Witam się z rańca,
nocka spokojna, nic się nie działo, raz tylko spacerek na siku. Po wieczornych przytulańcach z mężem ani jednego skurczyku. Wcześniej mnie coś brało ale się uspokoiło, a powinno być odwrotnie przecież. Czekamy więc dalej, nie chce mi się tylko iść do internisty po dalsze zwolnienie i siedzieć w tej zawirusowanej przychodni, bo gin wypisał mi L4 tylko do dnia porodu czyli 21.01, dupa!
nocka spokojna, nic się nie działo, raz tylko spacerek na siku. Po wieczornych przytulańcach z mężem ani jednego skurczyku. Wcześniej mnie coś brało ale się uspokoiło, a powinno być odwrotnie przecież. Czekamy więc dalej, nie chce mi się tylko iść do internisty po dalsze zwolnienie i siedzieć w tej zawirusowanej przychodni, bo gin wypisał mi L4 tylko do dnia porodu czyli 21.01, dupa!

Usg zrobił bardzo dokładne, przepływy, pępowina...i określił wagę dziecka na ok. 3 kg...i mówi ,że jak dotrwam do 40 tygodnia to będzie 3600. Jak ja mam wytrzymać jeszcze 2 tygodnie
?? Miałam ktg i jak młody cały dzień się nie ruszał , tak wtedy saleństwo i prawie bez skurczy, a wcześniej prawie 3 godziny miałam takie reguralne. Na koniec złapał mnie jeden skurcz taki , jak cały czas w domu, to pokazało pełną skalę. Ech...mały ma chyba awerję do ktg. Dziewczynki pozdrawiam serdecznie, mam nadzieję ,że u Was coś się dzisiaj ruszy, bo to czekanie wykończyć może człowieka