Po pierwsze to ze 2 tygodnie byla odsylana, bo nie bylo miejsca zeby ja polozyc na szpitalu, potem sie okzalo ze przenosila i wody byly juz zielone
, po drugie w czasie porodu wszyscy sie spieszyli, bylo duzo porodow na raz i nikt sie nimi nie interesowal, przynajmniej ona odniosla takie wrazenie, dopiero pod koniec ciazy przyszla polozna nakrzyczala na personel, ze sie nie zajmuje potrzebujaca pacjentka, i ze to niedopuszczalne ze pozwolili tak przetrzymac pacjentke, podobno polozna byla bardzo kompetentna choc niemila, ale kolezanka przyjela jej przyjscie z ulga, bo nawet jak polozna na nia krzyczala to chociaz ktos sie nia zajal, nastepny problem ktory wyniknal to to o czym juz pislam to znaczy ze w razie problemow dziecka zostaje ono samo na 6 godzin (od 24 do 6 rano) i nie ma jak go w tym czasie nakarmic piersia
, wiekszosc szpitali pozwala byc matce z dzieckiem, a ostatnia sprawa wyszla dopiero po 3 miesiacach, dzieciatko dostalo 10 punktow, niby bylo idealnie zdrowe, moja kolezanka jednak zauwazyla ze cos jest nie tak wiec pytala sie pediatry ze szpitala, ale oni mowili ze wszystko jest w jak najlepszym porzadku i dziecko jest malutkie i wszystko najdzie u niego z czasem. Po 3 mieisacach wizyt u pediatry moja kolezanka nie wytrzymala i poszla prywatnie do lekarza i okazalo sie ze dziecko ma niedorozwoj jednej strony, zaczela sie meczaca fizykoterapia ktora trwa do dzisiaj
, dziecko ma w tej chwili 10 miesiecy. Moja siostrzenica miala podobny problem ale zostal on wykryty w dniu porodu i do 4 miesiaca juz nie bylo sladu niedorozwoju, to jest bardzo wazne bo z malutkim dzieciatkiem sie latwiej cwiczy i postepy widac szybciej