reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Wasze zachcianki w ciąży i jak reagowali wasi mężowie

Brzuszek2

Aktywna w BB
Dołączył(a)
15 Styczeń 2020
Postów
85
Oglądając dziś pytanie na śniadanie był temat jak to mężczyźni usługują swoim kobietom w ciąży, twierdzili iż wstawali w nocy 1-2-3 żeby jechać partnerce po lody lub fast food. Co wy o tym sądzicie i jak jest lub było w waszym przypadku. Podzielcie się nowinkami.
 
reklama
Jakieś tam zachcianki miałam ale nikt mi o 1 czy 2 nigdzie nie jechał. Maz chciał o 1 w. Nocy mi lepić pierogi bo powiedziałam że bym zjadła ale siee nie zgodziłam bo wiiedziaałam, że jak je juzz zrobi to mi się już niee będzie chciało 🤣
 
Mój mąż spełniłby każdą moją ciążową zachcianke, ale osobiście uważam że wysyłanie go np po kebaba o 1 w nocy to już przesada :D
 
Moim zdaniem to gruba przesada i trąca egoizmem tych kobiet. Owszem, miałam zachcianki, w drugiej ciąży CODZIENNIE jadłam ryż z pieczonymi jabłkami, ale nie wymagałam od męża dostawy pod nos, tylko robiłam sobie sama, a jak wieczorami miałam ochotę na coś, czego w domu nie było, to trudno - jeśli nadal miałam na to ochotę następnego dnia, to dopiero jechałam i kupowałam.
 
Jakieś tam zachcianki miałam ale nikt mi o 1 czy 2 nigdzie nie jechał. Maz chciał o 1 w. Nocy mi lepić pierogi bo powiedziałam że bym zjadła ale siee nie zgodziłam bo wiiedziaałam, że jak je juzz zrobi to mi się już niee będzie chciało 🤣
Powiem Ci że masz i tak wytrwalego i uczynnego męża. Nie wiem jak mój by zareagował bo nie mam zachcianek i nie miałam a jeżeli mam czasami ochote coś zjeść to nie jest to taka konkretna zachcianka że jak nie zjem tego to nie przeżyje tylko a może bym zjadła to lub to ale jak nie ma to nie przeżywam tego.
 
Moim zdaniem to gruba przesada i trąca egoizmem tych kobiet. Owszem, miałam zachcianki, w drugiej ciąży CODZIENNIE jadłam ryż z pieczonymi jabłkami, ale nie wymagałam od męża dostawy pod nos, tylko robiłam sobie sama, a jak wieczorami miałam ochotę na coś, czego w domu nie było, to trudno - jeśli nadal miałam na to ochotę następnego dnia, to dopiero jechałam i kupowałam.
Raczej też jestem samowystarczalna i raczej staram się nie wykorzystywać swojego stanu.
 
Rzadko mam takie hardkorowe zachcianki. Raczej gdy już próbujemy spać A zgaga mnie dopada, to gdy go poproszę to wstanie i przyniesie mi trochę migdałów. Albo wstanie "poza kolejką" do pierworodnego gdy marudzi w nocy ;)
 
Moje zachcianki są o tyle łaskawe, że jak mam ochotę np. na lody, ser biały czy kapustę kiszoną, to przekonuje je argument, że jutro zjem 😜😅😂
I albo sama idę do sklepu, albo mąż po pracy wstępuje.
Nie mam czegoś takiego, że już, zaraz, bo nie wytrzymam 😉

PS. Jedyne co muszę tu i zaraz, to siku. Haha😜
 
Moje zachcianki są o tyle łaskawe, że jak mam ochotę np. na lody, ser biały czy kapustę kiszoną, to przekonuje je argument, że jutro zjem 😜😅😂
I albo sama idę do sklepu, albo mąż po pracy wstępuje.
Nie mam czegoś takiego, że już, zaraz, bo nie wytrzymam 😉

PS. Jedyne co muszę tu i zaraz, to siku. Haha😜
Nie ma to jak parcie na siusiu hihihi
 
reklama
Mój mąż spełniłby każdą moją ciążową zachcianke, ale osobiście uważam że wysyłanie go np po kebaba o 1 w nocy to już przesada :D

Dlaczego? Korona mu z głowy nie spadnie. Poza tym ty się dość nazmagasz z innymi rzeczami. Siku po piętnaście razy na noc, zgaga, opuchnięte kostki. Zdrowemu młodemu facetowi w sile wieku nic się nie stanie jak ci po tego kebaba pojedzie. Choćby w środku nocy.


Moim zdaniem to gruba przesada i trąca egoizmem tych kobiet. Owszem, miałam zachcianki, w drugiej ciąży CODZIENNIE jadłam ryż z pieczonymi jabłkami, ale nie wymagałam od męża dostawy pod nos, tylko robiłam sobie sama, a jak wieczorami miałam ochotę na coś, czego w domu nie było, to trudno - jeśli nadal miałam na to ochotę następnego dnia, to dopiero jechałam i kupowałam.

Ryż z jabłkami można sobie rzeczywiście w domu zrobić. Ale cheeseburgera z McDonalds już nie. A ja w obu ciążach z kilka razy miałam taka ochotę. Zazwyczaj wieczorem...egoistycznie goniłam męża. Póki co się ze mną nie rozwiódł...
 
Do góry