Powiem więcej, siedziałam kiedyś na sorze, wiecie przyszłam z ulicy z silnym bólem (później się okazało że to kamica) trzeba było czekać, przyjechało dziecko z rodzicami karetka, mały ok. 1.5r wspinal się u babci na szafkę, wywróciła się na niego-trzeba czekać, a dziecko leje się matce przez ręce. I nagle przyjeżdża Pan Skazaniec z zakładu zamkniętego bo ma problemy z wypróżnianiem i idzie na to USG bez kolejki pomijając dzieciaka i mnie, a my na tym SORze od kilku godzin.... Sytuacja działa się jakieś 15lat temu, a nadal pamiętam. Oczywscie z naszych podatków.