reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Wątek dla macoch: Jak Wam się układa z Waszymi pasierbami?

jej mama nie zyła rok w momencie kiedy się poznałysmy ,wychowywała ja babcia ,która oszalała na jej punkcie jeszcze troche a nawet jadła by za nią,zeby tylko tato nie wiedział(tworzyły tajemnice)nasze poczatki były ok ,super kontakt z moim synem ,zafascynowanie nim,do czasu .Mnie chyba tez lubiła ,Gdy zyła jej mama ,tez były problemy -nie szanowała jej ,kopała pluła lekcewazyła.ja jestem kolejną kobietą która tak traktuje.ja mam ugotowac,posprzatac,wyprac ot taka moja rola takiej guwernantki.ale do jasnej ciasnej jestesmy rodziną przeciez,tak sie nie da zyc .Ja jej nienawidze czasami ,jej min ,jej niezadowolenia,jej cigłegłej flustracji ,zresztą ojca tez nie szanuje.wlasnie jest akcja -lekcje .Ona cic sama nie potrafi zrobic ,tato musi byc i naprowadzc ją a z tego same kłotnie miedzy nimi
 
reklama
Minka, gratuluję tego obozu. U nas Mała nie wyjeżdża, zresztą wakacje też spędzała na działce po tym jak eksiowej nie udało się wymóc na M. sfinansowania całych wakacji dla Małej.
Lijo ja na Twoim miejscu zaczęłabym uczyć małą samodzielności - nie zrobi lekcji, dostanie 1, dodstanie 1 ma szlaban, nie pomoże w czymśtam, to nie ma koleżanek, nie pmoże w sprzątniu to chodzi w brudnych rzeczach - taki mechanizm trochę kija i marchewki, według mojej mamy:) najskuteczniejszy. Tylko trzeba być konsekwentnym.
anula1975 - nie wiem jak to wytzrmujesz, ja bym wystawiła walizki za drzwi - tak jak powiedziałam mojemu M. - "Nikt Cię nie zmusza do bycie ze mną. Jeśli uważasz, że nie jestem odpowiednią osobą i wszystkie konfilkty wybuchają z mojej winy, to ja mam się ciągle dostosowywać itd, to wiesz gdzie są drzwi". Taką oto dyskusję mieliśmy z półtora tygodnia temu. Dodtakowo, ustaliłam nowe zasady - dopóki nie wywiązuje się z obowiązków w naszym domu, nie zgadzam się na spotkania z Małą ani przyprowadzanie jej do nas. Dom to nie hotel, a ja nie jestem służącą - chce przywieźć Małą? Ma zrobić obiad i posprzątać, bo ja nie zamierzam wysłuchiwać, że niedobre, mama robi lepsze i one nie musi jeść. Chce jechać do Małej - ma posprzątać i zrobićzakupy, a nie wszystko później. Po drugie, każde niestosowane zachowanie Małej wobec mnie, czy kogokolwiek innego ma być natychmiast prostowane - jeśli on tego nie zrobi, to ja jestem gotowa przetrzepać jej tyłek. Żadnego zmianiania planów, zwłaszcza świątecznych - bo eksiowa zmieniła na ostatnią chwilę nie racząc poinformować - to nie moja sprawa. I ostatnie, dopóki przygotowania świąteczne nie są skończone, żadnych spotkań z Małą, bo ja nie będę sama wszystkiego robiła. I wiecie co....? Od poniedziałku, M. planuje co, kiedy - a zakupy to może jutro zrobimy, a prezenty zapakujemy pojutrze, i choinkę kupimy. Nagle, okazało się że potrafi jakoś tak rozplanować, że ma to wszystko ręce i nogi. I, z czego jestem szczególnie zadowolona, głównym tematem w kontekście świąt przestała być Mała (wcześniej, mimo innych naprawdę waznych problemów rodzinnych, tylko "To ja zabiorę Małą w sobotę" i to było jedyne, co było dla niego ważne). Widać potrzebował takiego kubła zimnej wody - pierwszy raz postawiłam sprawę tak ostro. Ufff... ale się rozpisałam, ale może u Ciebie też by zadziałało?

pozdrawiam przedświątecznie:)
 
Lijo jakieś znajome akcje widzę. Dziecko mojego męża, też nic nie umie. Nic nie wie i nic nie potrafi koło siebie zrobić. Jak się dziada pogoni to nagłe olśnienie następuje:-D
Dzisiaj mu wytłumaczyłam, że lekcje to powinna z nim odrabiać jego matka-uciekinierka, sprzątać jego syf również. A jak mu nie pasuje to zawsze może pojechać do niej. A dlatego, że robię to ja, należy mi się od niego szacunek i grzeczne odzywanie się.
Poza tym, absolutnie dziecka z rozbitej rodziny nie wolno traktować jako poszkodowanego. Trzeba wymagać dokładnie tyle, na ile dziecko stać. A wręcz stawiać poprzeczkę trochę wyzej. Wtedy gówniarz widzi, że nie ma co liczyć na urok osobisty i oczy zbitego psa:) Konsekwencja i pilnowanie swojego terytorium.
Ja Ci dupę utrzymuję i wymagam tego i tego. Nie podoba się? Twój problem. W wieku 18-lat pożegnamy się o ile Cię wcześniej nie wysadzę w powietrze (żart oczywiście, ale czasem chyba każda ma na to ochotę).
Blue_girl rewelacyjne postawienie sprawy. Możliwe jednak wtedy, gdy nie mieszka się z dzieckiem męża. Inaczej sprawa sie ma, gdy mieszka się z takim smarkaczem.
 
Ostatnia edycja:
Witajcie dziewczyny .
Zycie pod jednym dachem z kimś kogo sie nie znosi to niezłe wyzwanie .No tak mysmy je podjeły ,no i własnie nic nie wskazywało na wojnę.Z tą moja wojną jest róznie ,jak Młoda nagrabi sobie nie tylko u mnie ,ale i u taty to dostaje niezłe opierdzielaki:wściekła/y:.potem udaje upokorzoną ,skrzywdzoną i na wszystko odpowiada -ja niechcący<szok>niechcacy ma bajzel wpokoju,niechcący nie je posiłków,niechcacy nie pamięta o lekcjach,niechcący nic jej sie nie chce,niechcacy nie słyszy prośb,niechcący pyskuje.....mozna robic wyliczankę
Nauczyłam ja juzduzo-dbanie o siebie ,postawowe mycie,sprzatnieniecie swoich rzeczy, scielenia łózka,samodzielnego wstawania rano,ale ona ciagle mi zarzuca ze jest nieszczesliwa ,bo z babcia było lepiej nic nie musiała robić!!!!!!!
Kolezanki w szkole są GŁUPIE na osiedlu tez,ciagle cos lub ktos jej nie pasuje .Nie ma w niej dziewczynki-nie cieszy sie nowymi ciuchami-rzuca w kąt.albo zostaja na podłodze w torbach,włosów najlepiej nie myć wcale.....poco..jesc w restauracjach ,bo domowe niedobre..i tak zaczyna sie kazdy dziec i czekam....kiedy pójdzie spać
 
oh te dzieciaki hehe

szacunek należy się wszystkim tak samo dzieciom jaki i nam :tak: na "cudze" dzieci nie patrzy się przez pryzmat "różowych" okularów a na swoje tak:-p ale ja wiem i widziałam i czułam jak może być wredny pasierb! do mnie to jeszcze jestem w stanie znieść ale upokorzeń wogec mojego dziecka, ktore jest niewinne nigdy nie zaakceptuje!
u nas prezenty juz maja wszyscy oprocz R jemu chce wykupic w hotelu spa masaże kamieniami lub stopami hehe nie mialam czasu tam podjechac ale to zrobie jeszcze hihi
nawet nie wiecie jak ciesze sie na ten obóz Wiktora!! normalnie jakbym sama jechała!!! pierwszy raz od rozwodu czyli od 6lat, jest kompromis w sprawie naszego syna:happy::rofl2:
 
Blue_girl rewelacyjne postawienie sprawy. Możliwe jednak wtedy, gdy nie mieszka się z dzieckiem męża. Inaczej sprawa sie ma, gdy mieszka się z takim smarkaczem.

Dzięki:) to prawda, Mała z nami nie mieszka ale gdzieś tam w głębi duszy liczę się z tym. Już teraz eksiowa bardziej jest zajęta swoim facetem i pracą (pracuje u niego). I wychodzą takie kwiatki, że Mała nie wie jak się robi pisanki, bo mama zabiera się na całą wielkanoc do swojego faceta, i nie nie ma dla niej czasu - Mała siedzi wtedy z dziadkami albo prababcią. A eksiowa ostatnio ciągle się na nią skarży M. że niedobra, rozpuszczona, że sobie już nie może poradzić itd - jakby przygotowywała grunt pod oddanie mu dzieciaka. Stąd moje natychmiastowe wytyczenie granic - jeśli będzie mieszkać z nami, będzie musiała się dostosować, inaczej kary i szlabany (zresztą powiedziałam to M, i poparł mnie). Ale w praktyce, pewnie by tak różowo nie było...
Ale z drugiej strony, to forum to kopalnia wiedzy dla mnie i sposobów na pasierbicę:laugh2:

pozdrawiam serdecznie:)
 
Kochane wiem, że jeszcze o tym nie myślicie, ale ja dzis juz chciałabym poprosić o 1% podatku dla Zuzi dziewczynki, która jest Majówieczką 2008 tak jak nasza Julianka Fundacja Dzieciom "Zdążyć z Pomocą" - OPP mała nie chodzi, ale pozatym jest sprawna umysłowo. Rehabilitację ma na koniach(płatną) i ćwieczenia w domu, rodzicom brakuje na prywatne wizyty, a lekarze państwowi nie bardzo potrafia małą i rodziców naprowdzić na prawidlowe leczenie:-(jej mama to "mamita"
 
Wasze rady i doświadczenia to kopalnia wiedzy. Z tego forum można by książke napisać. Ja korzystam i zaczynam upominac o swoje. Musimy szanowac siebie by szanowali nas inni.
U nas szalenstwo, bo syn M ma szkarlatynę lub rumień (dowiemy się dziś, bo eksiowa znalazła czas by z 15letnim synulkiem iść do lekarza - sam kaleka nie może),. Co za tym idzie córeczka może tez nosić to cholerstwo. Zapowiedziałam, że nie przywiezie ich jesli diagnoza się potwierdzi. Jeśli dalej sie bedzie upierał, to powiem że ma jechać do swojej mamy na Swieta z dziecmi. Niech zarazaja kuzyna a nie brata. Jak już pisałam nasz wspólny syncio ma dysplazje torbielowata nerki i takie paskudztwo mu naprawde niepotrzebne. Ja rozumiem,że to są jego dzieci i kocha je i że są swięta ale nie może przez to narażać innych a w tym również swoje dziecko.
Pewnie zajrze tu dopiero po świętach, a zatem:

Zdrowych, spokojnych Świąt!!!! Miłych spotkań przy choince. Przełamcie sie opłatkiem i świętujcie, świętujcie..... Oddechu od codziennych zmagań i walki z wiatrakami. Niech to będa Wasze Święta Kochane Macochy!!!!! Wszystkiego dobrego!!!!!
 
reklama
Ja ostatnio też odseparowałam chorą wiki- dałam na tydzień teściowej. I nawet nie wiecie jaki cyrk z tego wyniknął, już po godzinie dzwoni z pretensjami że nie dzwonimy do wiki. Dzwoniliśmy, odwiedzalismy- oczywiście bez małego, bo on od razu od niej łapie. No i 5 dnia pobytu dzwonią, że to nie może być tak że wiki jest u nich na stałe, że ona płacze za domem, że ona tęskni, no i że jest bardzo chora. Zabrałam do lekarza i już była prawie zdrowa, a od lekarza do domu. Dzwonią- czemu zabraliśmy wiki do domu, że oni oboje- teściowa i teść- płaczą, że nie ma wnusi. A jak pryjechała do nas to pretensje do wiki- cemu uciekła od babci i dziadka.
 
Do góry