Ja dzisiaj byłam u niby bardzo dobrej gin. Ale mam taki niesmak, nie oczekiwałam cudów, ale ja mówię, że przyszłam bo się staramy o rok o dziecko, ona mi przerwała i pyta kiedy ostatnia miesiączka, jakie cykle itp (nie zapytała czy byłam wcześniej w ciąży, czy rodziłam jak każdy gin do tej pory) i mówi do mnie : no niech pani idzie do domu. I się na mnie patrzy. Ja mówię jak do domu? Nic więcej? Ona że rok to nie jest długo i wypytuje o choroby w rodzinie, czy ja przewlekle choruje i sobie pod nosem mówiła co pisze i mówi : nie rodziła. Ja mówię a właśnie, że rodziłam i chciałam pani opowiedzieć moją historię. No i ja jej przerywałam żeby tylko opowiedzieć, pokazać jej wyniki badań to patrzy u mówi; a po co pani je robiła ? No kuźwa laczek to za mało. Dla niej prolaktyna nie była do leczenia, progesteron, który cały czas mam 9 dla niej też jest ok, mówi co ja pani mam pomóc? Ciążę biochemiczne się zdarzają. Była pani w tym roku w ciąży czyli zachodzi pani w ciążę. Mówię to może chociaż USG żeby zobaczyć czy była owulacja ? To od niechcenia zrobiła. I starać się dalej (jakbym nie wiedziała) nie robić testów żeby na głowę nie siadło (jakbym nie wiedziała) nie robić badań. Skasowała 300zl a cyknie mało brakowało i wyszłabym z otwartą gębą bo na takiej wizycie jeszcze nie byłam.