Witam. Właśnie założyłam sobie konto i od razu rzucił mi się Wasz watek. Czy mogłabym się przyłączyć?
Jestem mamą półtorarocznego Andrzeja i macochą dziewięcioletniego Darka.
Stosunki między nami są raczej napięte. Za sprawą kochanej babuni.
Matka Darka od kiedy dziecko pojawiło się na świecie nie interesowała się nim kompletnie. Mąż po długich bojach, trwających 6 lat!!! wywalczył opiekę nad synem. Wojowała z nim matka matki dziecka. W głównej mierze dla alimentów. Aktualnie nawet nie dzwoni do wnusia.
Zaś mamusia zawinęła kieckę i zwiała na wyspy. Jej kontakt ogranicza się do dwóch, trzech telefonów w roku. Dwa lata temu przyjechała do Polski i na dowidzenia kupiła małemu...dzienniczek ucznia. Wrrr...
A teraz najlepsze. Matka męża rozpieszcza i rozpuszcza Darka. Kompletnie nie zwraca uwagi na zasady, które wprowadzamy w domu. U niej wszystko wolno, ona wszystko przebaczy. Dzieciak ma nadwagę, ustaloną dietę. U babuni nie ma problemu, żeby zjeść całą czekoladę, hektolitry mleka i ciastka na obiad. Tłumaczyliśmy, pokazywaliśmy dietę oprqacowaną przez lekarza. Jak grochem o ścianę. Awantury też niczego nie zmieniły.
Poza tym teściowa ma mi za złe, że zdecydowałam się na własne dziecko.
Pozwala sobie wejść na głowe wnukowi, co Darek stara się przenieść do domu. I tak stosunki coraz bardziej napięte.
Darek jest trudnym dzieckiem. Wpłynęły na niego również lata walki gdzie i z kim ma mieszkać. Wiele cech przeszło z mamusi na niego (opinia psychologa). Ja sobie nie daję juz rady z pyskaczem. I czasem na kolejną chamską odzywkę mam ochotę podejść i tak go strzelić w twarz aż by go wykręciło na druga stronę. Nie mamy na niego sposobu. I zalecenia psychologa nie działają. Kary na chwilę.
Nie bardzo wiem co robić. Jeśli nie uda się go chociaż odrobinę utemperować, ja zwinę manatki i rozwiodę się. Moje życie nie będzie płynęło pod znakiem awantur i użerania się z nie moim dzieckiem.
Ufff. Wygadałam się i trochę zrzuciłam z siebie.
Witam wszystkie mamy i macochy jeszcze raz.