Dziewczyny, zatrzymajmy się na chwilę. Wiem, że wszystko zaczęło się od pytania o płeć malucha i jednej emotki. Niby nic, ale właśnie – emotki też coś znaczą. Czasem wystarczą dwa znaki, żeby ktoś poczuł się dotknięty.
Nie chodzi o to, żeby się teraz nawzajem rozliczać – tylko żeby zauważyć, że każdy z nas może coś odebrać inaczej, niż było to zamierzone. I że warto próbować budować tu dobrą atmosferę. Taką, w której każda może się odezwać, zapytać, pożartować – i poczuć się bezpiecznie.
Na razie, mam poczucie, że odpalają się kolejne osoby. A gdyby to sprowadzić do faktów? Dziewczyna pytała o płeć maluszka. Możesz oprzeć wypowiedź o to, że nie widać, że zbyt wcześnie. Możesz zagrać w zgadywankę, pt. "wydaje mi się". Można podejść z empatią, ciekawością, zrozumieniem. Przecież każda z nas, będąc w ciąży i tak szybciej czy później dowie się, jaką płeć ma maluszek. Odpowiedzi nie jestem wróżką, szydzenie, itp. są niepotrzebne. I mamy efekt, że jedno pytanie powoduje jakąś eskalację, nie wiadomo po co, ani nie wiadomo dokąd ona ma prowadzić. Robią się obozy i afery.
Rozumiem, że każda z nas może mieć inny sposób reagowania, inny dzień, inne emocje. I jednocześnie – mamy wpływ na to, co zrobimy dalej. Możemy się zatrzymać i wrócić do rozmów, które naprawdę coś wnoszą. Takich, w których jest miejsce na różne zdania, ale też na wzajemny szacunek.
I jeszcze wrzucę badania, które pokazuje, że emoji potrafią wzmacniać albo zmieniać ton, i czasami być źródłem nieporozumień
Link do: A Systematic Review of Emoji: Current Research and Future Perspectives - PMC dlatego ta emotka wstawiona przez Lady Loka, miała prawo wywołać w autorce emocje, jak również późniejsze zdawkowe odpowiedzi. I jednocześnie, żeby było jasne: to nie jest tak, że Lady Loka jest tą "złą". W tej sytuacji potem zaczęły się już małe forumowe "rozgrywki", które naprawdę są niepotrzebne i nikomu nie służą. Każda z nas może się na tym złapać – ważne, co zrobimy dalej.