reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Znasz to? Dzień ledwo się zacznie, a Ty już masz na koncie przebieranie w półśnie, mycie części do laktatora i gorączkowe poszukiwania smoczka pod kanapą. Jeśli w tym chaosie marzysz choć o jednej rzeczy, która ułatwi Wam codzienność – weź udział w konkursie i wygraj urządzenia Baby Brezza, które naprawdę robią różnicę! Biorę udział w konkursie
reklama

Wieści ze szpitala (bez komentarzy ).

Wczoraj wieczorem Mój S zawiozł mnie na pogotowie. Wymiotowałam,miałam biegunke i ciagle mdlałam...
W szpitalu podali mi zastrzyk na wzmocnienie i przepisali lekarstwa. Jestem strasznie słaba nie karmie piersia od wczoraj poniewaz pojawiła sie goraczka. Mój S zajmuje sie mała i puki co karmi ją sztucznym mlekiem ..
 
reklama
O godz 00:38 22 kwietnia na swiat przyszedl Kazimierz:) 55 cm dlugosci i 3200 wagi:) urodzil sie przez cc. Czujemy sie doskonale. Jestem troszke obolala ale do wytrzymania. Warunki i obsluga w szpitalu rewelacyjne. Przez cala noc spalam z Kaziem w lozku dostawiajac go do piersi. Laktacja ladnie ruszyla. Teraz takze cieszymy sie soba i odpoczywamy poniewaz mamy dwuosobowy pokoj na ktorym jestesmy sami. Za chwilke przyjezdzaja moi rodzice i mama dla bezpieczenstwa przypilnuje mnie pod prysznicem.
 
Macie pozdrowienia od As.
Noc minęła w miarę spokojnie.
Karolinka jest już bardzo nisko, co As bardzo odczuwa, bo nie czuje ucisku na płuca i żebra, lżej się jej oddycha. Część czopu odpadła, As plami, ale nie dużo. Skurcze delikatne, nieregularne.
Nie dawno obchód był i doktor powiedział, że jutro prawdopodobnie ciąć będą .As ma nie jeść kolacji, przygotować się . Ale to jeszcze nic pewnego. Wg. lekarzy Karolinka jest już gotowa do narodzin.
biggrin.gif
 
Witajcie przepraszam,że dopiero teraz ale nie miałam dostęou do neta
Wiadomość od Agasim z wczoraj
"U nas ok, cukier we krwi dobry, dzisiaj przyjechała do mnie rodzinka i przywieźli mi normalne jedzienie, w życiu się tak nie cieszyłam. Dobija mnie ten pobyt w szpitalu, jest szansa że jutro wyjdziemy, pozdrowienia dla majówek i kciuki za potrzebujące"
Wiadomość z dziś
"Niestety nie wyjdę jutro ze szpitala, ktg jest złe, mam włączone zastrzyki, antybiotyk, hydroxyzyne i cos tam jeszcze, szyjka długa, zamknięta, niby wszystko ok a na ktg serce skacze jak szalone, a dodatkowo miałam skurcze, że alarm się włączył"
 
BLAGAM O WSPARCIE dla mojego synka jestem na skraju zalamania. dzisiaj zabrali go na 5 dni na intesywne leczenie, to powazne. ma jakas infekcje ktora niby mial w macicy i niby sie wyleczyla i znowu jest i jakies niby torbiele na mozgu czy costakiego ale powiedzieli ze go wyleczą
bardzo się martwię o moje słoneczko nawet nie mam siły płakac. ma tez wysoki poziom bilirubiny wiec ma byc caly czas pod lampami i antybiotyk. beda karmic go mm ja jestem w domu bo nie wytzrymalabym. bede mu dowozic mleko. mial jeszcze szmery w serduszku ale dzisiaj juz nie mial. blagam powiedzcie ze wylecza mojego synka blagam
 
Witajcie.
My nadal w dwupaku.
Krwawienie ustąpiło,skurczy regularnych brak ,więc decyzją profesora CC zostaje ustalone na 30 kwietnia (czyli za równy tydzień).
Jeśli wytrzymamy do końca to już za tydzień będę tulić swoją królewnę .
Dziękuję za wsparcie.
 
Dziękuję za wszelkie Wasze wsparcie i Justynie i Kataszy za relacje! wczoraj wróciłyśmy do domu w dwupaku jeszcze, ale ten pobyt w szpitalu wykończył mnie psychicznie do reszty. Napiszę tutaj, bo to są wieści szpitalne.

W sobotę miałyśmy wyjść do domu, bo Usg z przepływami wyszło ok, czyli że dzidziuś wcale nie był za duży, a dr mnie tylko niepotrzebnie zdenerwowała. No ale trzeba było sprawdzić. Potem podłączyli mnie pod ktg, ale takiego szrota, że w ogóle zapisywało się w cały świat. Pielęgniarka kazała mi leżeć na wznak i nie mogłam wyrobić z bólu pleców. podłączyła i sobie poszła. Leżałam godzinę i patrzę, a tam się kartka zacięła i nie zapisuje się. Bardzo się zdenerwowałam, jak przyszła i powiedziała, że jeszcze mnie nie puści, bo się nie zapisało i podłączyła to na kolejne 1,5h!!!!!! Leżałam pod ktg 2,5h na wznak, gdzie myślałam, że nie wyrobię z bólu!!! mała skakała jak opętana, bo pewnie czuła to co ja. wyniki były tragiczne, a tętno dziecka skakało do 200! Przyszła i odłączyła i nie wytrzymałam i ją opierdzieliłam. a ona to podpięła w dokumentację i na obchodzie lekarz złapał się za głowę i nie mógł uwierzyć, że ja miałam takie wyniki. i znowu szukali mi kolejnej choroby. Powiedziałam prawdę, jak to z tym ktg było i jak leżałam i ile czasu, ale tam nikt mnie nie słuchał. ktg do powtórki. 1,5h leżałam pod drugim ktg, obolała i zdenerwowana jak diabli. wynik lepszy, ale za wysoki. byłyśmy w takim stresie już, że sama miałam za wysokie tętno.
A mieliśmy wyjść do domu. No niestety nie z takimi wynikami. Stwierdzili, że będą szukać przyczyny. No więc znowu pobieranie krwi w celu znalezienia przyczyny, ciągle pomiar glukozy (chociaż wyniki dobre od początku), mocz, 3 razy dziennie ktg. Dali mi antybiotyk Amoksiklov, hydroksyzynę na uspokojenie , nospę, bo ze stresu zaczął mi się brzuch spinać i jeszcze coś na uspokojenie mnie. Myślałam, że rozniosę ten szpital. Tak się martwiłam o Beatkę, że szok. W życiu czegoś takiego nie przeżyłam. i taka znieczulica wśród wszystkich, jakby pacjent był mięsem do przerzucenia. Nie mogłam w to uwierzyć. Ktg wychodziło nadal złe i za wysokie, ze stresu pojawiły się skurcze i zaczęli mi wmawiać, że źle sobie wyliczyłam termin porodu, a ja miałam przecież miesiączki jak w zegarku, a o dziecko staraliśmy się 3 miesiące, więc byłam dokładnie pewna, kiedy nasze maleństwo zostało poczęte. w niedzielę lekarz wysłał mnie na porodówkę na inne ktg i powiedział, że jak będzie dobrze to w pn wyjdę do domu. Wyszło dobrze. W poniedziałek na obchodzie chodziła moja lekarka, która prowadzi mi ciążę. Miałam nadzieję, że wreszcie mnie ktoś chociaż posłucha, bo swój człowiek. Ona jest w tym szpitalu z-cą ordynatora. A ona się zachowywała, jakby mnie pierwszy raz na oczy widziała!!! Ja się pytam, po co mam glukozę mierzoną od kilku dni, skoro wyniki były zawsze dobre? a ona na to, a "pani jest na diecie cukrzycowej?" ręce mi opadły, bo przecież wie, że nie jestem. bywałam u niej co tydzień i nie pamiętała, po co mnie do tego szpitala wysłała? szok! no to kazała już nie mierzyć. i co ze mną dalej? No to na badania ginekologiczne i może pójdę do domu, jak będzie dobrze. To było wczoraj na obchodzie rano. Siedziałam pół dnia na poczekalni czekając na te badania. Moja lekarka pracuje w tym szpitalu w pn do 14. weszłam na badania o 13:35. ogląda wyniki, wszystko dobrze, wczorajsze ktg ok, ale niedobre to pierwsze ( co 2,5h leżałam), więc znowu na ktg. ja już prawie w płacz, bo to wieczorne ktg nie było w ogóle wzięte pod uwagę i wiedziałam, że nie zdążą mi zrobić tego badania, a ona pójdzie do domu. Tam już mnie wszyscy znali, bo to bardzo ciekawy przypadek z takim ktg i takimi skurczami, gdzie tak daleko do porodu. zabrali mnie znowu na ktg na porodówkę. Ja bez obiadu, bo cały dzień czekałam na badania ginek., znowu burczało mi w brzuchu. Na szczęście wyłączyli mi rano te pomiary cukru. Ktg znowu na jakimś szrocie, bo wszystko zajęte. leżę na porodówce. cały dzień chodziłam po korytarzu w tę i nazad w stresie, więc się Beatka uśpiła i na ktg spała i tętno było w normie, ale spała. przyszła pielęgniarka i mówi, że dziecko jest ospałe i zaczęła mi ruszać brzuchem, żeby się obudziła. Obudziła się, ładnie się zapisywało, a potem znowu usnęła. Wynik był ok. Za ścianą jeden poród naturalny, jedno cięcie cesarskie z bliźniakami. to się nasłuchałam;-p. Wychodzę z wynikiem dobrym ktg, ale nie ma już mojej lekarki i nie ma mnie kto wypuścić. Wszyscy mnie już tam znali, więc zaprowadzili mnie do ordynatora i on podjął decyzję, że mogę wyjść... nasza gehenna się skończyła. Przez całą ciążę nie stresowałam się tak, jak przez te kilka dni o życie i zdrowie naszego dziecka.

Przekonałam się, że moja ginekolog ma w nosie swoje pacjentki. Nie oczekiwałam, że przyjdzie i będzie głaskała mnie po główce, ale że przynajmniej (skoro wysłała mnie do szpitala) to będzie wiedziała po co i dlaczego. Jakby tak dalej poszło to urodziłabym za wcześnie ale ze stresu, jaki mi tam zafundowali.

Dziękuję Wam za wsparcie! Sorry za długi wywód, ale musiałam się wygadać.
 
U nas wszystko w najlepszym porzadku:) jestesmy jeszcze w szpitalu ale wszystko wskazuje na to ze w piatek wyjdziemy do domku. Kazek jest bardzo grzeczny, najada sie w dzien a w nocy daje mamie pospac robiac sobie tylko jedna przerwe w snie na jedzonko. Bardzo ladnie pije mleczko z piersi. Jestesmy caly czas razem.
 
reklama
hej.
Termin mam na 30 kwietnia ,a mnie od kilku godzin skurcze męczą....
Ja jeszcze nie chcę !!!!!!!!
Na razie jestem na patologii a co będzie później to się okaże...
Trzymajcie kciuki byśmy wytrzymały do zaplanowanego terminu CC.
pozdrawiam
Aneta z Karolcią
 
Do góry