a mój Misiaczek jest bardzo uparty.Jak sobie wymyśli,że mama ma właśnie się z nim bawić a nie zmywać naczynia,to tak długo chodzi i odciąga mnie od zlewu,aż mu ustąpię:-(a jak nie,to się kładzie mi pod nogi i szarpie za spodnie płacząc ze wściekłości.Mały terrorysta rośnie.Staram się mu nie ulegać,ale dla świętego spokoju najczęściej robię to,co on chce:-( a najgorsze jest to,że on jest strasznie silny i mi po prostu chwilami nie starcza siły,żeby się z nim szarpać...wiem,że muszę być bardziej konsekwentna i stanowcza,ale jak widzę jego oczka to trudno mu nie ustąpić...
a i jeszcze jedno...jak chcę mu czegoś zabronić,to ze złości potrafi podejść i ugryźć...i na nic tłumaczenia,że tak nie wolno,że mamę to boli,on jest zadowolony,że mógł się zemścić:-(pół biedy jak jest mąż,wtedy jest aniołek jak się patrzy,sam się bawi,daje buziaki i jest grzeczny,a jak jestem z nim sama...są chwile,że mam ochotę uciekać przed własnym dzieckiem...
Chyba wezwę Super Nianię żeby zrobiła z nim porządek,choć wiem,że to ja powinnam,bo są to pewnie już jakieś błędy wychowawcze...