Witajcie, byłam dziś u gin - podtrzymała mnie na duchu. Przepisała Augmentin i globulki dopochwowe. Za tydzień (jak skończę brać) zrobi badania i dodatkowo wymaz z pochwy - potwierdziła to, że jak będzie w pochwie utrzymywać się to świństwo to jest to wskazanie do cc, powiedziała jednak, że to szczep wrażliwy na wszystkie antybiotyki więc będzie dobrze i zdążymy wyleczyć. Dała jednak delikatnie do zrozumienia, że w momencie utrzymywania się bakterii może dojść do przedwczesnego rozpoczęcia akcji porodowej.
Maluszek piękny, pokazał dziś buźkę, wszystkie pomiary w normie - waży 1865g (o 200 więcej niż dwa tygodnie temu - ale mówi, że i tak rośnie w normie). Narządy pięknie działają, w nereczkach nie ma zastoju.
Obiecała mi, że jak tylko będzie na miejscu to przyjedzie do szpitala odebrać mój poród - ma dyżur tylko dwa razy w tygodniu, więc trudniej trafić niż nie trafić...
W każdym razie - bardzo Wam wszystkim dziękuję za wsparcie

To dla mnie dużo znaczy.
Jak zobaczyłam dziś Leosia na USG - jak w końcu pokazał twarzyczkę, to aż się popłakałam - tak bym go chciała już przytulić, ale czekam cierpliwie.
Rozmawiałam z nią na temat nacinania krocza - na SR położna tłumaczyła co robić żeby nie było to konieczne (oczywiście czasem się nie da tego wykluczyć, mój Leonard jednak do gigantów należeć raczej nie będzie więc pewnie by się udało). Co ciekawe moja gin - bardzo postępowa ogólnie - powiedziała, że ona nie miała nacięcia i że bardzo tego żałuje. Gdyby nie ćwiczyła mieśni Kegla miałaby problemy z trzymaniem moczu, wspominała też o przypadkach wypadania pochwy (?) i porównała zabieg do gumy do skakania - w momencie jak ją rozciągniesz mocno, ona nie wróci już do stanu "sprzed" a jeśli przetniesz i umiejętnie zszyjesz będzie równie rozciągliwa jak przedtem. Co Wy na to?