na ostatnie 2 m-ce ciąży wezmę zwolnienie! I wiecie co, też się wykręcał! że może w kwietniu, bo on rozumie, że ostatni m-c jest ciężki, ale wcześniej to "on nie ma podstaw"! Załamać się można! Ale nic, chyba pozostaje mi ta internistka!
A dobija mnie fakt, że są ginekolodzy, którzy nie robią problemu, np. moja koleżanka (ten sam etap ciąży), chodzi do pani ginekolog, która jak tylko ją widzi, pyta się o samopoczucie i ciągle mówi, że już czas odpocząć! iść na zwolnienie!
Chyba się za bardzo rozpisałam... sorry, ale męczył mnie ten temat, i widzę, że nie jestem sama!
Pozdrawiam, wszystkie ciężarne nierozumiane przez ginekologów! :wink:
 
Gwiazdka zmien ginekologa, albo idz do drugiego po zwolnienie jeśli się źle czujesz, nie może tak być że lekarz wie lepiej.
Ja na początku dostawałam zwonienia bo nie byłam zdolna do pracy i wcale o nie nie prosiłam, ale ostatnio dostałam właśnie na to że się szybko męczę i lekarz stwierdził że on mi odradza siedzenie 8 godzin w pracy, nawet się z nim trochę przekomarzałam bo miałam ochotę trochę wrócić do pracy, ale jeżeli tak jest lepiej dla dzidzi to potrafię zrozumieć, niestety od piątku mam skurcze przepowiadające, twardnieje mi brzuch, muszę łykać tabletki rozkurczowe i głównie leżeć, dlatego wiem że na następnej wizycie juz nawet nie mam co zaczynać o powrocie do pracy. Ale u mojego gina to jest tak że już pielęgniarka która zawsze najpierw wyciąga kartę, waży i mierzy ciśnienie przed wizytą u gina pyta się to co wypisujemy zwolnienie? Nie chce sobie Pani odpocząć? Dotąd zawsze mówiłam nie ja właściwie może wrócę do pracy, a po wyjściu z gabinetu było: Pani ... proszę tu Pani Beacie wypisać zwolnienie do następnej wizyty :roll:.
dziewczyny nie dajcie się, praca to małe kamiuszczyki w życiu a dzidzia to najprawdziwszy wielki kamień, jak się zawali życie kamiuszczykami to na kamienie już miejsca nie zostanie :!:
pozdrawiam
Beata
 
Gwiazdko, ja też raz usłyszałam, że "nie ma podstaw".

Zaczynał mi się jakiś kaszel. Byłam ewidentnie osłabiona i poszłam do internisty. Powiedział, że mam zaczerwienione gardło, ale on też ma, wszyscy teraz mają i on "nie ma podstaw" do zwolnienia mnie z pracy. Kurczę, wkurzyłam się. Pracuję w szkole z przedszkolem, dzieciarnia wirusy roznosi błyskawicznie, jestem w kopanej ciąży, źle się czuję, a ten palant "nie widzi podstaw"???!!!

Poszłam do mojego ginekologa następnego dnia (żeby się do niego dobić, to musiałam prawie pobić zastępy strzegących go pielęgniarek, recepcjonistek i położnych, bo na wizytę, owszem, zapraszamy w przyszłym tygodniu) i powiedziałam co i jak. Od razu bez szemrania dostałam 10 dni zwolnienia.

I bądź tu człowieku mądry.
 
Aha, a jeszcze a propos tych zwolnień.

Bo wiecie, że od 34-tego dnia zwolnienia to nie pracodawca płaci Wam pensję, tylko ZUS. Więc lekarz, który wystawia zwolnienia bez opamiętania bierze potem za to odpowiedzialność. Wysłanie zdrowego człowieka na zwolnienie może być oszustwem finansowym, więc lekarze się boją.

Chociaż osobiście uważam, że ciąża jest wystarczającym argumentem. Wystarczy do tego dodać kilka ozdobników w stylu przemęczenie, kłopoty w poruszaniu się, zawroty głowy, kłopoty z koncentracją (wszystko święta prawda), a mamy doskonały powód, żeby człowiekowi wypisać zwolnienie.
... mam nadzieję, że taką gadką przekonam mojego gina, żeby mnie teraz zwalniał przez najbliższe 4 miesiące... :oops:

"bo ja mam, panie doktorze, taki wielki brzuch! nie mam w co się ubrać do tej pracy, a w dresie nie wypada..." :wink:
 
Mój gin 2 tygodnie wystawia z gabinetu, a resztę ze szpitala.
W karcie szpitalnej wpisuje jakiś powód - nawet nie chcę wiedzieć jaki - i ZUS nie ma podstaw się czepić. Zdecydowanie jest to dorabianie paierów, ale prawda jest taka, że ja przez te 2,5 miesiąca ciąży zdecydowanie siedzniem w biurze nie przysłużę się firmie, a już na pewno nie dziecku i sobie.

Ciąża nie choroba - ale pracuj normalnie, jak kolejne 2 noce z rzędu nie możesz spać, bo cię wszystkie kości bolą, rano głowa pęka, a kiedy masz powiedzieć zdanie składające się z ponad 6 wyrazów to dostajesz zadyszki.

Pocieszające jest tylko to, wczoraj podczas wizyty kontrolnej, kiedy powiedziałam położnej, że zaczynam się czuć jak kobieta w ciąży (cztaj słoń), stwierdziła: pani Kasiu, pani naprawdę bardzo dobrze znosi tą ciążę; niech mi pani wierzy, niektóre dziewczyny mają bardzo poważne problemy.
I pomyślałam sobie - kurka, kobitka ma rację. Nie jest ze mną tak źle. Zamiast się wpędzać w depresję, powinnam się cieszyć z tego, że jest jak jest.

pozdrawiam i miłych, wystawiających zwolnienia lekarzy życzę
 
reklama
Ech, może po prostu porozmawiam uczciwie z ginekologiem.

Z jednej strony chciałabym już przejść za zwolnienie, bo praca w szkole w ciąży to żadna radocha. Kocham te dzieciaki i na moje nieszczęście - one mnie też. Cały czas się na mnie rzucają, głaszczą po brzuchu, wieszają się na mnie. Nie wytłumaczę im przecież!

Z drugiej strony, jak się potem do mnie przyczepi ZUS, że to jednak NIE JEST żadne uzasadnienie i ZUS "nie widzi podstaw", to co ja zrobię? Koleżanka kadrowa mnie postraszyła, że ZUS lubi ostatnio sprawdzać kobitki w ciąży, a jak nie udowodnią, że są wielbłądem, to oddawać pieniądze! Jeszcze mi tego brakowało.

Zapytam ginekologa, jak on się na to zapatruje. Jeżeli powie, że mam wracać do pracy, to tak zrobię. Trudno, nie będę ryzykować, żeby pracodawca mógł sobie na mnie oszczędzić kilkaset złotych.
 
Do góry